Już w czwartek reprezentacja Polski rozpocznie Memoriał Tamása Sarközyego w Budapeszcie. Ostatecznie na zgrupowaniu nie pojawił się czołowy napastnik biało-czerwonych.
Jako ostatni do kadry miał dołączyć Kamil Wałęga. 24-letni napastnik w Jastrzębiu-Zdroju miał się pojawić w poniedziałkowy wieczór. Tak się jednak nie stało, a jego klub z MSHK Żylina przesłał informację, że reprezentant Polski jest przemęczony, co może grozić urazem, więc nie przyjedzie na zgrupowanie reprezentacji Polski.
– W ostatnich dniach umawialiśmy się z Kamilem, że przyjedzie w poniedziałek wieczorem, gdyż w weekend grał trzy mecze. Nie pojawił się w Jastrzębiu-Zdroju w ustalonym terminie. Nie dał sam żadnego sygnału, nie odbierał telefonu. Jest to dziwne zachowanie, jestem tym załamany – wyjaśnił Róbert Kaláber, selekcjoner kadry.
Wałęga, który w reprezentacji Polski rozegrał 50 meczów i zdobył w nich 12 bramek, w weekend rozegrał trzy mecze: jeden w Tipos Extralidze i dwa w Pucharze Słowacji.
Klub z Żyliny postanowił, że prześle do PZHL-u pismo o przemęczeniu zawodnika spowodowanej ostatnim natłokiem meczów. Warto jednak wspomnieć, że jest to oficjalny termin na rozgrywanie meczów reprezentacji narzucony przez IIHF.
– Z powodu tak nagłej sytuacji z Kamilem, nie możemy już dowołać kolejnego zawodnika, W lidze jest przerwa, a zawodnicy otrzymali wolne. Po powrocie z turnieju sztab szkoleniowy spotka się z władzami związku i będziemy decydować o konsekwencjach tego zachowania wobec Wałęgi i klubu z Żyliny – dodał 55-letni trener.
Czytaj także: