GKS Tychy postawił na odważną strategię cenową w Champions Hockey League. Klub z Tychów ustalił ceny biletów na poziomie 120 złotych za wejściówkę normalną i 60 złotych za ulgową. Multibilety kosztują odpowiednio 270 i 140 złotych. To doprowadziło do burzliwej krytyki w mediach społecznościowych klubu. Fani w większości byli mocno niezadowoleni.
Tyszanie zagrają trzy mecze domowe: 4 września z Frölunda HC o 17:00, 6 września z Luleå HF o 18:00 oraz 15 października z Lukko Rauma o 18:00. Wszystkie spotkania odbędą się przeciwko skandynawskim potęgom, co miało uzasadniać wysokie ceny biletów.
Porównanie z poprzednią edycją Champions Hockey League ujawnia skalę podwyżki. Re-Plast Unia Oświęcim w swojej kampanii europejskiej pobierała 80 złotych za bilet normalny i 60 złotych za ulgowy. GKS Tychy zdecydował się na podwyżkę o 40 złotych za wejściówkę normalną, zachowując jedynie cenę biletu ulgowego.
Reakcja kibiców okazała się jednoznacznie negatywna. Pod postem klubu pojawiło się ponad 40 komentarzy, z których zdecydowana większość wyraża oburzenie wysokością cen. Matematyka dla rodzin wygląda niepokojąco - rodzina składająca się z dwóch dorosłych i dwójki dzieci zapłaci 820 złotych za komplet trzech meczów grupowych.
Fani wyliczyli, że koszt pojedynczego meczu Champions Hockey League przewyższa 4,5-krotnie cenę zwykłego spotkania ligowego. Ta dysproporcja wywołała falę krytyki pod adresem zarządu klubu. Jeden z komentujących wprost stwierdził: "120 zł za bilet? Patologia".
Ticketmaster jako platforma sprzedażowa spotkał się z dodatkową krytyką. Kibice przypominają o dodatkowych opłatach serwisowych rzędu 10 złotych za bilet, które podniosą ostateczną cenę. Pojawiły się postulaty o powrót do sprzedaży przez klub, jak ma to miejsce w przypadku meczów piłkarskich.
Społeczność fanów podzieliła się na dwa obozy. Pierwsza grupa zapowiada bojkot i oglądanie meczów w telewizji. Ewelina Konieczny podsumowała: "820 zł za 3 mecze dla rodziny 2+2... Chyba zostanę przed TV". Druga grupa, choć z niechęcią, akceptuje ceny jako konieczność w europejskich pucharach.
Szczególnie dotkliwa dla fanów jest perspektywa pustych trybun podczas historycznych meczów przeciwko szwedzkim i fińskim potęgom. Kibice obawiają się, że wysokie ceny odstraszą zwykłych sympatyków, pozostawiając miejsca jedynie dla najbogatszych lub sponsorów. Kn Li zapytał wprost: "I kogo będziecie mieć na trybunach? Kulturę pod krawatem, która nawet nie zaklaska bo nie będzie wiedziała komu?"
Nowa prezes klubu stała się obiektem personalnych ataków. Fani łączą kontrowersyjne decyzje cenowe z jej objęciem stanowiska, sugerując brak doświadczenia w zarządzaniu klubem sportowym. Pojawiły się spekulacje o potrzebie zwiększenia przychodów po ewentualnej utracie sponsora.
Perspektywa sezonowych karnetów na przyszły sezon wywołuje dodatkowe obawy. Mateusz Duży spekuluje: "Aż jestem ciekaw cen biletów i karnetów na sezon... 60 zł bilet normalny i 40 zł bilet ulgowy? Karnet normalny 900 zł i karnet ulgowy 600 zł?".
Paradoksalnie, niektórzy fani wskazują na bilety na wyjazdy do Austrii i Szwajcarii, które mogą okazać się tańsze od domowych spotkań w Tychach. Arthur Wiedehopf ostrzegł: "Za chwilę się okaże, że bilety do Austrii i Szwajcarii będą dużo tańsze".
Klub pozostaje przy swojej strategii, licząc na to, że prestiż rozgrywek i obecność europejskich potęg przyciągnie kibiców mimo wysokich cen. Pierwsza weryfikacja tej strategii nastąpi wraz z rozpoczęciem sprzedaży w połowie lipca.
Czytaj także:
