Druga odsłona „Świętej Wojny” dla GKS-u Tychy! Wicemistrzowie Polski w najciekawiej zapowiadającym się meczu 13. kolejki TAURON Hokej Ligi pokonali na wyjeździe Re-Plast Unię Oświęcim 2:1. Do wyłonienia zwycięzcy niezbędna okazała się dogrywka, w której decydujący cios zadał Alan Łyszczarczyk.
Każdy z kibiców zna definicję meczu walki. Żeby zbytnio nie przedłużać i nie przynudzać napiszemy, że takie spotkanie obejrzeliśmy dziś w Oświęcimiu. Nie zabrakło w nim twardych starć, okazji bramkowych i wzajemnych uszczypliwości. Narzekać nie można też na tempo i doping kibiców.
Jednak pochylić należy się nad postawą arbitra głównego - Krzysztofa Kozłowskiego, który nie dopasował się do rangi spotkania. Miał on problem z zarządzaniem i utemperowaniem charakternych zawodników obu ekip. Od sędziów międzynarodowych po prostu trzeba wymagać więcej.
W pierwszej odsłonie bramki nie padły, choć oba zespoły miały okazję grać w przewagach. Oświęcimianie raz, a goście aż trzykrotnie, ale ze swoich zadań bardzo dobrze wywiązali się obaj golkiperzy.
Linus Lundin tylko w pierwszej odsłonie odnotował 15 udanych interwencji, a tę najbardziej efektowną zaliczył w 20. minucie, gdy wyłapał krążek uderzony z bulika przez Romana Ráca. Z kolei Tomáš Fučík zapisał na swoim koncie 11 obron i dobrze zachował się podczas próby Villego Heikkinena.
Na pierwszego gola przyszło poczekać do 36. minuty. Pawło Padakin po zakończeniu odsiadywania wykluczenia podłączył się do kontrataku, a po podaniu Bartłomieja Jeziorskiego przymierzył z nadgarstka z okolic prawego bulika. Linus Lundin tak odbił krążek, że wpadł mu za kołnierz. Gumę zmierzającą do bramki próbował jeszcze wybić Heikkinen, ale na niewiele się to zdało.
Unia rozpoczęła pogoń za wynikiem, jednak miała problem ze zlezieniem sposobu na tyską defensywę i dobrze dysponowanego Fučíka.
Mogło się wydawać, że losy spotkania rozstrzygnęły się w 55. minucie. Wówczas Krzysztof Kozłowski nałożył czterominutowe wykluczenie na Romana Diukowa. Najpierw za atak kijem trzymanym oburącz na Janie Krzyżku, a później za niesportowe zachowanie.
Trójkolorowi mieli więc idealną okazję na to, aby zdobyć drugiego gola i postawić pieczęć na zwycięstwie. Podopieczni Nika Zupančiča dobrze się bronili i starali się wykorzystać każdą okazję do kontry. I tak na 162 sekundy przed końcem regulaminowego czasu gry wyrównał Mark Kaleinikovas. Litewski skrzydłowy wykorzystał nieporozumienie pomiędzy Augustem Nilssonem a Alanem Łyszczarczykiem, wyjechał przed bramkę i uderzeniem z bekhendu w „piątą dziurę” zaskoczył tyskiego golkipera.
Byliśmy więc świadkami dogrywki. W trzeciej minucie dodatkowego czasu gry o losach spotkania mógł przesądzić Joonas Uimonen, ale po podaniu Andrija Denyskina nie trafił czysto w krążek. Niewykorzystana sytuacja się zemściła dwie minuty później. Ładną indywidualna akcją popisał się Alan Łyszczarczyk, który po odważnym wjechaniu do oświęcimskiej tercji przymierzył z prawego bulika w samo okienko. Linus Lundin był bez szans.
Re-Plast Unia Oświęcim - GKS Tychy 1:2 (0:0, 0:1, 1:0, d. 0:1)
0:1 Pawło Padakin (35:48),
1:1 Mark Kaleinikovas (57:18, 4/5),
1:2 Alan Łyszczarczyk - Pawło Padakin (64:36, 3/3).
Sędziowali: Sebastian Kryś, Krzysztof Kozłowski (główni) - Artur Hyliński, Sebastian Iwaniak (liniowi).
Minuty karne: 12-6.
Strzały: 39-33.
Widzów: 2400.
Unia: L. Lundin - C. Ackered (2), R. Diukow (4); M. Kaleinikovas, D. Olsson Trkulja, A. Denyskin - K. Valtola (2), J. Uimonen; E. Ahopelto, V. Heikkinen, H. Karjalainen - P. Bezuška, K. Jākobsons (2); K. Sadłocha, Ł. Krzemień, S. Kowalówka - M. Noworyta, K. Prokopiak; A. Prusak, D. Wanat, K. Dudkiewicz (2).
Trener: Nik Zupančič.
GKS Tychy: T. Fučík - O. Jaśkiewicz, O. Kaskinen; B. Jeziorski, F. Komorski, A. Łyszczarczyk - J. Jaroměřský, A. Nilsson; C. Mroczkowski (2), R. Rác, I. Korenczuk - B. Pociecha, B. Ciura; M. Gościński, W. Turkin, P. Padakin (2) - O. Bizacki; M. Ubowski, J. Krzyżek, R. Galant (2), S. Marzec.
Trener: Pekka Tirkkonen.
Czytaj także: