Od dwóch miesięcy w kadrze HC Oceláři Trzyniec brakuje Arona Chmielewskiego. Reprezentant Polski dochodzi do siebie po kontuzji, której nabawił się pod koniec listopada. O urazie, rehabilitacji oraz ogromnej chęci jak najszybszego powrotu do gry opowiedział na łamach oficjalnej strony „Stalowników”.
Chmielewski bardzo dobrze rozpoczął sezon. W 13 rozegranych spotkaniach strzelił 4 bramki i zaliczył 3 asysty. Bardzo dobrze wypadał też w klasyfikacji plus/minus, w której uzyskał +6. Niestety w trakcie meczu z Mountfieldem Hradec Králové, który został rozegrany 29 listopada, doznał pęknięcia kostki.
– Filip Hronek widział, że będę pierwszy przy krążku i zaatakował mnie ciałem. Nie byłem przygotowany na taki obrót spraw, potraktowałem to jako normalny pojedynek o krążek. Straciłem równowagę i nieszczęśliwie upadłem na lód. Od razu wiedziałem, że stało się coś złego – opisał tamtą feralną sytuację 29-letni skrzydłowy.
Reprezentant Polski osiem tygodni temu przeszedł operację, a teraz powoli wraca do pełnej sprawności. Starał się ćwiczyć w domu, używając specjalnego sprzętu, przechodził rehabilitację w Ołomuńcu i korzystał z usług jednego z najlepszych fizjoterapeutów. W poniedziałek dostał od lekarzy zgodę na powrót do treningów na lodzie. Na razie 29-letni zawodnik trenuje dwa razy dziennie po 20 minut.
– Najpierw muszę przyzwyczaić operowaną nogę do wysiłku. Nadal odczuwam ból, ale jest on znacznie lżejszy niż kilka tygodni temu. Miałem niezły początek sezonu i wierzę, że pomogę drużynie w najważniejszej części rozgrywek – wyjaśnił wychowanek Stoczniowca Gdańsk,
– Może w przyszłym tygodniu powoli rozpocznę zajęcia z zespołem. Zobaczymy, co powiedzą na ten temat trenerzy. Tęsknię za hokejem i nie mogę się doczekać, kiedy znów pojawię się w szatni i podzielę się z kolegami swoimi spostrzeżeniami – powiedział „Chmielu”.
Jednocześnie zaznaczył, iż wspomniany uraz był najpoważniejszy w jego obecnej karierze.
– Kiedyś męczyła mnie kontuzja barku, ale wtedy operacja nie była potrzebna. Teraz było inaczej, bo pierwsze cztery tygodnie były bardzo skomplikowane. Bez pomocy żony i innych członków rodziny byłoby mi ciężko. Chodziłem o kulach i miałam stopę w specjalnym bucie. Jestem samowystarczalny i nie chcę „przeszkadzać” innym ludziom – dodał.
Aron Chmielewski został zapytany przez oficjalny serwis „Stalowników” również o pozytywy związane z kontuzją. Stwierdził, że jednym z nich było spędzenie świąt Bożego Narodzenia w rodzinnym gronie.
– Z uwagi na kontuzję nie mogłem wcielić się w rolę świętego Mikołaja, rozdającego prezenty członkom rodziny prezenty – uśmiechnął się 29-letni skrzydłowy.
Czytaj także: