Kaláber: Ta seria cały czas jest otwarta
– W poniedziałek mieliśmy więcej szczęścia, a we wtorek to szczęście było przy Katowicach. Nie możemy mieć go stale. Każda drużyna się stara, a o wyniku decydują same detale – powiedział po przegranym 1:3 meczu z GKS-em Katowice Róbert Kaláber, trener JKH GKS-u Jastrzębie. Jego zespół w ćwierćfinałowej rywalizacji z katowiczanami remisuje 2:2.
HOKEJ.NET: Przegrywacie 1:3 i w ćwierćfinałowej rywalizacji jest remis 2:2. Jak to spotkanie wyglądało z pana perspektywy?
Róbert Kaláber, trener JKH GKS-u Jastrzębie: – Pierwsza tercja była bardzo dobra w naszym wykonaniu. Prowadziliśmy 1:0 i takim wynikiem ją zakończyliśmy. Mecz był bardzo wyrównany. Mieliśmy dużo przewag, jednak w żadnej z nich nie stworzyliśmy sobie groźniej i klarownej okazji. Dobrze spisywał się w bramce gości John Murray. W drugiej tercji mieliśmy szansę na strzelenie gola w ostatniej minucie. Nie trafiliśmy w krążek pod pustą bramką, a zawodnik gości wybił gumę z własnej tercji, ta trafiła do Bartosza Fraszki, który znalazł się sam na sam z bramkarzem i strzelił między parkanami.
Później już Katowice dobrze się broniły, a my staraliśmy się strzelić gola, ale nie byliśmy w stanie stworzyć już żadnej poważniejszej okazji. W końcu dostaliśmy bramkę na 1:3, która już definitywnie przesądziła o naszej porażce. W piątek jedziemy do Katowic, a stan rywalizacji wynosi 2:2.
Rozumiem, że ta bramka dla Katowic na 1:2 w ostatnich sekundach drugiej tercji podcięła nam skrzydła, bo miałem wrażenie, że mało mieliśmy już później sytuacji podbramkowych?
– Tak zdecydowanie. Sześć sekund przed końcem, kiedy mogliśmy strzelić gola do pustej bramki, a w zamian za to tracimy gola po kontrze. To bardzo podziałało demobilizująco na naszą drużynę. Mało tego goście zagrali praktycznie na zero z tyłu i w zasadzie nie wpuszczali nas do własnej tercji.
Nie żałuje pan, że po pierwszej tercji zespół nie prowadził wyżej? Freidenfelsd strafił w poprzeczkę, a Kamienieu w słupek?
– Takie są mecze. W poniedziałek mieliśmy więcej szczęścia, a we wtorek to szczęście było przy Katowicach. Nie możemy mieć go stale. Każda drużyna się stara, a o wyniku decydują detale. W każdym razie ta seria cały czas jest otwarta, a my gramy dalej.
Jak z pana perspektywy JKH radzi sobie w tej fazie play-off? Póki co to najbardziej wyrównana para.
– Cóż, cztery mecze już zagraliśmy: dwa wygraliśmy i dwa przegraliśmy. Powiedzmy, że te wyniki są podobne. Wiedzieliśmy, że o rezultacie każdego z meczów będzie decydował jeden mały błąd. W meczu numer cztery ten błąd zdecydował o naszej porażce. A jak będzie w następnych spotkaniach? Zobaczymy.
W piątek mecz numer pięć, niezwykle istotny dla losów rywalizacji. Mobilizacja będzie podwójna?
– My jesteśmy zawsze zmobilizowani. My musimy wyciągnąć wnioski z naszych błędów. Zrobimy sobie wideo analizę. Pokażemy co zrobiliśmy dobrze co zrobiliśmy źle, w taki sposób abyśmy byli dobrze przygotowani do następnego meczu.
Rozmawiał: Marcin Janicki.
Komentarze
Lista komentarzy
Hokejowy1964
Przy bramce Fracht Magdę nie wybijał krążka z tercji a świetnie podawał od bandy.