Kosowski: Cieszę się, że jestem potrzebny drużynie
Kamil Kosowski podpisał w środę nową, dwuletnią umowę z drużyną GKS-u Tychy. Dlaczego zdecydował się zostać przy de Gaulle'a?
Wychowanek JKH GKS Jastrzębie trafił do ekipy z piwnego miasta 17 grudnia 2014 roku, po krótkiej przygodzie z MsHK Żylina. Ekipę "Wilków" opuścił niedługo po tym, jak jej trenerem został znany z pracy w Unii Oświęcim Peter Mikula.
– Z działaczami rozmawiałem już jakiś czas temu. Kilka tygodni temu zostałem poinformowany, że chcą przedłużyć ze mną kontrakt. Cóż, cieszę się, że jestem potrzebny drużynie. Dobrze się w niej czuję i mam tutaj wielu dobrych kolegów. Poza tym z Tychów mam blisko do domu – przyznał Kamil Kosowski, który na swoim konciema także występy w kazachskim Arłanie Kokczetaw i walijskim Cardiff Devils.
"Kosa" o miejsce w bramce powalczy z Czechem Štefanem Žigárdym, który ze znakomitej strony pokazał się zarówno w turnieju finałowym Pucharu Polski, jak i w fazie play-off.
– Cieszę się, że Štefan zostaje z nami. Wiele razy powtarzałem, że świetnie nam się razem pracuje. Ale nie tylko z nim, bo również z Arkiem Sobeckim. Obaj ciepło mnie przyjęli w dniu, kiedy podpisałem kontrakt – zaznaczył 28-letni golkiper. Od tamtej pory w trójkolorowych barwach zaliczył pięć spotkań. Wpuszczał średnio 1,4 bramki na mecz i interweniował z 91,9 procentową skutecznością.
– Każdemu człowiekowi, niezależnie od wykonywanego fachu, potrzebna jest rywalizacja. To właśnie ona pobudza nas do doskonalenia i dzięki niej nie ma czasu na monotonię – zaznaczył.
I dodał: – Owszem czasem nie wszystko wychodzi tak, jakbyśmy chcieli, ale każda sytuacja uczy nas czegoś nowego i powinniśmy z niej wyciągać dobre wnioski. Każdy z nas będzie chciał grać jak najwięcej, ale z drugiej strony doskonale wiemy, że priorytetem zawsze jest dobro drużyny i liczy się efekt końcowy.
Przed GKS Tychy walka na trzech frontach. Dla wielu zawodników będzie to nowe, ale niezwykle cenne doświadczenie.
– Zarówno dla całego zespołu, jak i kibiców będzie to niezwykle ciekawy sezon. Już nie mogę doczekać się, aż wyjedziemy na lód – zakończył sympatyczny golkiper.
Komentarze