Święta Bożego Narodzenia to szczególny czas nie tylko dla Polaków. Te dni są również wyjątkowe dla Czechów i Słowaków, o czym opowiedzieli nam gracze występujący w TAURON Hokej Lidze.
W Czechach otoczka związana z tymi świętami jest podobna. Rodziny zasiadają do uroczystej kolacji, a żeby zapewnić sobie dobrobyt na nowy rok, wkładają łuski karpia pod obrus. Ciekawym zwyczajem są również świąteczne wróżby takie, jak lanie cyny lub ołowiu, a także przekrajanie jabłka na pół. Na stołach królują dania z ryb i kapusty.
– Myślę, że czeskie święta niewiele różnią się od tych polskich. Mamy nieco inne tradycje, ale w mojej rodzinie za bardzo się ich nie trzymaliśmy. Moja siostra z dziećmi kroi jabłko i szuka gwiazdki, albo wylewa gorącą cynę do zimnej wody, a później obserwują, co z tego powstanie, bo każdy kontur ma swoje znaczenie. Pamiętam też, że rozdzielaliśmy orzechy włoskie na połowę, wydłubywaliśmy zawartość, wkładaliśmy świeczki. Potem wkładaliśmy je do miski z wodą i spoglądaliśmy na to, która wytrzyma najdłużej – wyjaśnia Patrik Spěšný, bramkarz EC Będzin Zagłębia Sosnowiec.
Jeśli chodzi o Słowację, to ich główną tradycją jest oglądanie bloku bajek, które dla najmłodszych widzów emitują telewizje. Nieco starsi mogą śledzić poczynania niesfornego Kevina McCallistera.
– Telewizja dba u nas o najmłodszych widzów i emituje kilkugodzinny blok bajek. Wtedy możemy sobie przypomnieć czasy dzieciństwa. Słowacką, czeską i polską tradycją jest też oglądanie familijnego kina akcji. Tak, tak u nas też nie ma świąt bez Kevina – mówi nam Peter Bezuška, słowacki defensor Re-Plast Unii Oświęcim.
– Zazwyczaj wszystko gotujemy dzień wcześniej, więc rano idziemy na spacer. Potem oglądamy bajki i przygotowujemy się do kolacji, którą rozpoczynamy po 17:00. Najpierw tradycyjnie ktoś kroi jabłko, łuski karpia wędrują pod talerz, a w tylnej kieszeni spodni trzeba mieć portfel i to najlepiej pełny. Katolicy w Wigilię nie jedzą mięsa i poszczą do kolacji – opowiada Emil Bagin, obrońca JKH GKS-u Jastrzębie.
A co tego dnia króluje na stołach?
– W Czechach głównym posiłkiem jest sałatka ziemniaczana i karp, a kto nie lubi ryb może zjeść “řízek”, czyli taki sznycel – zaznacza Spěšný.
– Wieczerzę zawsze zaczynamy od opłatka z miodem. Najpierw jemy kapustnicę z chlebem, a później rybę z sałatką ziemniaczaną. Najważniejsze dla nas jest to, że wszyscy raz do roku jesteśmy razem. Prezenty nie są tego dnia aż tak ważne – przekonuje Bezuška.
– Oczywiście kolację zaczynamy od opłatka, potem jest zupa fasolowa, kapuśniak z grzybami i sałatka ziemniaczana z rybą. Po jedzeniu otwieramy prezenty, a potem cała rodzina spotyka się u babci. Moja mama ma pięć sióstr, z których każda ma dwójkę dzieci, więc możecie sobie wyobrazić ten rodzinny charakter świąt – uśmiecha się jeden z najskuteczniejszych obrońców TAURON Hokej Ligi.
Po kolacji przychodzi czas na rozpakowywanie prezentów. Upominki przynosi mały Ježíšek. Jakie podarki od niego utkwiły naszym dzisiejszym bohaterom najmocniej w pamięci?
– Najlepszy bożonarodzeniowy prezent w życiu? Koszulka San Jose Sharks, z numerem 11 i nazwiskiem Owena Nolana – mówi z satysfakcją "Beza".
– Dostałem mnóstwo pięknych prezentów, ale chyba najbardziej cieszyłem się, gdy przyniósł mi rower albo sprzęt hokejowy – wspomina Bagin.
– Dla mnie na pewno najlepszym prezentem jest to że w te święta widzę się z całą rodziną i znajomymi, bo tak naprawdę przez cały sezon uda mi się spotkać z nimi tylko właśnie w święta – zaznacza "Pata".
Czytaj także: