GKS Tychy po pięciu porażkach z rzędu powrócił na zwycięską ścieżkę, pokonując na wyjeździe KH Energę Toruń 6:5 po rzutach karnych. – Nasi napastnicy i bramkarz pokazali klasę i nareszcie przełamaliśmy tę złą passę – wyjawił Bartosz Ciura.
Trójkolorowi nieźle weszli w to spotkanie i już po pierwszej tercji schodzili do szatni z trzybramkową przewagą nad rywalami.
– Bardzo chcieliśmy pokazać, że jesteśmy drużyną na dobre i na złe. Zależało nam na tym, żeby w końcu przerwać tę złą passę i zacząć mecz tak, jak powinniśmy to robić we wcześniejszych spotkaniach – przyznał Bartosz Ciura.
Trzecią tercję tyszanie zaczęli z wynikiem 4:1, jednak rywale w ciągu zaledwie trzech minut zdołali wyrównać stan pojedynku i dogonić rywali.
– Niestety po raz kolejny pozwoliliśmy na to, żeby rywal odrobił straty. Ciężko powiedzieć, co miało na to wpływ – stwierdził 29-letni obrońca.
GKS Tychy zdołał jeszcze na 122 sekundy przed końcem trzeciej tercji wyjść na prowadzenie, jednak po kolejnych 47 sekundach, znów je stracili.
– Oczywiście nie jest przyjemnie stracić bramkę w samej końcówce meczu, ale do końca wierzyliśmy w zwycięstwo – zaznaczył wychowanek Śnieżki Dębica.
Spotkanie to nie rozstrzygnęło się w dogrywce, więc potrzebne były rzuty karne. Te lepiej egzekwowali goście, któzy ostatecznie wygrali je 2:0.
– Nasi napastnicy i bramkarz pokazali klasę i nareszcie przełamaliśmy tę złą passę. Mocno w to wierzę, że teraz bedzie juz tylko lepiej – zakończył.
Czytaj także: