Aleksandrs Belavskis rozpoczął pracę w Nowym Targu. We czwartek rano poprowadził pierwszy trening „Szarotek”, a wieczorem spotkał się na konferencji prasowej z dziennikarzami.
- Przyjechałem tutaj by pomóc. Z tego co zdążyłem zobaczyć, jest tutaj całkiem niezły zespół. Moją rolą jest to by jeszcze podnieść jego poziom. Mogę zapewnić kibiców, że będę bardzo ciężko pracował i tego też będę wymagał od zawodników. Poza tym Nowy Targ to piękne miasto, małe ale bardzo przyjazne, a hala przed którą wielu mnie ostrzegało, wcale nie jest taka zła – tymi słowami 53 letni Łotysz przywitał sięz dziennikarzami.
Długo się nie zastanawiał
Belavskis przyznał, że zanim skontaktowali się z nim działacze z Nowego Targu, niewiele wiedziało polskim hokeju.
- Kiedy zadzwonił do mnie menadżer z Podhala wiedziałem od razu że zanim podejmę decyzję, chcę przyjechać do Nowego Targu i na własne oczy przyglądnąć się temu jak ten klub funkcjonuje. Po tym co zobaczyłem już długi się nie zastanawiałem i przystałem na propozycję włodarzy nowotarskiego klubu. Uznałem że to dobre miejsce do pracy i dalszego rozwoju – podkreśla Belavskis, który z wysokości trybun oglądał dwa mecze Polskiej Hokej Ligi z udziałem „Szarotek” i był pozytywnie zaskoczony ich poziomem: - Widać, że gra tutaj wielu dobrych zawodników. Oba mecze toczyły się w niezłym tempie. Wyglądało to lepiej niż sam się spodziewałem.
Przede wszystkim dyscyplina
Łotysz ma też już swoje pierwsze wnioski na temat gry Podhala i porażek poniesionych w meczach z Unią Oświęcim i Tauronem Katowice.
- Przede wszystkim musimy poprawić organizację gry. Z tego co zauważyłem zawodnicy tracą dużo sił tak naprawdę na nic. No i oczywiście będę wymagał zdecydowanie większej dyscypliny. Tej zabrakło w meczu w Katowicach, gdzie zespół łapał wiele kar. Zresztą dyscyplina to to na czym będę bazował. Bez niej nic nie da się w sporcie osiągnąć. Zasady, które sobie wspólnie ustalimy muszą być przestrzegane. Przez kilka pierwszych dni będziemy pracować wspólnie nad wizją naszej gry, którą potem będziemy chcieli wcielić w życie i której będziemy się trzymać – mówi stanowczo nowy opiekun „Szarotek” , który już z modyfikował tygodniowy plan treningowy. Będą dni że zespół trenować będzie dwa razy dziennie: - Oczywiście wszystko musimy robić z głową. Mamy dosyć wąski skład i dlatego też nie można przesadzić z obciążeniem. Będziemy pracować ciężko, ale mądrze – dodaje. Pytany o to czy będzie chciał wymóc na zarządzie transfery nowych zawodników odpowiedział: - Zobaczymy. Czas pokaże. Myślę, że z czasem przyda się nam pomoc. Na razie jednak chcę poznać zespół, wyrobić sobie zdanie na temat każdego zawodnika. W pierwszej kolejności szansę dostaną Ci, którzy są w kadrze zespołu.
Historia zatoczyła koło
Co ciekawe postać Belavskisa już wcześniej przewijała się w historii „Szarotek”. Niewiele zabrakło a początkiem lat 90 tych ubiegłego wieku, zostałby on zawodnikiem klubu Nowego Targu. Namawiał go do tego Ewald Grabowski były znakomity szkoleniowiec Podhala, który zanim trafił w 1992 roku do Nowego Targu był trenerem Dynamo Ryga, gdzie wschodzącą gwiazdą łotewskiego hokeja był właśnie Belavskis.
- Doskonale to pamiętam. Wtedy to były początki transformacji z ZSRR. Ja i wielu innych zawodników zaczęło myśleć o wyjeździe za granicę. Trener Grabowski zaproponował mi i Jewgienij Siemierakowi abym razem z nim pojechał do Polski. Myślałem nad tym poważnie, ale w między czasie pojawiła się tez oferta ze Szwecjii ostatecznie na nią przystałem – wspomina 104 krotny reprezentant Łotwy.
Cel? Wygrać najbliższy mecz
Z jakim nastawieniem Belavskis rozpoczyna pracę z Podhalem? - Nigdy nie lubię wybiegać za daleko w przyszłość. Nie będę składał żądnych deklaracji. Chcę by mój zespół koncentrował się z meczu na mecz. Sezon jest długi. Po drodze może się wiele wydarzyć. Dlatego skupmy się nad najbliższym meczem i nad tym by jak najlepiej się do niego przygotować – zaznaczył.
Czytaj także: