Fieofanow po odpadnięciu z GieKSą. "To jest masakra. Ale tylu ekspertów mówiło, że nie przejdziemy Cracovii"
Jegor Fieofanow jest czołowym zawodnikiem GKS-u Tychy w fazie play-off. W siódmym meczu tyszanie przegrali na wyjeździe z GKS-em Katowice 2:3. – Chcieliśmy wygrać dla kibiców, dla tego miasta, ale zabrakło szczęścia. Walczyliśmy do końca – zapewnia rosyjski napastnik.
– Co może być lepsze od tego, gdy przegrywa się 0:2 a następnie doprowadza do wyrównania? Można wygrać takie spotkanie w dogrywce, jednak dziś nie udało się. Przegraliśmy. Takie jest życie i taki jest hokej. Ktoś musiał wygrać, trzeba żyć dalej – powiedział nam wyraźnie podłamany Jegor Fieofanow.
Tyszanie w drugiej tercji dali się rywalom zepchnąć do defensywy, jednak w końcówce tejże odsłony zdołali zdobyć kontaktowego gola, który sprawił, że rzucili się do odrabania strat. Dokładne podanie Jegora Fieofanowa na bramkę wyrównującą zamienił Dienis Sierguszkin.
– Przyjechaliśmy tutaj powalczyć, nie poddawaliśmy się do końca. Nawet przy dwóch straconych bramkach wierzyliśmy dalej w zwyciętwo. Chcieliśmy grać dalej, ale tak wyszło. Graliśmy faktycznie dużo krążkiem w dogrywce, mieliśmy więcej sytuacji, ale jeden strzał wszystko załatwił. My mogliśmy zdobyć tę bramkę, ale co teraz można powiedzieć? Przegraliśmy, to jest masakra. Nie mam słów – dodał rosyjski środkowy.
Bramkę dającą awans o finału hokeistom GKS-u Katowice zdobył Jakub Wanacki, który w 73. minucie i 20. sekundzie huknał spod linii niebieskiej pod poprzeczkę. Krążka pod bandą nie opanował Dienis Sierguszkin a Matias Lehtonen przejął gumę i wycofał przed bramkę.
– Wszystkiego zabrakło w tej akcji. Ten krążek za bandą podskoczył i ten zawodnik nawet nie patrzył tylko podał przed bramkę, a tam akurat był Wanacki i mocno uderzył. Taki jest sport, ktoś wygrywa, ktoś przegrywa – wyjaśnił napastnik tyszan.
– Nie czekaliśmy na rzuty karne. Chcieliśmy ten mecz skończyć w dogrywce. Mieliśmy dużo takich momentów, że dużo graliśmy krążkiem, ale się nie udało – dodał Fieofanow.
Tyszanie jednak sprawili nie lada sensację, pokonując w ćwierćfinale Comarch Cracovię 4:2. Pokazali, że typy ekspertów były błędne, a sezon regularny nie do końca przekłada się na fazę play-off.
– Tylu ekspertów mówiło, że nie przejdziemy Cracovii. Wszystko się zmieniło, gdy przyszedł nowy trener. Włożył sporo pracy, aby nas dobrze przygotować. Chłopaki zostawili dużo zdrowia i serca w tych meczach. W tym siódmym meczu z Katowicami było podobnie, po prostu zabrakło nam szczęścia – wyjaśnił Fieofanow.
Teraz ekipe GKS-u Tychy czeka batalia o brązowy medal z JKH GKS-em Jastrzębie. O najniższe podium będą walczyć do dwóch zwycięstw. Początek rywalizacji już w najbliższy poniedziałek.
– Naprawdę teraz to ciężko jest o tym myśleć, żeby się zmotywować na dalsze spotkania. Chcieliśmy wygrać w Katowicach i ciężko coś powiedzieć na gorąco. Nikt nie lubi przegrywać, ale podobna sytuacja panuje w Jastrzębiu. Wydaje mi się, że będą to ciekawe mecze, bo chcemy coś wygrać i zakończyć sezon z medalem. Byłby to taki malutki sukces dla kibiców, którzy tak bardzo nam kibiciowali. W tym szóstym meczu byłem w szoku, gdy kibice śpiewali 10 minut po meczu na lodowisku. Nikt nie wychodził, wszyscy stali. Chcieliśmy wygrać dla kibiców, dla tego miasta, ale zabrakło szczęścia. Walczyliśmy jednak do końca – dodał smutny Fieofanow.
Komentarze
Lista komentarzy
Gość GKS
Szkoda że do wywiadu nie poprosiliście wszystkich ruskich. Byłoby kolorowo. Ale nic straconego możecie to nadrobić.
To już w GKS-ie nikt nie chce z wami reporterami gadać czy też to też wasi koledzy jak tych ze Stowarzyszenia?
beny77
Gość lecz się, a najlepiej zawiń w dywan i walnij się w eb rondlem
Hokejowy1964
beny77 puknij się dzbanem w głowę- Gość GKS to jest tyski kibic ;))))) jak to mówią - nienawiść jest ślepa :))))