Po sześciu meczach zakończyła się ćwierćfinałowa rywalizacja z udziałem GKS-u Tychy i PZU Podhala Nowy Targ. We wtorkowym meczu trójkolorowi pokonali „Szarotki” na wyjeździe 5:0. Z dobrej strony w tym spotkaniu zaprezentował się Radosław Galant, który zdobył dwie bramki i zanotował asystę. Jak tę rywalizację ocenił doświadczony napastnik?
HOKEJ.NET: – Wydawało się, że jedziecie do paszczy lwa, górale u siebie nie odpuszczają. A tu wygraliście pewnie 5-0, jednak wynik chyba nie odzwierciedla całego spotkania?
Radosław Galant, środkowy GKS-u Tychy: – W Nowym Targu hokej jest jak religia, Górale kochają go i spodziewaliśmy się, że będzie full house. Tam nigdy nie gra się łatwo, ale wiedzieliśmy, że jak zagramy odpowiedzialnie, z poświęceniem i przyjdzie skuteczność to końcowy wynik będzie korzystny dla nas, bo w każdym meczu kreowaliśmy sporo sytuacji, ale nie zawsze krążek lądował w bramce. Myślę, że do połowy meczu - póki wynik był na styku - to starcie było zacięte. Później, gdy odskoczyliśmy na trzy bramki, to w pełni kontrolowaliśmy przebieg spotkania.
Przed rywalizacją fachowcy dawali małe szansę Podhalu na ugranie choćby jednego meczu, a tutaj udało im się doprowadzić do sześciu spotkań. Jak oceniasz całą serię spotkań z Podhalem?
– Przed rywalizacją myślę, że nikt nie zakładał, że łatwo przejdziemy przez ćwierćfinał. Oczywiście każdy mecz chcesz wygrać i jak było 3:0, to wyglądało na to że skończymy po czterech spotkaniach. Jednak Podhale pokazało swój góralski charakter i „tanio skóry nie sprzedało”.
Czymś Was Podhale zaskoczyło w tej rywalizacji? Czy jednak zabrakło trochę Wam skuteczności oprócz ostatniego meczu?
– Ciężko powiedzieć czym nas zaskoczyli, byliśmy dobrze przygotowani do tej serii. Z dobrej strony pokazał się ich bramkarz, Paweł Bizub i trzeba dodać, że w każdym ich wygranym meczu padły bramki po spalonych, więc gdyby były kamery na niebieskich może ta seria skończyłaby się szybciej.
GKS Tychy - jak co sezon i od wielu lat - gra tylko o mistrza. Za Wami pierwszy zrealizowany cel. Nic się nie zmienia?
– Tak dla GKS-u liczy się tylko mistrzostwo Polski i to jest cel numer jeden w każdym sezonie. Pierwszy krok zrobiony, zostały jeszcze dwa!
Po trudnej rywalizacji, krótka przerwa i półfinały. Czy jest jeszcze nad czym popracować i przeanalizować błędy z tej rywalizacji?
– Zawsze jest nad czym pracować i to w każdym aspekcie, zarówno w tercji obronnej, naturalnej i ofensywnej, więc na pewno nie będziemy odpoczywać tylko solidnie przygotujemy się do półfinału.
Rozmawiał: Sebastian Królicki
Czytaj także: