Dziś gruchnęła informacja o tym, że Jakub Ižacký został zawieszony przez JKH GKS Jastrzębie. Więcej szczegółów nie podano, więc postanowiliśmy dopytać o nie u źródła.
30-letni Czech w tym sezonie należał do najbardziej produktywnych zawodników ekipy z alei Jana Pawła II. Rozegrał 14 ligowych spotkań, w których zdobył osiem bramek i zanotował 7 asyst. Na ławce kar spędził 12 minut.
Rano jastrzębski klub poinformował, że Ižacký został odsunięty od zespołu i zawieszony do odwołania. Ten telegraficzny komunikat uruchomił lawinę plotek i domysłów.
Nam udało się ustalić, iż taka decyzja szefostwa klubu była podyktowana faktem, iż napastnik w finale Pucharu Polski złapał sześć minut karnych. To nie spodobało się sztabowi szkoleniowemu tym bardziej, że dwa wykluczenia okazały się brzemienne w skutkach, bowiem wicemistrzowie Polski zamienili je na bramki. Gdy rosły atakujący przebywał na ławce kar, hokeiści GKS-u Tychy zadali decydujący cios. Sposób na Macieja Miarkę znalazł Filip Komorski i chwilę później wzniósł w górę Puchar Polski.
Dowiedzieliśmy się też, że zawodnik nie chciał pogodzić się z faktem, iż został odsunięty od składu. Miał to być dla niego czas refleksji.
Wszystkie nieoficjalne informacje potwierdził nam Róbert Kaláber, szkoleniowiec JKH, który zwrócił uwagę na kilka innych aspektów.
– To wspólna decyzja zarządu i sztabu szkoleniowego, która została podyktowana podejściem zawodnika do swoich obowiązków, jego zachowaniem i brakiem dyscypliny – zaznaczył opiekun jastrzębskiego klubu.
Wiemy też, że Jakub Ižacký w ciągu najbliższych dni pożegna się z drużyną z alei Jana Pawła II.
Czytaj także:
