Damian Tyczyński ma za sobą debiut w barwach swojej nowej drużyny. Polak przed towarzyskimi meczami z GKS-em Tychy. opowiada o pierwszych wrażeniach z pobytu w Czechach i przyznaje, że już czeka na walkę o najwyższe cele w lidze.
Polak po zakończeniu poprzedniego sezonu podpisał kontrakt z czeskim klubem VHK Vsetín, który ambicje rywalizowania o powrót do ekstraligi za naszą południową granicą.
Tyczyński zagrał już w pierwszym sparingu i przyznaje, że zdążył dobrze zadomowić się we Vsetínie.
- Moi koledzy z drużyny i cały sztab przyjęli mnie dobrze, więc od początku czuję się komfortowo - mówi w rozmowie z oficjalną stroną internetową swojego klubu. - Atmosfera w szatni jest świetna, chłopcy są bardzo otwarci i pomocni, dzięki ich podejściu szybko wpasowałem się w drużynę.
W pierwszym spotkaniu przedsezonowym drużyna z regionu zlińskiego zmierzyła się ze słowackim HKM Zwoleń i przegrała 1:5. Tyczyński przyznaje, że wejście w rytm meczowy po przerwie letniej nie jest najłatwiejsze.
- To był pierwszy mecz po długiej przerwie. Zwłaszcza pierwsza zmiana była trudna - mówi. - Myślę, że stopniowo rozjeżdżaliśmy się z każdą kolejną zmianą, a gdyby nasza końcówka była lepsza, wynik mógłby wyglądać inaczej.
Polak mówi, że nie był zdenerwowany debiutując w nowych barwach.
- Stresu nie czułem. Lubię mecze i granie przynosi mi wielką radość - tłumaczy.
Teraz przed drużyną z Vsetína dwa towarzyskie mecze z GKS-em Tychy. Dziś oba zespoły zmierzą się w Tychach, a pojutrze czeska ekipa podejmie mistrza Polski na swojej tafli.
- To będą trudne pojedynki. GKS ma w tym roku bardzo silną drużynę, a do tego przygotowuje się do Ligi Mistrzów. To na pewno nie będzie nic łatwego, spodziewam się wyrównanych meczów - mówi polski napastnik.
Przekonuje jednak, że jego znajomość tyskiej drużyny z gry w polskiej lidze nie przyda się specjalnie trenerom.
- Myślę, że żadne moje rady nie będą potrzebne. W meczach sparingowych najważniejsze jest skupić się na naszej własnej grze, żebyśmy wyeliminowali braki i przygotowali się na start ligi - mówi. - Potrzebujemy patrzeć na siebie, a przeciwnikiem się tak bardzo nie przejmować.
Tyczyński odszedł do Czech po sezonie, w którym w rozgrywkach zasadniczych zdobył dla EC Będzin Zagłębia Sosnowiec 52 punkty w 39 meczach, co dało mu 3. miejsce w klasyfikacji punktowej TAURON Hokej Ligi.
- Uważam tamten sezon za bardzo udany. Myślę, że ogólnie mieliśmy silną formację i byliśmy bardzo produktywni, dlatego udało mi się uzbierać tak dużo punktów. To jest na pewno zasługa moich kolegów z drużyny - mówi.
Dorobek 17 goli i 35 asyst dał ówczesnemu napastnikowi drużyny z Zagłębia Dąbrowskiego miano najlepiej punktującego Polaka w lidze.
- Oczywiście bardzo mnie to cieszy - mówi 25-latek. - W sezonie czułem się świetnie, ciężko pracowałem w letnim okresie przygotowawczym ze swoim trenerem przygotowania motorycznego Kubą Jaworskim i ta ciężka praca się opłaciła, co było widoczne w moich występach.
W Sosnowcu Tyczyński tworzył w jednym ataku groźny duet z Patrykiem Krężołkiem, który także latem przeniósł się na zaplecze czeskiej ekstraligi i jest dziś zawodnikiem Baníka Sokolov. Zawodnik drużyny z Vsetína już cieszy się na myśl o rywalizacji ze swoim dobrym kolegą na taflach w Czechach.
- Z Patrykiem spędziłem dwa lata w Sosnowcu w jednej piątce. Można powiedzieć, że rozumieliśmy się bez słów - przyznaje. - Jesteśmy dobrymi kolegami też poza lodem, więc będzie fajnie zagrać przeciwko sobie.
Tyczyński wiosną po raz pierwszy zagrał w reprezentacji na Mistrzostwach Świata dywizji I grupy A w Rumunii. Rok wcześniej zabrakło go w ostatecznej kadrze na MŚ elity w Czechach. Zawodnik przyznaje, że tamta decyzja sztabu trenera Róberta Kalábera podziałała na niego mobilizująco.
- Byłem w szerokiej kadrze, ale ostatecznie nie udało mi się pojechać na mistrzostwa. Była to dla mnie wielka motywacja, żeby pracować jeszcze ciężej i rok później już się na mistrzostwa dostałem - mówi.
Polak został także zapytany o to czy awans Polski do elity pomógł w spopularyzowaniu hokeja w naszym kraju.
- Trudno powiedzieć. Wiele klubów ma nadal finansowe problemy i wycofują się z ligi. Ale wierzę, że lepsze czasy przyjdą i hokej będzie w Polsce popularniejszy, a z tym przyjdzie też zainteresowanie sponsorów. Tak, żeby się wszystko zgadzało i też żeby mogło przybywać drużyn w lidze - komentuje.
Dla Tyczyńskiego to nie pierwszy wyjazd zagraniczny, bo już jako nastolatek pojechał uczyć się gry w hokeja na Słowacji. Ale jak sam mówi, była to dla niego lekcja nie tylko od strony sportowej.
- Spiska Nowa Wieś to było dla mnie ważne miejsce. Nauczyłem się tam dużo, zarówno jeśli chodzi o hokej, jak i życiowo. Wspominam ten okres z dużą radością - opowiada.
Do Spiskiej Nowej Wsi, gdzie występował w drużynach juniorskich, wrócił później grać już w zespole seniorskim. I w 2021 roku wywalczył z nim awans do słowackiej ekstraligi, co także do dziś wspomina bardzo ciepło.
- Jedna z najlepszych chwil w moim życiu - przyznaje. - To są niezapomniane momenty, które będę wspominał przez całe życie. Szkoda tylko, że świętowaliśmy ten awans w pustej hali z powodu pandemii covidu.
Teraz po raz pierwszy będzie mógł doświadczyć gry w Czechach. I sam jest ciekaw, jak wypadnie w rywalizacji w drugiej klasie rozgrywkowej w tym kraju.
- Myślę, że to dobry krok w mojej karierze. Sam jestem ciekaw, jak to będzie wyglądało. Czas pokaże - mówi. - Słyszałem, że jest to bardzo wyrównana i wymagająca liga. Już nie mogę się doczekać aż zaczniemy grać o punkty i będziemy walczyć o najwyższe cele.
Polak we Vsetínie styka się z nowym krajem i nową drużyną, ale trenera zna całkiem dobrze, bo Daniel Babka prowadził go wcześniej w słowackiej ekipie HK Martin.
- Miałem możliwość pracować z Danem Babką już w Martinie. Wspominam współpracę bardzo pozytywnie, więc gdy nadarzyła się szansa znów grać pod jego kierunkiem, do tego we Vsetínie, to się nie wahałem - przyznaje.
Słowacki szkoleniowiec w jednym z wywiadów nazwał Polaka typem zwycięzcy, który chce iść do przodu w swojej karierze. "To jest kreatywny zawodnik, który potrafi dobrze czytać grę, lubi ją tworzyć i dobrze jeździ na łyżwach" - mówił. Tyczyński przyznaje, że po rozmowach z trenerem wie, czego oczekuje od niego sztab szkoleniowy.
- Rozmawiałem już z trenerem i wiem, jakiej roli ode mnie oczekuje. Mam nadzieję, że dam drużynie jakość i ogólnie będę wzmocnieniem - mówi.
Klub z Vsetína bardzo chciałby nawiązać do swoich złotych czasów, gdy w latach 1995-2001 sześciokrotnie sięgał po mistrzostwo Czech. Tyle samo mistrzowskich tytułów po podziale Czechosłowacji mają na koncie tylko Oceláři Trzyniec, a więcej nie zdobył nikt.
Tyczyński jako pierwszy w historii Polak w tym zasłużonym klubie ma też do spełnienia pewną dodatkową misję.
- To dla mnie zaszczyt, że jestem pierwszym Polakiem w historii Vsetína. Chcę zostawić dobre wrażenie i być może wyznaczyć drogę kolejnym polskim graczom - kończy.
Czytaj także: