Hokeiści Unii Oświęcim rozegrali dwa wartościowe sparingi z Duklą Trenczyn. W starciach ze słowackim ekstraligowcem zaprezentowali się obiecująco, choć zabrakło im najważniejszego – skuteczności. Trener Róbert Kaláber podkreśla, że przed kolejnymi meczami jego zespół musi zmienić podejście pod bramką rywali i nie bać się "brudnych goli".
Oba spotkania z Duklą Trenczyn miały kilka cech wspólnych. Były jakościowe, toczone w szybkim tempie, a biało-niebiescy stworzyli sobie w nich kilka naprawdę dobrych sytuacji. Sęk w tym, że nie zdołali ich zamienić na bramki. Przy Chemików 4 słowacki ekstraligowiec wygrał 1:0, a na Lodowisku imienia Pavla Demitry 3:0.
– Nie udało nam się pokonać żadnego z golkiperów Dukli. Chcieliśmy grać za efektownie, niepotrzebnie szukaliśmy podań do pustej bramki i to nie przyniosło pożądanych rezultatów. Mieliśmy kilka dogodnych okazji, zwłaszcza w samej końcówce – wyjaśnił Róbert Kaláber, szkoleniowiec Unii.
– Wniosek jest prosty - przed kolejnymi meczami musimy zmienić myślenie. Należy stworzyć tłok przed bramkarzem rywali i mocniej popracować w tych rejonach. Ważne jest też to, abyśmy byli dokładniejsi w samym aspekcie wykończenia akcji. Czasami trzeba też strzelać "brudne gole", po dobitkach czy zmianach lotu krążka – dodał.
Po czterdziestu minutach było 1:0 dla słowackiego ekstraligowca. Ekipa z Trenczyna w trzeciej odsłonie zdobyła dwie bramki w liczebnej przewadze.
– Te dwa gole miały ogromny wpływ na dalsze losy spotkania. Nasi rywale grali w prosty sposób. Nie zwlekali ze strzałami, uderzali z pierwszego krążka i to przyniosło efekt – analizował 55-letni trener.
W ekipie Unii zabrakło dwóch ważnych obrońców: Joe Morrowa i Aleksiego Mäkeli. Pierwszy z nich ma zagrać we wrześniowych sparingach, a Mäkelä trenuje już w pełnym obciążeniem.
– Mäkelä nie ma 100-procentowego komfortu gry, więc nie chcieliśmy ryzykować. Ale normalnie uczestniczy w treningach. Martwi mnie to, że w drugiej tercji swój występ zakończył Reece Scarlett, więc w zasadzie graliśmy bez trzech ważnych defensorów. Mam nadzieję, że Reece nie doznał poważnej kontuzji – zwrócił uwagę trener Kaláber.
W ekipie biało-niebieskich zadebiutował za to Mika Partanen. 32-letni Fin, mogący pochwalić się ponad 350 spotkaniami w fińskiej Liidze i dobrymi warunkami fizycznymi, zagrał w pierwszym ataku u boku swoich rodaków: Erika Ahopelto i Villego Heikkinena.
– Przyszedł do nowej drużyny, pojawił się na jednym treningu, potem na rozjeździe i musiał przyswoić sobie nasze schematy taktyczne i automatyzmy, które chcemy grać. Cieszę się, że przyjechał dobrze przygotowany fizycznie, ale musi jeszcze popracować nad zgraniem z kolegami z formacji. Między nimi musi wytworzyć się chemia, ale myślę, że Mika swoją charakterystyką pasuje do naszego systemu gry – zaznaczył.
We wtorek, o 18:00, biało-niebiescy rozegrają swój piąty sparing. Przy Chemików 4 zmierzą się z HC Frydek-Mistek, z którym przegrali na wyjeździe 2:4.
– Myślę, że czas w końcu zrobić jakiś dobry wynik – uśmiechnął się słowacki szkoleniowiec.
Czytaj także: