Piątkowy pojedynek, jak i środowy ocenił gracz Trzyńca, jedyny Polak w składzie czeskiej extraligi.
To był specyficzny tydzień. Najpierw w Trzyńcu rozegrano awansem mecz 30 kolejki, który wygrali goście z Ostrawy 4-3, aby w piątek, u siebie, ulec gościom spod Beskidów 1-2. Oba mecze obserwowało prawie 15 tys. widzów a to głównie za sprawą wyprzedanego piątkowego meczu, Wówczas to na trybunach Ostravar Areny zasiadło ponad 10 tys. widzów. W obydwu meczach zobaczyliśmy naszego rodzynka Arona Chmielewskiego, który w sumie rozegrał prawie 23 minuty na lodzie, w tym ponad 3 min. w przewadze, oddając 5 strzałów na bramkę. Mimo dogodnych pozycji nie udało się mu jednak strzelić upragnionego gola. Po meczu Aron Chmielewski, krótko podzielił się wrażeniami z obu spotkań.
Zagrałeś w obu derbowych meczach w ciągu tygodnia, ja oceniasz te dwa mecze?
Szczerze mówiąc, myślę, że w obu meczach byliśmy lepsi. Byliśmy drużyną, która nie bała się grać hokej do przodu i stwarzała więcej sytuacji. W pierwszym meczu troszkę brakło szczęścia w domu, mieliśmy dużo sytuacji których nie wykorzystaliśmy. Z drugiej strony dostaliśmy bramki, które padły z niczego. Nasz bramkarz nie do końca widział i wpadły mu takie "szczurki". Dzisiaj to szczęście już od Witkowic odeszło. Witkowice miały w Trzyńcu dużo szczęścia, ale to my dzisiaj potwierdziliśmy, że jesteśmy tą drużyną lepszą. Wynik jest ciasny, no bo to są derby, choć się też się zdarzały wysokie wyniki. Myślę, że zasłużenie wygraliśmy.
Widać Cię coraz częściej na tafli, chodzisz na "przesilowki"czyli na przewagi, myślisz że będziesz już na stałe w składzie Trzyńca?
Nie wiem, walczę o to, staram się pokazywać się z jak najlepszej strony. Myślę że gra jest dobra ale owoców brak, bo gdzieś te bramki chciałbym w końcu zdobywać a sytuacje są. Ale nic, trzeba mieć głowę do górę, ważne że drużyna wygrywa. Najważniejsze, że mam możliwość pokazania się. Czy będę na stałe. To trener o tym zadecyduję. Ja robię swoje i cieszę się, że trener mi daje zaufanie.
Czytaj także: