Pierwsze zwycięstwo od sześciu lat w Hokejowej Lidze Mistrzów odnotowali hokeiści GKS-u Tychy. W środowy wieczór mistrzowie Polski pokonali Klagenfurt AC 4:1. Bohaterem spotkania był Mark Viitanen, który miał udział przy trzech bramkach.
Długo na tablicy świetlnej w Klagenfurcie widniał bezbramkowy wynik. Dopiero na sześć sekund przed przerwą na trzecią tercję bramkę Tomáša Fučíka odczarował Nicholas Petersen. Tyszanie jednak obrócili wynik spotkania.
- To była dobra, zacięta walka, byliśmy cierpliwi i trzymaliśmy się naszego planu gry, a w trzeciej tercji zostaliśmy nagrodzeni za skuteczność w wykorzystywaniu okazji bramkowych - wyjaśnia Mark Viitanen, który doprowadził do wyrównania.
Tyszanie błysnęli w 56 minucie gdy w przeciągu 26 sekund zdobyli dwie bramki w liczebnej przewadze za sprawą Valtteriego Kakkonena i po raz drugi Marka Viitanena.
- Tak, wiedzieliśmy, że jeśli będziemy ciężko pracować i starać się utrzymać przy krążku, przeciwnik w końcu będzie popełniał błędy i trafiał na ławkę kar. A wczoraj gra w przewadze funkcjonowała dobrze, co jest ważne w tak zaciętych meczach - dodaje estoński napastnik.
Mistrzowie Polski mieli kilka momentów w których musieli bronić się w osłabieniu, ale górą była defensywa z Tomášem Fučíkiem na czele.
- Tak, oczywiście, gra w osłabieniu była świetna, jak to bywało wcześniej, co również daje nam pewność siebie. Stracenie gola pod koniec drugiej tercji było oczywiście bolesne, ale wierzyliśmy w swoją pracę i w to, że będziemy mieli swoje szanse, by walczyć o zwycięstwo - dodał Vittanen.
Polski zespół w tej edycji Ligi Mistrzów zdobył tylko osiem bramek i to połowę w środowym starciu z Austriakami. To druga najmniejsza ilość zdobytych bramek w stawce 24 zespołów. Tylko norweski Storhamar zdobył jednego gola mniej.
- Wszystkie to czołowe drużyny w europejskim hokeju, więc strzelanie goli nie jest łatwe, gdy przeciwnicy są naprawdę dobrze zorganizowani i nie dadzą nic za darmo - wyjaśnia 27-latek.
Viitanen zdobył dwa gole i mało zabrakło aby ustrzelił hat tricka, ale gdy była już pusta bramka rywala to podał to Matiasa Lehtonena, który celnym strzałem ustalił wynik spotkania.
- Kusiło [śmiech], ale Lehtonen był w lepszej pozycji niż ja, więc lepiej mieć pewność, że zdobędziemy tego gola i wygramy - zakończył napastnik GKS Tychy.
Czytaj także: