Z bardzo dobrej strony po powrocie do ligowych zmagań zaprezentowali się hokeiści GKS-u Katowice. Podopieczni Jacka Płachty pokonali przed własną publicznością 4:2 Comarch Cracovię. Spotkanie prowadzone było w przyjemnym dla oka tempie, a zawodnicy nie szczędzili sobie bezpośrednich pojedynków. Dzięki odniesionemu zwycięstwu katowiczanie obronili pozycję wicelidera.
Wicemistrzowie Polski zgodnie z niechlubną tradycją, do której zdążyli już przyzwyczaić swoich kibiców zanotowali porażkę w półfinale Pucharu Polski. Obie ekipy wracając do ligowej rywalizacji myślą o ustabilizowaniu formy i wypracowaniu jak najwyższej lokaty przed startem fazy play-off. Drużynie Jacka Płachty pomóc w tym zadaniu ma powracający do Katowic Brandon Magee. Kanadyjczyk miał okazję już występować w barwach katowickiego klubu w sezonie 2022/2023, notując 22 bramki oraz 36 asyst w 57 rozegranych ligowych spotkaniach.
Pucharowa porażka najwyraźniej podrażniła ambicję gospodarzy. Hokeiści GKS-u od pierwszego wznowienia narzucili rywalowi wysoką intensywność, czego efektem było otwarcie wyniku już w 55 sekundzie. Jean Dupuy ze sporą łatwością przedarł się lewym skrzydłem do tercji Cracovii. 30-latek nagrał krążek na bramkę do najeżdżającego Bena Sokaya, który z najbliższej odległości zdołał ulokować gumę między krótkim słupkiem a interweniującym Alexem D’Orio. Kolejne minuty okazały się w dalszym ciągu okresem wzmożonej pracy dla kanadyjskiego golkipera. Gospodarze utrzymywali się w posiadaniu krążka, prokurując kolejne sytuacje bramkowe. W 3. minucie bliski podwyższenia prowadzenia był Bartosz Fraszko, świetnie parkanem krążek zbił jednak D’Orio. Podopieczni Jacka Płachty w odbiorze prezentowali agresywny i twardy forecheck, któremu przyjezdni nie potrafili się przeciwstawić, skutkiem czego były spore trudności w wyprowadzeniu krążka przez „Pasy” z własnej tercji. Po przejęciu gumy GieKSa z kolei błyskawicznie podkręcała tempo gry. Cracovia próbowała odpowiadać pojedynczymi zrywami swoich ofensywnych liderów. W 12. minucie koronkowe rozegranie przyniosło katowiczanom drugie trafienie. Mateusz Michalski do spółki ze Stephenem Andersonem wyprowadzili dwójkową akcję, po której Kanadyjczyk podwyższył prowadzenie swojego zespołu.
Można domniemywać, że w przerwie pomiędzy tercjami trener Ziętara nie wyraził aprobaty dla postawy swojego zespołu w pierwszych dwudziestu minutach. Jego podopieczni na drugą odsłonę spotkania wyszli wyraźnie mocniej zdeterminowani, dzięki czemu już chwilę po wznowieniu gry Tim Wahlgren wypracował świetną pozycje strzelecką Damianowi Kapicy. Napastnik „Pasów” wykończył jednak akcję swojego zespołu strzałem wprost w Johna Murraya. W kolejnych minutach obie strony dochodził do dobrych okazji, po których mogły paść bramki- na posterunku pozostawali jednak dobrze dysponowani golkiperzy. W 32. minucie byliśmy świadkami festiwalu interwencji bramkarskich, najpierw John Murray zatrzymał Damiana Kapicę, a po kilku sekundach Alex D’Orio nie pozwolił Christianowi Mroczkowskiemu na skuteczne wykończenie kontry. Również okresy gier w liczebnej przewadze nie przyczyniły się do zmiany rezultatu w drugiej tercji.
Trzecia odsłona obfitowała w wydarzenia wymagające odnotowania w protokole meczowym. W 44. minucie na przebój z krążkiem ruszył Alexander Younan. 27-latek zakończył rajd podaniem do swojego rodaka- Oliviera Olssona, który strzałem poza zasięgiem Johna Murraya zdobył kontaktową bramkę. Radość ze zdobytej bramki w obozie przyjezdnych nie trwała długo. Niespełna minuty potrzebował Albin Runesson, aby silnym strzałem z nadgarstka ponownie wyprowadzić GieKSę na dwubramkowe prowadzenie. W 47. minucie rosnąca atmosfera spotkania wdała się we znaki Englundowi i Kamienieu, którzy za krótką, bezpośrednią konsultację zostali oddelegowani na ławkę kar. Gdy w 56. minucie na listę strzelców wpisał się Patryk Wronka, wydawało się, że czwarte trafienie zakończy emocje w dzisiejszym spotkaniu. Nic bardziej mylnego. W 59. minucie obie strony podjęły decyzję o wymianie argumentów, którego skutkiem były wykluczenia nałożone po stronie GieKSy na Varttinena i Dupuy, a po stronie Cracovii na Macieja Kruczka i Johana Lundgrena. Wynik spotkania na 4:2 w 59. minucie ustalił Tim Wahlgren.
GKS Katowice - Comarch Cracovia 4:2 (2:0, 0:0, 2:2)
1:0 Ben Sokay - Jean Dupuy (00:55)
2:0 Stephen Anderson - Mateusz Michalski (11:07)
2:1 Oliver Olsson - Alexander Younan, Damian Kapica (43:26)
3:1 Albin Runesson - Stephen Anderson, Brandon Magee (44:22)
4:1 Patryk Wronka - Bartosz Fraszko, Santeri Koponen (55:42)
4:2 Tim Wahlgren - Alexander Younan, Damian Kapica (58:43)
Sędziowali: Patryk Pyrskała, Paweł Breske (główni), Sławomir Szachniewicz, Kamil Wiwatowski (liniowi)
Minuty karne: 16-16
Strzały: 45-29
Widzów: 1417
GKS Katowice: J. Murray - P. Englund (2), A. Runesson (2), P. Wronka, I. Smal, B. Fraszko - K. Maciaś (2), T. Verveda, J. Dupuy (2), B. Sokay, C. Mroczkowski (2) - S. Koponen, A. Varttinen (4), B. Magee, S. Anderson, M. Michalski - M. Kallionkieli, D. Salituro (2), J. Hofman.
Trener: Jacek Płachta
Cracovia: A. D'Orio - A. Younan, M. Kruczek (2), J. Lundgren (2), T. Wahlgren (2), D. Kapica (2) - A. Brandhammar, O. Jaśkiewicz, S. Brynkus, O. Olsson, H. Johansson - J. Wanacki (2), S. Bieniek, K. Mocarski, M. Bezwiński, S. Marzec (2) - D. Tynka, J. Kamienieu (2), K. Sterbenz, D. Jarosz, F. Kapica (2).
Trener: Marek Ziętara
Czytaj także: