Reprezentacja Polski już lada moment rozpocznie walkę na Mistrzostwach Świata dywizji IA. Po dwumeczu z Włochami, opinię na temat poczynań kadry podzielił się defensor GKS-u Tychy i reprezentacji Polski - Mateusz Bryk.
HOKEJ.NET: – Jak wrażenia po spotkaniu i przed MŚ?
Mateusz Bryk, defensor reprezentacji Polski: – No nie wiem, zobaczymy, co się wydarzy wszystko może się jeszcze zmienić. Myślę, że mamy zbilansowany skład, nie znamy go jeszcze ale myślę, że wszyscy co tutaj są to jesteśmy chyba doskonale pomieszani starsi z młodszymi i myślę, że gdzieś tam będziemy się uzupełniać Bez względu na to, kto zostanie wytypowany do tego, żeby jechać dalej na Słowenię, a potem na mistrzostwa.
Ale jak ty oceniasz ten dwumecz z Włochami? Z Ukrainą było średnio, wczoraj było tak delikatnie rzecz biorąc fatalnie, a dzisiaj troszeczkę lepiej chyba, co?
– Po starych zasadach Ligi Mistrzów byśmy awansowali <śmiech> Żartuję oczywiście, wczoraj było fatalnie, dzisiaj było trochę lepiej. Myślę, że nie wiem, czy zaskoczyło nas trochę to tempo, mieliśmy świadomość tego, że to będzie troszeczkę szybszy hokej niż z Ukrainą. To gdzieś tam trochę nam się to rozjeżdżało wszystko. Nie byliśmy przygotowani na taki hokej, a po drugie pojawiło się też takie zmęczenie całym tym okresem przygotowawczym i tymi wszystkimi sesjami treningowymi. Dodatkowo nie pomagają te wszystkie choroby, które są cały czas wokół reprezentacji. Dotyczy to zarówno zawodników czy sztabu i tak jakby ciągnie się to za nami. W takim błędnym kole utknęliśmy, bo dzisiaj też Karol odpadł przed samym meczem. Myślę, że też nie można tego traktować jako jakieś tam alibi, że jesteśmy przeziębieni. Jesteśmy hokeistami, więc żaden z nas się nie poddaje, ale myślę, że to jest kwestia tego, że nawarstwiło się dużo wszystkiego w krótkim odstępie czasu. Szczególnie jest to problematyczne dla tych, którzy dołączyli po play-offach, po finale
Po poświętowaniu?
– Po play-offach było mało czasu na to, żeby się zregenerować Jedni mieli czas trochę do rozeznania, inni do świętowania, ale to już nawet nie chodzi o świętowanie, tylko obowiązków było dużo, bo z tego świętowania na dobrą sprawę mieliśmy dla siebie tylko jeden dzień. Były spotkania ze sponsorami, z prezydentami. To też jest takie potem, że niby fajnie, bo jesteśmy na miejscu i ktoś może powiedzieć, że odpoczywamy, ale znowu z drugiej strony trochę nas to tak wytrąciło z takiego play-offowego myślenia. Na dobrą sprawę w play-offie i przy siedmiu meczach już jest tak, że się po prostu wstaje i się idzie grać, a tutaj powiedzmy troszeczkę te nasze piece hokejowe się wyciszyły i przygasł ten ogień. Myślę, jednak że gdzieś tam ten mecz pokazał, że jesteśmy na dobrej drodze Że jak trochę odpoczniemy i popracujemy nad tymi elementami, które nie funkcjonują i do tegi zaczniemy grać troszeczkę prościej, to wszystko będzie wyglądało znacznie lepiej.
Wczoraj było pięć przewag i powiem szczerze, że chciałbym jak najszybciej zapomnieć o tych przewagach.
– To jeszcze pan nie zapomniał?
Nie, nie zapomniałem, bo w jednej przewadze nie oddaliście strzału, w drugiej przewadze oddajecie jeden strzał.
– Myślę, że moja formacja chyba raz wjechała do tercji. Tak jak mówię, no to się zbiera potem, jakby można to traktować jako alibi, że powiem, że zmęczeni i tak dalej, ale proszę mi wierzyć, że jak się jest zmęczonym to niektóre rzeczy nie funkcjonują. Jak gdzieś tam głowa jest obok troszeczkę tego ciała, tylko zastanawia się nad tym, co się wydarzy i gdzie trzeba jechać. To nie jest to takie flow, nie jest to takie naturalne i potem się wymyśla głupoty, co też mieliśmy okazję śledzić wczoraj doskonale. Chyba wszyscy myślę, że się wstydzimy, bo porozmawialiśmy sobie o tym dużo i myślę, że gdzieś to tam będzie kluczowy moment. Uważam, że jeszcze mamy, może nie dużo czasu, ale chyba taką odpowiednią ilość czasu i zawodników dobrych i jakościowych, że jeżeli o tym porozmawiamy, popatrzymy na wideo, to będzie dobrze.
To będą Twoje dziewiąte Mistrzostwa Świata. Czego oczekujesz po tym turnieju?
– Po turnieju? Jakby mnie Pan zapytał zaraz po finale, to bym Panu powiedział, że awans. Jak mnie Pan pyta teraz, to solidnej gry reprezentacji Polski, bo jeżeli spełnimy to, co teraz powiedziałem, to. może być bardzo dobrze i sądzę, że awans jest w zasięgu ręki. Nie powiem, że awans będzie pewny, bo turniej jest tak obsadzony, jak jest i każdy z nas ma tego świadomość, że apetyt na ten awans mają 4 czy tam 5 reprezentacji.
No tak, bo można równie dobrze awansować i równie dobrze spaść.
– No i dlatego myślę, że nie ma faworytów w tym turnieju, dzięki czemu wydaje mi się, że będzie ciekawiej dla wszystkich i będzie ważny każdy punkt, każda bramka, każda zmiana. Tak jak mówię, jeżeli pokażemy taki solidny hokej, na który stać tą reprezentację, który pokazaliśmy w lutym, kiedy to był chyba taki najsolidniejszy nasz hokej, to będzie dobrze.
Czytaj także: