Chmielewski: W końcu mamy upragniony awans
Mistrzostwa Świata Dywizji IB, które rozgrywane były w Tychach dobiegły końca. Awans do Dywizji IA wywalczyła reprezentacja Polski, która w decydującym starciu pokonała Japonię 2:0. W meczu z „Samurajami” w naszej kadrze wystąpił Aron Chmielewski, świeżo upieczony mistrz Czech.
Reprezentacja Polski po pięciu latach nieobecności wraca na zaplecze Elity do Dywizji IA.
– Były dwa lata przerwy od MŚ, wcześniej jeszcze urodził mi się syn, więc wraz z Tomkiem Valtonen zadecydowaliśmy, że nie pojadę, więc w końcu mamy upragniony awans. Oczywiście będziemy walczyć o awans do Elity, ale narazie cieszymy się z miejsca w Dywizji IA – przyznał gdańszczanin.
– Nasza drużyna jest bardzo niebezpieczna. Szczerze mówiąc, to nigdy bym nie chciał grać przeciwko Polsce, bo z takim Kazachstanem czy Białorusią wygrywamy nie tracąc bramek. Gramy odpowiedzialnie z tyłu i przeciwnik może być frustrowany. Dzisiaj Japończycy stworzyli sobie wiele dogodnych sytuacji, ale obrońcy wraz z bramkarzem zrobili dobrą robotę. My z kolei potrafiliśmy wykorzystać ich błędy, strzelić bramkę i dowieźć to zwycięstwo do końca – wyjawił Aron.
Aron Chmielewski po zdobytym w czwartek mistrzostwie Czech ruszył w drogę do Tychów, aby wspomóc swoją reprezentację w drodze po awans do Dywizji IA.
– Trudno było się wkomponować do zespołu. Długa droga z Pragi, dużo przystanków (śmiech). Starałem się uważać z alkoholem, bo oczywiście on był. Potrójna korona z Trzyńcem to nie byle co i trzeba to było trochę poświętować. Oczywiście miałem gdzieś z tyłu głowy, że trzeba zrobić awans z Japonią, ale bardzo chciałem tu być i pomóc drużynie. Cieszę się ogromnie z tego zwycięstwa i awansu do Dywizji IA, bo tam jest nasze miejsce – z uśmiechem mówił wychowanek gdańskiego hokeja.
W związku z przyjazdem Arona Chmielewskiego Róbert Kaláber musiał nieco przebudować formacjamę. 30-letni skrzydłowy został ulokowany w jednym ataku z Alanem Łyszczarczykiem i Filipem Komorskim, którzy również mieli w tym roku zagrać w ekipie „Stalowników”.
– Nie grałem z nimi nigdy wcześniej. Dzisiaj grało mi się z nimi świetnie, ale trochę plątaliśmy tę grę kadrową, Trzyńcową, jak i Frydkową, bo jednak gdzieś za mało ze sobą trenowaliśmy. Dobrze się to jednak skończyło, Alan zdobył bramkę i zanotował asystę. Cała drużyna wykonała dobrą robotę. Błędy były, ale wynik 2:0 pokazuje, że mamy też mocnego bramkarza, więc super i cieszymy się – zaznaczył napastnik HC Oceláři Trzyniec.
Wychowanek Stoczniowca Gdańsk podkreśla, że wywalczenie pozycji w zespole z Trzyńca nie jest łatwe. Sam występuje w Czechach już od ośmiu sezonów, ale dopiero w ostatnich czterech nie dzielił minut z występami w pierwszej lidze.
– Pozycja w Trzyńcu nigdy nie jest pewna. Przykładem jest Martin Bakoš, który przyjechał do nas z KHL-u i zagrał tylko parę meczów, a w końcu jest to zawodnik z KHL-u. Tutaj jest dużo osób, które chcą cię wygryźć ze składu, więc każdym meczem trzeba udowadniać, że się na to zasługuje – wyjawił 30-latek.
– Ja też walczyłem 4 lata o ten skład rywalizując w farmerskich klubach i czekając na szanse w ekstralidze, ale dzięki Bogu i rodzinie wywalczyłem to miejsce w składzie i mam za sobą trzy Mistrzostwa, więc muszę przyznać, że jestem z siebie zadowolony. Dużo razy waliłem głową w mur, ale jestem na dobrym etapie w swojej karierze – dodał.
Warto też zaznaczyć, że do kadry biało-czerwonych stopniowo wkraczają także młodzi zawodnicy. Mowa tu między innymi o Jakubie Bukowskim, który był królem strzelców minionego sezonu PHL czy chociażby Kamil Wałęga, który w wieku 21 lat z powodzeniem występował w słowackiej ekstralidze.
– Myślę, że wszyscy reprezentanci Polski spokojnie poradziliby sobie na poziomie czeskiej ekstraligi. Oczywiście nie od razu, ale po jakimś czasie solidnej pracy za granicą. Dlatego zachęcam młodych zawodników, żeby próbowali swoich sił za granicą i żeby podnieśli poziom naszej kadry, żeby mówiło się o niej więcej – zakończył.
Komentarze
Lista komentarzy
nochu1
W przyszłym roku walka o elitę. Przecierz w 1A nie grają tuzy hokeja. Polska może wygrać tam z każdym