Sytuacja kadrowa Re-Plast Unii Oświęcim nie poprawia się. Przeciwnie – po niedzielnym meczu z JKH GKS-em Jastrzębie grono chorych mocno się powiększyło. Szefostwo mistrzów Polski postanowiło wdrożyć środki ostrożności.
W starciu z jastrzębianami, przegranym przez biało-niebieskich 3:9, w zespole z Chemików 4 zabrakło trzech kontuzjowanych napastników: Daniela Olssona Trkulji, Sama Marklunda i Radosława Galanta. Do Jastrzębia-Zdroju nie pojechali też chorzy: Linus Lundin, Kamil Sadłocha, Anton Holm, Ville Heikkinen i Adrian Prusak. Efekt był taki, że trener Antti Karhula sklecił tylko trzy ataki.
O ile w pierwszej odsłonie biało-niebiescy podjęli walkę i remisowali po niej 1:1, to w dwóch kolejnych zespołowi zabrakło sił i stroną dominującą byli jastrzębianie, którzy odnieśli efektowne zwycięstwo.
– Prawdę mówiąc już we wczorajszym meczu kilku zawodników czuło się źle. Jednak w trudnym momencie nie zostawili drużyny i wzięli udział w meczu – wyjaśnił Paweł Kram, prezes spółki Oświęcimski Sport.
I dodał: – Niestety grono chorych powiększyło się. Na dzisiejszym treningu zabrakło Roberta Kowalówki, Filipa Płonki, Carla Ackereda, Hampusa Olssona i Christophera Liljewalla. Wspólnie ze sztabem szkoleniowym podjęliśmy decyzję, że szatnia zespołu będzie dziś ozonowana, aby wirus mocniej się nie rozprzestrzenił. Zobaczymy, jak będzie wyglądać sytuacja kadrowa zespołu jutro, być może wtedy podejmiemy kolejne decyzje.
W piątek hokeiści Re-Plast Unii Oświęcim zmierzą się na własnym lodzie z Comarch Cracovią. Jeśli sytuacja kadrowa zespołu się nie poprawi, to działacze biało-niebieskich będą chcieli przełożyć ten mecz na inny termin.
Czytaj także: