– Tak naprawdę w tym meczu zabrakło nam wszystkiego. Od chęci gry po blokowanie i oddawanie strzałów – tak czwartkowe spotkanie z JKH GKS-em Jastrzębie podsumował Olaf Bizacki. Tyszanie przegrali na swoim lodowisku 2:5 i nie świętowali zdobycia brązowych medali. Ostatnie spotkanie w serii o brąz PHL odbędzie się więc w niedzielę na Jastorze.
– Naprawdę szkoda, że nie zakończyliśmy tej rywalizacji w Tychach. Zagraliśmy poniżej oczekiwań wszystkich. Też jesteśmy źli na siebie, bo nie tak to miało wyglądać – zaznaczył 23-letni obrońca.
Po drugiej bramce dla GKS-u Tychy, którą zdobył Jakub Witecki w 6. minucie drugiej tercji, tyszanie coraz mniej utrzymywali się przy gumie. Jastrzębie konsekwetnie konstruowało ataki oraz skutecznie grało w obronie. Skutki takiej gry JKH można było zobaczyć na wyniku meczu.
– Tak naprawdę w tym meczu zabrakło nam wszystkiego. Od chęci gry po blokowanie i oddawanie strzałów. Na gorąco ciężko wyciągnąć z tego meczu wnioski, ponieważ sami jesteśmy na siebie źli – powiedział „Bizon”.
Tyszanie dobrze weszli w mecz, ponieważ już w pierwszej minucie objęli prowadzenie, a potężnym uderzeniem popisał się Jason Seed. Z kolejnymi minutami gry zawodnicy dowodzeni przez Andrieja Sidorienkę wyglądali coraz gorzej. W ciągu 27 sekund złapali dwie kary, a jastrzębianie skutecznie wykorzystali ten fakt i objęli prowadzenie 4:2. Do końca meczu tyscy hokeiści nie zdołali pokonać Patrika Nechvátala.
– Na pewno dobrze zaczęliśmy. Chcieliśmy szybko wyjść na prowadzenie, ale ta bramka chyba nas uśpiła. Stwierdziła że już chyba ten medal wisi na szyi – podsumował Olaf Bizacki.
Ostatnie spotkanie o brązowy medal PHL zostanie rozegrane 10 kwietnia, na lodowisku w Jastrzębiu-Zdroju.
Czytaj także: