Nie zwalnia tempa GKS Katowice. Podopieczni Jacka Płachty w drugim ćwierćfinałowym pojedynku pokonali EC Będzin Zagłębie Sosnowiec 7:2. Spotkaniu towarzyszyło sporo emocji, które znalazły swoje ujście w trzeciej odsłonie spotkania. Bohaterem katowiczan został Mateusz Bepierszcz, który dwukrotnie wpisał się na listę strzelców.
O tym, że pojedyncze, chociażby najbardziej efektowne zwycięstwo nie przesądza o losach play-offowych batalii, kibiców hokeja z pewnością nie trzeba przekonywać. Drugi akt katowicko-sosnowieckiej rywalizacji miał nam zatem odpowiedzieć na pytanie, czy obie ekipy faktycznie dzieli tak spora różnica, na jaką wskazywałby wynik inauguracyjnego spotkania.
Jeżeli podopieczni trenera Lehtonena wyciągnęli wnioski po wczorajszej przegranej, to nie dali tego poznać po sobie w pierwszych sekundach. Karceni wczoraj kilkukrotnie podczas gry w osłabieniu goście już w 19. sekundzie za sprawą kary nałożonej na Sozańskiego zmuszeni byli zmierzyć się z liczebną przewagą GieKSy. Niewiele brakowało, aby Zagłębie za tą niesubordynację zapłaciło słoną cenę. Silny strzał Koponena ostemplował słupek- arbitrzy poddali tą sytuację nawet analizie wideo- jednak bez cienia wątpliwości- krążek nie przekroczył linii bramkowej. Wydarzenia 15. minuty dały nam jasno do zrozumienia, jaki przebieg będzie miał dzisiejszy mecz. Posypały się pierwsze indywidualne wykluczenia, w które dzisiejsze spotkanie zresztą obfitowało. W 16. minucie katowicka karuzela nabrała tempa. Po szybkim rozegraniu próbował interweniować Spěšný, lecz krążek ostatecznie przejął Anderson i bez większych problemów otworzył wynik spotkania. Ostatnie 30 sekund pierwszej tercji wstrząsnęło Satelitą. Najpierw, jak na króla strzelców przystało, krążek do siatki przekierował Patryk Krężołek. W momencie, gdy większość kibiców rozpamiętywała jeszcze stratę wyrównującej bramki, Zagłębie na prowadzenie wyprowadził Damian Tyczyński.
Wraz z początkiem drugiej tercji najwięcej pracy miały osoby odpowiedzialne za otwieranie drzwi boksu kar. W 21. minucie uwagi między sobą postanowili wymienić kapitanowie obu ekip, trzy minuty później drogą Pasiuta i Kotlorza kroczyli Norberg i Shin. W 26. minucie GieKSa znów stanęła przed sposobnością gry w przewadze, gdy goście popełnili błąd przy wymianie zawodników, dysponując do gry 6 zawodników. Choć z tej opresji sosnowiczanie wyszli obronną ręką, to chwilę po wyrównaniu formacji GKS zdołał wyrównać. Mateusz Michalski zerwał się prawym skrzydłem, zbity z jego kija krążek trafił do Jonasza Hofmana, który niewiele myśląc posłał strzał. Chwilę później żaden z defensorów Zagłębia nie przejął bezpańskiego krążka, co skrzętnie wykorzystał Bepierszcz, wyprowadzając ponownie GieKSe na prowadzenie. Zespół Jacka Płachty czując krew, napierał na rywali w dalszym ciągu. Spory głód strzelecki czuł Bepierszcz. W 33. minucie przytomnie podążał do końca za akcją swojego zespołu. Jego ruch przytomnie dostrzegł Kallionkieli obsługując go podaniem zza bramki, które „Bepi” zamienił na czwartą bramkę dla gospodarzy. Kolejne trzy minuty brutalnie obdarły z nadziei na korzystny rezultat drużynę Zagłębia. Piątą bramkę niemal z zerowego kąta przy krótkim słupku zdobył Pasiut, a po chwili Dante Salituro przy bramce na 6:2 skopiował wczorajszą akcję Patryka Wronki.
Gdy mogło się wydawać, że wszystko co najlepsze już za nami, nadeszła ostatnie 10. minut które przyniosło ogrom emocji. W 54. minucie Runesson i Sołtys postanowili za pomocą kilku mocniejszych wyjaśnić nieporozumienia. Chwilę później Christian Mroczkowski zdobył siódmą bramkę, wykorzystując fakt, że obrona gości kompletnie się pogubiła dając katowiczanom mnóstwo przestrzeni we własnej tercji. W 55. minucie spełniło się to, na co zapowiadało się od dłuższego czasu. Zawodnicy nie zamierzali dłużej stosować półśrodków i postanowili wszystkie animozje zakończyć w indywidualnych pojedynkach. Karami meczu za tą inicjatywę zostali wykluczeni z gry Anderson, Tyczyński oraz Sanghoon Shin. Choć gospodarze rozgrywali jeszcze 5. minutową przewagę, to nie zdołali już zmienić wyniku spotkania.
GKS Katowice - EC Będzin Zagłębie Sosnowiec 7:2 (1:2, 5:0, 1:0)
1:0 Stephen Anderson - Mateusz Bepierszcz, Marcus Kallionkieli (15:48)
1:1 Patryk Krężołek - Michał Kotlorz, Michał Naróg (19:34)
1:2 Damian Tyczyński - Sang Hoon Shin, Marek Charvát (19:59)
2:2 Jonasz Hofman - Mateusz Michalski, Dante Salituro (27:10)
3:2 Mateusz Bepierszcz - Mateusz Michalski, Santeri Koponen (29:49)
4:2 Mateusz Bepierszcz - Marcus Kallionkieli, Stephen Anderson (32:58)
5:2 Grzegorz Pasiut - Brandon Magee, Patryk Wronka (33:54)
6:2 Dante Salituro - Aleksi Varttinen (35:35)
7:2 Christian Mroczkowski - Ben Sokay (53:55)
Sędziowali: Przemysław Gabryszak, Michał Baca (główni), Sławomir Szachniewicz, Igor Dzięciołowski (liniowi)
Minuty karne: 43-70
Strzały: 44:24
Widzów: 1435
Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 2:0 dla GKS-u Katowice.
Kolejny mecz: w środę o 18:00 w Sosnowcu.
GKS Katowice: J. Murray - P. Englund (2), A. Runesson (4), P. Wronka, G. Pasiut (6), B. Magee - J. Norberg (4), T. Verveda (2), J. Dupuy, B. Sokay, C. Mroczkowski - S. Koponen, A. Varttinen, M. Bepierszcz, S. Anderson (25), M. Kallionkieli - K. Maciaś, J. Jalonen, M. Michalski, D. Salituro, J. Hofman.
Trener: Jacek Płachta
Zagłębie: P. Spěšný - M. Charvát, M. Kotlorz (2), S. Shin (31), D. Tyczyński (25), P. Krężołek (2) - M. Naróg, M. Sozanski, V. Sirkiä, J. Viikilä, M. Djumić - O. Krawczyk, J. Šaur, I. Korenczuk, R. Sawicki (2), R. Szturc (2) - W. Andrejkiw, P. Ciepielewski, J. Sołtys (4), N. Bucenko, M. Bernacki.
Trener: Mathias Lehtonen
Czytaj także: