Efektowny powrót na zwycięską ścieżkę zaliczyli hokeiści GKS-u Tychy. Trójkolorowi rozbili na własnym lodzie Comarch Cracovię 8:2, a swoją cegiełkę do tego zwycięstwa dołożył Bartosz Ciura, który w tym sezonie regularnie punktuje.
Podopieczni Pekki Tirkkonena przekuli sportową złość w zwycięstwo, bo w starciu 25. kolejki przegrali na wyjeździe z KH Energą Toruń 3:4 po dogrywce.
– Nie możemy sobie pozwolić na przegranie meczu, gdy prowadzimy w nim 3:1. Nie możemy stracić dwóch goli w końcówce – przypomniał Bartosz Ciura, defensor tyszan.
– Byliśmy mocno podrażnieni porażką w Toruniu. Postawiliśmy sobie za cel, żeby od początku wrócić do własnej gry i wykorzystywać sytuacje – dodał.
Efekt był natychmiastowy. Już w 98. sekundzie Ciura rozwiązał worek z bramkami, skutecznie poprawiając uderzenie Marka Viitanena. Potem zaliczył też asystę przy trafieniu Mateusza Gościńskiego na 3:0.
– Nigdy nie byłem zawodnikiem od punktowania. Nie jest to dla mnie bardzo istotne, ale to miły dodatek – stwierdził hokeista rodem z Dębicy, który w 22 meczach tego sezonu zdobył 3 bramki i zanotował 5 asyst. Dodajmy, że miniony sezon zakończył z dorobkiem pięciu "oczek".
Po pierwszej odsłonie trójkolorowi prowadzili z krakowianami 3:1, a po czterdziestu minutach było 5:2. Co jednak najbardziej istotne - potrafili szybko odpowiedzieć na ciosy zadawane przez podopiecznych Marka Ziętary. To był jeden z kluczowych elementów tego spotkania.
– Na pewno nam to bardzo pomogło, a Cracovii troszkę podcinało skrzydła. Dobrze, że tak się stało – wyjaśnił Ciura.
W niedzielę tyszanie zakończą trzecią rundę wyjazdowym spotkaniem z Podhalem Nowy Targ. Ekipa dowodzona przez Pekkę Tirkkonena plasuje się na pierwszym miejscu z dziesięciopunktową przewagą nad Re-Plast Unią Oświęcim i może pochwalić się też najlepszą ofensywą i defensywą w całej lidze. Strzeliła do tej pory aż 109 bramek i straciła zaledwie 44.
Czytaj także: