Kogut: Gdy nie strzela się bramek, to się nie wygrywa meczów
Comarch Cracovia sięgnęła po Puchar Polski, pokonując w finale KH Energę Toruń 3:0. – Czujemy niedosyt, bo wiedzieliśmy, że możemy wygrać ten mecz – wyjaśnił Patryk Kogut, napastnik „Stalowych Pierników”.
Pierwsza tercja była dobra w waszym wykonaniu, ale potem już nieco opadliście z sił.
– W premierowej odsłonie zabrakło nam gola, który na pewno by nam pomógł. Wydaje mi się, że stracona na początku drugiej odsłonie bramka trochę odebrała nam siły i przestaliśmy grać. Nie wiem czy wystraszyliśmy się, że możemy przegrać to spotkanie? Trudno mi na gorąco powiedzieć czemu tak się stało. Stara zasada głosi, że nie strzela się bramek, to się nie wygrywa meczów.
Mimo przegranej to jednak chyba wracacie do domu w dobrych nastrojach.
– Niby tak, ale jak się przegrywa to zawsze trzeba spuścić głowę. Czujemy niedosyt, bo wiedzieliśmy, że możemy wygrać ten mecz. Mieliśmy okazje, ale niestety żadnej z nich nie wykorzystaliśmy. Nie było tak, że to Cracovia przez cały mecz dominowała.
Jak ci się gra z braćmi Kalinowskimi?
– Dobrze się rozumiemy. Ostatnio mieliśmy małą przerwę, bo byłem chory, ale im dłużej gramy tym lepiej nam to wychodzi. Mecze w Pucharze Polski były naszymi najlepszymi spotkaniami, bo stwarzaliśmy sobie okazje, lecz dzisiaj nie udało nam się ich zwieńczyć strzelonymi bramkami.
Jak oceniasz ostatnie miesiące w swoim wykonaniu?
– Gram zdecydowanie więcej niż w Tychach. Tutaj trener wystawia mnie do osłabień, co bardzo mi odpowiada, bo lubię się bronić. Czerpiemy z tej gry więcej radości. Oczywiście im więcej się gra tym bardziej człowiek jest zadowolony.
Czy w Toruniu gra się łatwiej w hokeja? Mówi się, że każdy patrzy na zawodnika nawet jak wynosi śmieci.
– Wszędzie gra się tak samo w hokeja. Wszędzie jest presja, każdy chce, abyśmy wygrywali, ale nie zawsze się da.
Co powiesz o metodach szkoleniowych Jussiego Tupamäkiego?
– Lubi rozmowy indywidualne. Jego taktyka jest zupełnie świeża, której nigdy nie przerabialiśmy. Myślę, że daje efekty i możemy podjąć walkę z każdym. Hokej to gra błędów, które każdy popełnia, ale jeśli będziemy realizować w stu procentach to, czego chce od nas trener, to możemy wygrać z każdym.
Czy Cracovia była dojrzalszym zespołem? Wypracowali sobie więcej okazji, częściej strzelali i potrafili je wykorzystać.
– Cracovia oddała więcej strzałów, ale to my stworzyliśmy sobie więcej klarownych sytuacji. Cracovia to przede wszystkim doświadczony zespół, który już trochę rozegrał tych meczów o stawkę.
U nas wielu chłopaków po raz pierwszy rozegrało mecz takiej rangi. Ale nie zawsze można traktować to jako wyznacznik. Niemniej pod koniec meczu widać było ich doświadczenie, kiedy to zagrali na czas, utrzymywali się na krążku i nie pozwolili nam rozwinąć skrzydeł w tercji ataku. To klasowy zespół.
Dwie kary zarobione przez was po bramce Martina Dudáša chyba was trochę przystopowały?
– Kary oczywiście trochę nas wybiły z rytmu. Tylko w półfinale z Katowicami strzelaliśmy w osłabieniu, chociaż mi w finale też się przydarzyła dobra sytuacja w osłabieniu, której niestety nie wykorzystałem.
Jak czuliście się pod względem fizycznym?
– Nie brakowało nam w tym meczu siły. Sam osobiście czułem się lepiej niż w półfinale.
Komentarze