Obecny sezon 2024/2025 zakończył się już dla hokeistów KH Energi Toruń, którzy odpadli z ćwierćfinału TAURON Hokej Ligi, w którym ulegli JKH GKS-owi Jastrzębie 2:4. W swoim ostatnim spotkaniu na Tor-Torze, przegrali z jastrzębianami 3:5, co przesądziło o losach całej serii. Co miał do powiedzenia po tej konfrontacji Robert Arrak?
– Myślę, że graliśmy dobrze dzisiaj, nawet jak rywale zdobyli bramkę, ale kiedy strzeliliśmy dwie nasze bramki, gra była totalnie pod naszą kontrolą. Niestety zdarzyła się głupia kara, następna zmiana nas nieco podłamała i niestety nie zdobyliśmy tylu goli, ile chcieliśmy w serii, więc musimy mocniej pracować na bramkarzu by częściej pakować krążek do bramki – tak ocenił to starcie Arrak.
Podopieczni Juhy Nurminena zdołali w końcówce złapać kontakt z rywalem, trafiając do siatki na 3:4 za sprawą Rusłana Baszyrowa, lecz nie pomogło im to osiągnąć korzystnego rezultatu w tym meczu.
– Tak, oczywiście. Zawsze gdy strzelasz gola, jak dziś na 3:4, to daje nam to jeszcze dodatkowej energii. Staraliśmy się doprowadzić do wyrównania. Nie mieliśmy jednak tyle szczęścia, by stało się to dzisiaj – podkreślił kapitan torunian.
Warto również nadmienić, że "Stalowe Pierniki" w tym spotkaniu musiały sobie poradzić bez swojego nominalnego pierwszego bramkarza, jakim jest Anton Svensson, który zmagał się z jelitówką.
– Absencja Antona nie wpłynęła na nas. Wiedzieliśmy, że "Studnia" godnie zastąpi Antona i pokazał to w tym sezonie i rok temu, że potrafi grać w play-offach bardzo dobrze, dlatego nie myśleliśmy o tym dużo. Wiedzieliśmy, że możemy zagrać swoją grę i wygrać mecz – zakończył.
Czytaj także:
