Reprezentant Polski, Bartosz Florczak nie przebierał w słowach o sytuacji w ekipie Texom STS Sanok. Po najsłabszym meczu w tym sezonie obrońca sanoczan emocjonalnie wypowiedział się o problemach z wypłatami i brakiem sprzętu hokejowego w klubie.
We wtorkowy wieczór sanoccy hokeiści przegrali z KH Energą Toruń 1:4 i zaprezentowali bardzo słabą dyspozycję przed własną publicznością.
– Ocenię strasznie ten mecz. Myślę, że najgorszy w naszym wykonaniu w tym sezonie. Kompletnie nic się nie układało, ani z tyłu, ani z przodu. Zawodnicy zostawieni pod bramką, gole z dobitek. Po prostu jedna wielka porażka. Tak mogę ocenić ten mecz – rozpoczął Bartosz Florczak, obrońca sanockiej drużyny.
Ekipa z Podkarpacia zdobyła co prawda gola kontaktowego za sprawą "Florka" w pierwszej tercji, lecz na początku drugiej odsłony kompletnie nie mieli pomysłu na rozegranie podwójnej przewagi przez pełne dwie minuty.
– To prawda, mieliśmy sytuację pięciu na trzech, dwuminutową przewagę. Mogliśmy wyrównać na 2:2, ale się nie udało. Bardzo cienko to u nas wygląda. Widać po całym sezonie, że z przodu nie istniejemy i tych goli nie potrafimy strzelać. Strzelili nam jeszcze dwie bramki, po czym prowadzili już 4:1. Nie było już do czego wracać. W sumie więcej dodać nie jestem w stanie. Słaby mecz bardzo, i z przodu, i z tyłu w naszym wykonaniu – krytycznie ocenił grę zespołu 22-letni defensor.
Po meczu zawodnicy długo nie wychodzili z szatni, gdyż trwała odprawa ze sztabem szkoleniowym, który podsumowywał słabe starcie w ich wykonaniu.
– Była krótka rozmowa. Wiadomo, to co na lodzie się dzieje to jest jedno, ale nie można zwalać całej winy na zawodników czy trenera, tak jak to większość kibiców robi, że wina idzie na trenera, tylko trzeba zacząć od tyłu, patrzeć od całego klubu, że sytuacja nie wygląda tak ciekawie. Wypłaty nie ma kompletnie na czas, spóźniają się te pieniądze, sprzętu nie mamy, nie mamy czym grać. Chłopaki sobie w szatni kije pożyczają i po prostu jest jeden wielki dramat w tej drużynie – szczerze wyznał reprezentant Polski.
Przypomnijmy, że 25 października hokeiści Texom STS-u Sanok wyszli na mecz z Zagłębiem Sosnowiec z kilkominutowym opóźnieniem w ramach protestu za spóźnione wypłaty. Sanoczanie wznieśli się wtedy na wyżyny i pokonali wyżej notowanego rywala 2:1.
– Pewnie, że się odbija na nas, bo załóżmy, że jakiś zawodnik gra z jakimś wygięciem i flexem i nagle dostaje co innego przed meczem i wychodzi, musi tym grać i wymaga się od niego, że strzeli tym gola, no to nie jest w stanie nic z tym zrobić, bo trzeba czasu, żeby się do czegoś takiego przyzwyczaił – wyjaśnia Florczak.
– Z jednej strony niby się obiecuje, że tu przyszedł teraz sponsor Orlen, tylko nam jako zawodnikom nic o tym nie wiadomo, z jakim wkładem wchodzi i z czym. Póki co nie widać tego, że nowy sponsor przyszedł, bo ciągle tych pieniędzy nie ma, sprzętu nie ma i katastrofalnie to wygląda – dodał wyraźnie załamany wychowanek sanockiego klubu.
WIĘCEJ W MATERIALE WIDEO:
Czytaj także: