Grzegorz Pasiut: Musimy się doskonalić jako zespół
GKS Katowice po niezwykle twardym i wyrównanym spotkaniu pokonał GKS Tychy 3:2. Dla urzędujących mistrzów Polski była to pierwsza okazja do zaprezentowania się po rozczarowującym występie w Turnieju Finałowym Pucharu Polski. O trudach spotkania, ale również o dyspozycji zespołu i celach na najbliższe tygodnie porozmawialiśmy z Grzegorzem Pasiutem, kapitanem GieKSy.
Do samego końca wynik spotkania rozgrywanego przy ul. de Gaulle’a pozostawał otwartą kwestią. Podopieczni Jacka Płachty w drugiej tercji zdołali odrobić jednobramkową stratę i wypracować sobie zaliczkę, której nie oddali aż do syreny ogłaszającej koniec spotkania. Jak przebieg wydarzeń ocenił Grzegorz Pasiut?
– Wychodząc na pierwszą tercję, podeszliśmy do przeciwnika z bardzo dużym respektem, co przyczyniło się do tego, że ją przegraliśmy. W drugiej odsłonie, pokazaliśmy się już z dużo lepszej strony. Ostatnie dwadzieścia minut to już typowy mecz walki, obfitujący w faule i nieczyste zagrania. Więcej było szarpania zamiast realnej gry – wyjaśnił kapitan GieKSy.
Mecz przeciwko GKS-owi Tychy był nie tylko pierwszym spotkaniem dla katowiczan w 2024 roku, ale również pierwszym występem po zakończonym kolejny rok z rzędu, już na etapie półfinału Turnieju Finałowym Pucharu Polski. Czy taki wynik został przyjęty w szatni mistrzów Polski, jako rozczarowanie ?
– Myślę, że to kolejny raz, kiedy rozczarowanie jest takie samo, a być może jeszcze większe. Liczymy jednak, że uda nam się sięgnąć i po to trofeum. Podchodzimy do tego turnieju, jako jeden z faworytów, na co wskazuje chociażby tabela ligowa. A przychodzi do rozegrania spotkań i kończy się jak zawsze, więc tak - rozczarowanie jest duże. Nie ma nic lepszego w takich okolicznościach, niż w miarę szybko rozegrany mecz, którym można odpowiedzieć i trochę się nim nacieszyć. Wiadomo, że nic nie zastąpi pucharu, jednak bardzo wiele daje myśl, że wracamy do ligi i mamy wszystko w swoich rękach, żeby wygrać ten mecz i zmienić swoje nastawienie. Gorzej, gdybyśmy tylko trenowali i musieli się z tym borykać – podkreślił doświadczony środkowy.
Najprawdopodobniej żaden z kibiców GieKSy nie potrafi sobie wyobrazić ostatniego tytułu mistrzowskiego bez obecności Grzegorza Pasiuta na lodzie. W najważniejszych momentach fazy play-off, to właśnie bramki „Profesora” pozwoliły katowiczanom pozostać w rywalizacji. W spotkaniu przeciwko GKS-owi Tychy, kapitan mistrzów Polski, wpisał się dwukrotnie na listę strzelców. Dzięki tym trafieniom, wszyscy martwiący się o skuteczność swojego lidera, odetchnęli pewnie z ulgą, Czy kamień z serca spadł również samemu zawodnikowi?
– W każdym meczu wymagam od siebie. Są spotkania lepsze i gorsze. Na pewno ta zdobycz punktowa nie jest taka, jakbym sobie życzył, bo zwyczajnie chciałbym, aby było lepiej. Jednak będąc kapitanem drużyny, muszę patrzeć na to nieco szerzej. Towarzyszy nam to świeże rozczarowanie Pucharem Polski, ale jest przed nami występ w Pucharze Kontynentalnym. Jesteśmy na pierwszym miejscu w lidze, więc jako kapitan drużyny nie mam powodów do narzekania – dodał Grzegorz Pasiut.
W minionych sezonach wielokrotnie o sile GKS-u stanowiła dyspozycja pierwszej formacji drużyny. Odpowiedzialność za zdobywanie bramek ciążyła na barkach Grzegorza Pasiuta, Bartosza Fraszki oraz zawodników uzupełniających z nimi linię ataku. W obecnym sezonie zdobycz punktowa jest podzielona pomiędzy zawodników występujących w różnych formacjach. Czy tak spersonalizowana drużyna będzie dodatkowym atutem GieKSy w fazie play off?
– Przez ostatnie dwa lata, jeżeli pierwsza piątka nie zdobyła bramki, to ciężko było o korzystny wynik. W dużej mierze, prowadziliśmy tę drużynę. Nie mówię, że to nie sprawiało mi radości, bo robiłem to, co potrafiłem najlepiej na lodzie. Ale dzisiaj mamy inaczej zbudowaną drużynę, jest więcej nazwisk, które są gotowe, aby w tych trudnych momentach ciągnąć ten zespół do przodu. Musimy cały czas się tego uczyć, aby jak najlepiej funkcjonować. W dalszym ciągu jako zespół musimy się doskonalić, jeżeli chcemy aby Puchar Kontynentalny i play-off był wygrany przez nas – zakończył rozmowę doświadczony środkowy.
Komentarze
Lista komentarzy
Mario71
Jest taki uzytkownik z Katowic "defcom", może niech sobie przeczyta ten wywiad zobaczy, że jednka wygrana w PP czy SPP coś znaczy jak mówi o tym sam kapitan teamu z Kato z wielkim żalem i bólem. Pozdro def...
defcom
Mario71 - Mam nadzieję, że z wrażnia oplułeś monitor piszą ten błyskotliwy komentarz. Dupska nas bolały ale tak tylko troszeczkę :) Naszym priorytem jest hattrick i PK a pucharów żałujemy ale nie bedziemy płakać. Nasi Zawodnicy rekompensują nam te porażki 1 miejscem w lidze i awansem do finału PK oraz np. wczorjaszym zwycięstwem z Tychami na ich lodzie :)
SK 1964
Widać jak jest wielu zakompleksionych kibiców którzy tylko czekają aż Gieksa przegra mecz. Przełom grudnia i stycznia nie jest naszym czaszem, PP nam nie leży od dawna , zresztą to są tylko pojedyncze mecze na styku w których wynik może pójść w każdą stronę . Prawdziwą weryfikacją drużyny jest niezmiennie Play off, tam widać kto ma jaja i drużynę..