Gwiazdor Red Bulla Salzburg przyznaje, że niewiele wie o Re-Plast Unii Oświęcim, ale przed meczem z mistrzami Polski w Hokejowej Lidze Mistrzów z respektem podchodzi do rywala.
Zespół z Salzburga, który w trzech ostatnich sezonach sięgał po tytuł mistrza międzynarodowej ICE Hockey League, już jutro będzie rywalem Unii w meczu 3. kolejki Hokejowej Ligi Mistrzów.
Jeden z jego liderów Peter Schneider, zapytany w rozmowie z oficjalną stroną internetową swojego klubu, co mówi mu fakt, że Red Bull zmierzy się z mistrzami Polski, odpowiada:
- Właściwie niewiele, ale widzieliśmy ich dwa pierwsze mecze w Hokejowej Lidze Mistrzów. Pokazali całkiem dobre występy przeciwko silnym przeciwnikom. Wydaje mi się, że to daje nam do myślenia. To jest mocny przeciwnik we własnej hali, co też ma znaczenie. Spodziewamy się wyrównanego i ciekawego meczu - mówi.
Schneider, który ma za sobą także występy za oceanem oraz w lidze szwajcarskiej i czeskiej, w każdym kolejnym sezonie jest liderem ekipy spod znaku Czerwonego Byka. Dwukrotnie wybierano go MVP rozgrywek w międzynarodowej lidze ICE (wcześniej EBEL), przed rokiem był najlepszym strzelcem play-off, a w ostatnim sezonie zdobył najwięcej punktów i goli dla Red Bulla w sezonie zasadniczym. Jest też 9. najlepszym strzelcem w historii Hokejowej Ligi Mistrzów z 20 golami w 39 meczach.
Ale to także od lat silny punkt reprezentacji Austrii, w barwach której mierzył się z Polską i z tych meczów czerpie najwięcej informacji o polskim hokeju.
- W reprezentacji graliśmy z Polską. Z tego co pamiętam, to są ciężko pracujący, nieprzyjemni, szybcy zawodnicy z mocnym ciągiem na bramkę. Być może niezbyt systematyczni, jak zawodnicy, których tutaj mamy, ale po prostu z pełną siłą, mocnym forecheckingiem i trzeba się temu przeciwstawić - mówi 33-letni napastnik.
Pewne rachunki do wyrównania z Red Bullem po latach może mieć trener Re-Plast Unii Nik Zupančič, który jako zawodnik w barwach Olimpiji Lublana przegrał z austriacką ekipą kontrowersyjny finał ligi EBEL w 2008 roku.
Ekipa z Lublany prowadziła już wtedy w meczach 3-1, ale kilka godzin przed spotkaniem numer 5, które - jak się wydawało - mogło dać jej tytuł, zapadła decyzja o przyznaniu Red Bullowi walkowera za mecz numer 4, ponieważ Olimpija naruszyła w nim skomplikowany system punktowy, którym regulowano liczbę wystawianych do gry obcokrajowców. Tego samego wieczoru przegrała mecz numer 5, a następnie także spotkanie numer 6 i poległa w całym finale.
Zupančič jeszcze z czasów zawodniczych zna więc Red Bulla Salzburg, ale po raz ostatni grał przeciwko niemu 15 lat temu.
- Nie wiem jak dawno to było, być może to już nie ma za wiele wspólnego z naszą obecną drużyną - mówi z uśmiechem Schneider zapytany czy słoweński trener może mieć przygotowane na austriacki zespół jakieś sztuczki. - Ale oczywiście wiemy, że nasza liga nie jest słaba, a my tę ligę w ostatnich trzech latach wygraliśmy i również dla nich [Unii - red.] nie będziemy łatwym rywalem.
Jakiego meczu spodziewa się Schneider w Oświęcimiu?
- Tak jak powiedziałem, oczekuję ciekawego i wyrównanego meczu, ciężkiej pracy i mam nadzieję, że na końcu to my wyjdziemy z tego zwycięsko - mówi.
Red Bull w pierwszych dwóch kolejkach Hokejowej Ligi Mistrzów grał oba mecze u siebie. W pierwszym przegrał 3:4 z mistrzem Szwecji Skellefteå AIK, a w drugim pokonał mistrza Danii Sønderjyske Vojens 6:2. W tabeli sezonu regularnego z 3 punktami zajmuje na razie 11. miejsce. Unia wśród 24 zespołów z 1 "oczkiem" jest na 21. pozycji.
Schneider zapowiada, że jego zespół w piątkowy wieczór chce do swojego konta dopisać kolejną punktową zdobycz.
- Chcemy tego w każdym meczu, niezależnie od tego, z kim gramy. Chcemy się zapisać w Hokejowej Lidze Mistrzów i ta misja idzie dalej w piątek - zakończył.
Czytaj także: