Były reprezentant swojego kraju został skazany na karę więzienia za kilka przestępstw. Sąd jednak właśnie skrócił mu czas do odsiedzenia, ponieważ hokeista z powodu wyroku stracił pracę.
Były hokeista szwedzkiej ekstraklasy, który występował także w reprezentacji "Trzech Koron", został w listopadzie ubiegłego roku nieprawomocnie skazany na 3,5 roku więzienia za: zgwałcenie, próbę zgwałcenia, naruszenie nietykalności cielesnej, molestowanie seksualne i groźby karalne.
Mężczyzna według sądu miał chwycić kobietę za gardło, uderzyć ją zaciśniętą pięścią i zgwałcić, a także grozić zabiciem i wyrządzeniem krzywdy jej oraz jej dziecku.
Szwedzkie media nie podają nazwiska skazanego hokeisty, choć kibice w internecie spekulują o dwóch, a szczególnie jedno jest wymieniane najczęściej.
Teraz sąd apelacyjny podzielił zdanie sądu I instancji co do winy hokeisty, ale skrócił mu karę o 10 miesięcy, czyli do 2 lat i 8 miesięcy więzienia. Powodem skrócenia kary jest to, że skazany w wyniku wyroku I instancji stracił pracę.
- To okoliczność, która według sądu apelacyjnego musi być wzięta pod uwagę przy określeniu wymiaru kary - stwierdził sąd w uzasadnieniu.
Takie stanowisko nie spodobało się pełnomocniczce ofiary.
- Można się oczywiście zastanawiać, jak dużą obniżkę kary skazany powinien dostać za to, że stracił pracę z powodu poważnego przestępstwa. Ja jestem za tym, żeby nie było żadnych obniżek i sądy lepiej używały naszej skali kar. Myślę, że tu jest błąd systemu. Kary za najpoważniejsze przestępstwa są zbyt niskie - napisała w komentarzach dla dzienników "Aftonbladet" i "Expressen" reprezentująca poszkodowaną kobietę Elisabeth Massi Fritz.
Ale obniżony wyrok nie zadowala także pełnomocniczki skazanego hokeisty Elsy Andersson, która powoływała się na fakt, że według dwóch ławników nie było wystarczających dowodów na zgwałcenie oraz próbę zgwałcenia i z tych zarzutów mężczyzna powinien zostać oczyszczony. Sam były hokeista jeszcze w I instancji przyznał się jedynie do gróźb karalnych, a pozostałym zarzutom zaprzeczał.
- Możemy stwierdzić, że sąd apelacyjny nie był zgodny, skoro dwóch członków składu zdecydowało się uwolnić mojego klienta od zarzutów. Pozytywne jest, że sąd obniżył wyrok, ale nasze stanowisko było cały czas takie, że mój klient powinien być uniewinniony i szkoda, że nie udało się wszystkiego osiągnąć - stwierdziła Andersson w komentarzu dla "Expressen".
Były hokeista i jego pełnomocniczka rozważą teraz zaskarżenie wydanego wyroku do Sądu Najwyższego.
Czytaj także:
- Szybko, łatwo i przyjemnie. Pewne zwycięstwa faworytów [WYNIKI, TABELE, WIDEO]
- MŚ. Dwa pogromy, dwóch bohaterów! Wicemistrzowie detronizują lidera [WYNIKI,TABELA,WIDEO]
- Były selekcjoner zabrał głos w sprawie swojego powrotu do prowadzenia kadry. "Jestem w szoku"
- MŚ. Zeszłoroczni oprawcy Polaków rozbici i hokejowa egzekucja w Sztokholmie [WYNIKI, TABELE, WIDEO]
- Sensacja na MŚ! Beniaminek udziela lekcji hokeja, premierowe trafienie gwiazdora [WYNIKI, TABELE]