Drew Doughty liczy na powołanie do składu reprezentacji Kanady na nadchodzące Zimowe Igrzyska Olimpijskie. Niektórzy wypominają mu jego wiek.
Choć większość komentatorów zgadza się, że 36-letni obrońca gra wystarczająco dobrze, by znaleźć się w składzie Team Canady, Doughty, dwukrotny złoty medalista olimpijski, zdobywca dwóch Pucharów Stanleya i Mistrz Świata Juniorów z 2008 roku, przyznaje, że jest zaskoczony, tym, iż nie wszyscy się z taką opinią zgadzają.
– Może nie jestem najmłodszy, ale cały czas gram na wysokim poziomie. Wciąż spędzam najwięcej minut na lodzie ze wszystkich kolegów z drużyny. Jasne, wiem, że nie jest to reprezentacja, ale tam też potrzeba starszych, doświadczonych zawodników, którzy nie boją się brać na siebie ciężaru gry w kryzysowych sytuacjach. Mnie presja nie dopadnie. Wierzę, że otrzymam powołanie.
Gdyby jeden z najbardziej utytułowanych zawodników wszech czasów potrzebował komukolwiek przypomnieć, dlaczego powinien być włączony do składu jako defensywny obrońca, z radością przedstawia swoje argumenty.
– Jestem jednym z niewielu, którzy tam byli, więc myślę, że to plus – powiedział Doughty, który w wieku 20 lat był objawieniem reprezentacji olimpijskiej w 2010 roku i najlepszym strzelcem Kanady w 2014 roku w Soczi. – Gram dobrze, może nie mam świetnych statystyk ofensywnych, ale nie dlatego reprezentacja Kanady mnie bierze. Trafiam tam, by strzelać karne, blokować, rozgrywać osłabienia. Jeżdżę na łyżwach znacznie lepiej niż w zeszłym sezonie, dobrze spisałem się podczas Turnieju Czterech Narodów. To są obiektywne fakty. Oczywiście, moja rola w tym zespole jest inna niż w reprezentacji Kanady, ale jestem opanowany. Nie uginam się pod presją, robię co do mnie należy, wykonuję powierzone mi zadania.
Doughty był w kontakcie z przedstawicielami Hockey Canada miesiąc temu, kiedy złamał palec u nogi i przez trzy tygodnie pauzował. Twierdzi, że ta kontuzja nie ma jednak wpływu na jego grę na lodzie. Teraz czeka, mając nadzieję, że jego nazwisko znajdzie się na mającej być ogłoszonej 31 grudnia finalnej liście powołanych zawodników do reprezentacji z liściem klonowym.
– Jeśli grasz ważny mecz, chcesz, by Drew był na lodzie – powiedział Jim Hiller, trener Los Angeles Kings. – W tym roku miał świetne lato i wyleczył się z kontuzji. Jeździ na łyżwach tak dobrze, jak od lat. Nie ma co do tego wątpliwości – on pasuje do tej drużyny. Widzisz jego karierę, widzisz, co był w stanie zrobić w zeszłym roku, grając mniej niż w stu procentach.
Czytaj także: