Bójka i rasistowski gest. Klub ukarał swojego zawodnika (WIDEO)
Hokeista, który wykonał po bójce rasistowski gest w stronę rywala, został ukarany przez własny klub. Sam twierdzi, że przeciwnik obraził go na tle narodowościowym.
Kazachski klub Torpiedo Ust-Kamienogorsk ukarał swojego hokeistę Stasa Petrosiana za gest, który wykonał podczas rozegranego wczoraj meczu z występującym w KHL chińskim zespołem Red Star Kunlun Pekin podczas towarzyskiego turnieju o Puchar Prezydenta Kazachstanu w Nur-Sułtan.
Podczas meczu doszło na lodzie do bijatyki pomiędzy zawodnikami, którą uderzając Petrosyana kijem trzymanym oburącz sprowokował gracz chińskiej drużyny Tyler Wong. W zespołową walkę zaangażowany był także występujący w ubiegłym sezonie w Unii Oświęcim Victor Bartley, reprezentujący obecnie barwy Kunlun Red Star (nr 64 na czerwonej bluzie).
Ale dalsze reperkusje ma to, co stało się już po rozdzieleniu hokeistów. Petrosian wdał się w ożywioną dyskusję z mającym chińskie korzenie kanadyjskim napastnikiem rywali Yangiem Hu. W pewnym momencie wykonał w stronę przeciwnika gest "skośnych oczu".
Dziś klub Petrosiana ogłosił, że nałożył na niego karę finansową i odbył z zawodnikiem "edukacyjną rozmowę", a jego zachowanie uznał za "złamanie norm etycznych".
- W imieniu klubu przepraszamy Kunlun Red Star i osobiście Yanga Hu za incydent podczas wczorajszego meczu. Klub Torpiedo stanowczo sprzeciwia się jakimkolwiek przejawom rasizmu, dyskryminacji rasowej, ksenofobii i związanej z nimi nietolerancji - napisał klub w swoim oświadczeniu. - Nie może być żadnego usprawiedliwienia dla tych, którzy obrażają innych z powodu koloru skóry czy rasy.
Pikanterii sprawie dodał sam fakt, że Petrosian jest zawodnikiem klubu z Kazachstanu, w którym wyśmiewanie rywala z powodu skośnych oczu zostało odebrane jako obraźliwie także wobec samych Kazachów. Zawodnik tłumaczy, że nie taka była jego intencja.
- Moje zachowanie nie miało nic wspólnego z Kazachstanem ani Kazachami, ale wiem, że wiele osób wyraziło swoje oburzenie. Chcę szczerze, publicznie przeprosić naród kazachski i wszystkich, których obraziłem moim gestem - powiedział 21-letni zawodnik. - Gram w Kazachstanie już trzeci rok i jestem wdzięczny za to, że mnie tu sprowadzono. Tu zaczęła się moja hokejowa droga. Nie chciałem nikogo obrazić, to wszystko wyszło w emocjach. Biorę na siebie winę.
Zawodnik przekonuje jednak, że został przez Hu sprowokowany słowami, które odebrał jako ksenofobiczne. Jego zdaniem gracz chińskiej drużyny krzyczał w jego stronę "fuck you, Armenian". Petrosian urodził się w rosyjskim Czerepowcu i jest Rosjaninem, ale ma ormiańskie korzenie.
- To była obelga dla mnie i mojego narodu i przez to straciłem głowę - mówi. - W emocjach zacząłem pokazywać te brzydkie gesty w jego kierunku, ale to, co on do mnie krzyczał, słyszałem tylko ja.
Po tej wypowiedzi oświadczenie wydał z kolei chiński klub, który zaprzecza oskarżeniom Petrosiana. - W naszej opinii próba wygaszenia konfliktu jeszcze go podgrzała. Twierdzenie, że Yang Hu krzyczał "fuck you Armenian" jest kłamstwem i to tak bezczelnym, że aż śmiesznym.
Zdaniem klubu Hu nie mógł wiedzieć o ormiańskich korzeniach Petrosiana, ponieważ urodził się w Chinach (według oficjalnego biogramu urodził się w Richmond Hill w Kanadzie - przyp. red.), całe dotychczasowe życie spędził w Ameryce Północnej i w przeciwieństwie do osób z regionu postsowieckiego nie wie, że nazwiska zakończone na "-ian" są powszechne w Armenii. Szczególnie, że cyrylicą końcówka nazwiska rywala jest pisana dokładnie tak samo jak jego imię Yang. Do tego nie znał przeciwnika i w trakcie awantury na lodzie na pewno nie miał czasu, by zapoznać się z jego nazwiskiem.
Chiński klub zarzucił także Petrosianowi, że ten skłamał, mówiąc po meczu, że wyjaśnił sprawę z rywalem.
- Przeprosiłem go już za to, a on przeprosił mnie - powiedział Rosjanin o incydencie. - Podaliśmy sobie ręce w siłowni, porozmawialiśmy przez tłumacza i zakończyliśmy konflikt. Red Star Kunlun przedstawia inną wersję. - Nie było żadnej rozmowy. Według naszego zawodnika był tylko kontakt wzrokowy, ale Petrosian unikał tego kontaktu - pisze klub. - Fakt, że nie było rozmowy mogą potwierdzić wszyscy zawodnicy, którzy byli wtedy w siłowni.
Komentarze