Ciężko, ale zwycięsko. Polacy wygrywają Baltic Challenge Cup [WIDEO]
Reprezentacja Polski z kompletem zwycięstw i punktów wygrała Baltic Challenge Cup. W swoim ostatnim meczu biało-czerwoni po twardym i zaciętym boju pokonali Estonię 5:3.
Starcie „Orłów” z reprezentacją Estonii miało wyłonić zwycięzcę całych zmagań, bo oba zespoły miały na swoim koncie komplet zwycięstw. O ile biało-czerwoni dwukrotnie triumfowali w regulaminowym czasie gry (4:2 z Litwą, 9:0 z Łotwą B), to drużyna „Eesti” pokonała Litwę 4:3 po rzutach karnych i wygrała z Łotwą B 2:1.
Estończycy, których pod nieobecność Jussiego Tupamäkiego, prowadził Kaupo Kaljuste zaczęli od uważnej i niezwykle twardej gry w defensywie. Swoich szans szukali w szybkich i sprawnie wyprowadzanych kontratakach. Styl ich gry w pierwszej odsłonie sprawiał spore problemy naszemu zespołowi.
Na bramki trzeba było poczekać do 15. minuty. Wtedy gumę wyłuskał Maciej Urbanowicz i z korytarza międzybulikowego uderzył w samo okienko.
Odpowiedź naszych rywali była błyskawiczna, bo już 40 sekund później wyrównał Kristjan Kombe. Estoński napastnik przymierzył z lewego bulika i zaskoczył Kamila Lewartowskiego.
W drugiej odsłonie obraz gry nie zmienił się. Gra była szarpana, a oba zespoły miały swoje szanse. Biało-czerwoni ponownie objęli prowadzenie po golu Filipa Starzyńskiego, który przeciągnął Andrejeva i uderzył z bekhendu pod poprzeczkę. Do wyrównania doprowadził Robert Arrak, który – podobnie jak Kombe – strzałem z lewego bulika zaskoczył Lewartowskiego.
W 31. minucie spotkanie zostało przerwane z uwagi na rozdartą siatkę w estońskiej bramce. Sędziowie przyspieszyli więc piętnastominutową przerwę, a pozostały czas drugiej odsłony został dograny po usunięciu usterki.
W 38. minucie karę zarobił Nikita Fedorovits, a biało-czerwoni, zamiast po raz trzeci wyjść na prowadzenie, stracili gola w liczebnej przewadze. Rasmus Kiik urwał się obrońcom i w sytuacji sam na sam pewnie pokonał Kamila Lewartowskiego, trafiając w „piątą dziurę”.
Mogło się wydawać, że to trafienie napędzi ekipę „Eesti”. Jednak w trzeciej odsłonie reprezentacja Polski w końcu udowodniła swoją wyższość. Kluczowym momentem spotkania okazał się gol Krzysztofa Maciasia z 47. minuty. 18-letni skrzydłowy znów dał poksprytnym strzałem od zakrystii pokonał Andrejeva. Chwilę później prowadzenie naszemu zespołowi dał Dominik Paś, który wykorzystał dobre dogranie Macieja Urbanowicza. Pieczęć na zwycięstwie postawił Bartłomiej Jeziorski, umieszczając gumę w pustej bramce.
Polska - Estonia 5:3 (1:1, 1:2, 3:0)
1:0 - Urbanowicz (14:21),
1:1 - Kombe - Viitanen, Kulintsev (15:01),
2:1 - Starzyński - Urbanowicz (21:05),
2:2 - Arrak - Lahesalu (27:15),
2:3 - Kiik (37:23, 4/5),
3:3 - Maciaś - Gościński, Paś (46:56),
4:3 - Paś - Urbanowicz, Kamienieu (51:39),
5:3 - Jeziorski - Starzyński (59:22, do pustej).
Polska: Lewartowski - Jaśkiewicz, Kamienieu; Łyszczarczyk, Tyczyński, Zygmunt - Górny, Naróg; Urbanowicz, Starzyński, Jeziorski - Bizacki, Michałowski; Sołtys, Krzemień, Paś - Biłas; Maciaś, Słowakiewicz, Gościński.
Trener: Róbert Kaláber
Estonia: Andrejev - Slessarevski, Lahesalu; Viitanen, Kombe, Puzakov - Novikov, Kulintsev; Kiik, Arrak, Linde - Kookmaa, Kettunen; Hast, Parras, Rozinko - Stetski; Grigorjev, Fedorovits, Turovski oraz Kontseus.
Trener: Kaupo Kaljuste
Komentarze
Lista komentarzy
PanFan1
Brawo Panowie, test zaliczony pozytywnie.
Domin55
Bravo lda wszystkich a szczególnie dla Jeziora widzę że rozwój i forma idzie w górę