Jako jedyny z zawodników na tafli Aron Chmielewski grał bez oznaczenia nazwiskiem na swojej bluzie. To już trzeci, kolejny mecz w barwach HC Oceláři Třinec Chmielewskiego. Wygląda to na prowizorkę, ale prowizorki często są najtrwalsze - taką mamy nadzieję w tym przypadku.
Aron Chmielewski w ten sposób się stał jedynym Polakiem, który może zagrać w fazie pucharowej Champions Hockey League. Polski zawodnik był widoczny w meczu mimo, że grał w czwartej piątce. Po meczu udzielił nam krótkiego wywiadu.
Jaki był dziś mecz?
Mecz był ciężki ale pierwsza tercja była udana. Strzeliliśmy szybko dwie bramki ale znów potem łapaliśmy kary. Trzeba pogratulować bramkarzowi (Hrubec dziś bronił na zero.) i chłopakom w obronie. Mecz mógł się inaczej ułożyć, gdyby nie gra z tyłu. Druga i trzecia tercja to już nasza odpowiedzialna gra i jeszcze udało się dobić HV 71 Jönköping.
Zagrałeś już trzeci mecz z rzędu w Stalownikach, jak widzisz swoje dalsze możliwości gry?
To jest pytanie do trenerów. Trzyniec ma aktualnie kontuzje Petružálka i Draveckiego, dlatego zostałem ściągnięty z farmy. Robię wszystko by zostać w pierwszym składzie. Kadra jest szeroka i konkurencja wielka a decyzja zależy od trenerów.
Grasz w ataku z braćmi Kovařčíkami i już dostałeś przydomek trzeciego brata. Jak Ci się z nimi gra?
Wspólnie graliśmy we Frydku a oni łapią bardzo szybko doświadczenie. W ub. sezonie tylu szans, tak młodzi gracze nie dostawali. To jest pozytywne ze strony trenerów. Gra mi się z nimi super, uzupełniamy się wzajemnie. Nic negatywnego nie mogę o nich powiedzieć.
Życzymy, żeby w kolejnym meczu - czy w czeskiej extralidze czy w CHL już na twoich plecach pojawiło się twoje nazwisko.
Czytaj także: