GKS Katowice odniósł drugie zwycięstwo w półfinale play-off. Wicemistrzowie Polski pokonali na wyjeździe Re-Plast Unię Oświęcim 4:1. Aż trzy gole strzelili w pierwszej odsłonie, a dwukrotnie sposób na Linusa Lundina znalazł Stephen Anderson.
Katowiczanie w przekroju całego meczu zaprezentowali więcej hokejowych konkretów. Byli szybsi, dokładniejsi i co najważniejsze skuteczniejsi. Z łatwością wykorzystywali potknięcia gospodarzy, a tych nie brakowało. Milowy krok w kierunku zwycięstwa uczynili już w pierwszych dwudziestu minutach, po których prowadzili 3:0. Swoje w bramce zrobił też John Murray.
Oświęcimska Hala Lodowa wypełniła się do ostatniego miejsca. Ale miejscowi kibice z pewnością nie tak wyobrażali sobie to starcie w wykonaniu ich ulubieńców. Jeśli zespół z Chemików 4 nie chce znaleźć się nad przepaścią, musi jutro zaprezentować się znacznie lepiej. Czasu jest mało.
Trener Antti Karhula tuż po rozgrzewce zmuszony był dokonać zmiany w składzie. Miejsce Sama Marklunda, narzekającego na uraz ręki zajął Adrian Prusak. 48-letni Fin zdecydował się też na trzy roszady w formacjach. W pierwszej formacji z Danielem Olssonem Trkulją i Kamilem Sadłochą zagrał Lauri Huhdanpää, a w trzecim ataku u boku Krystiana Dziubińskiego wystąpili Anton Holm i Michał Kusak.
Z kolei Jacek Płachta nie zmienił zwycięskiego składu. GieKSa zaczęła mecz dokładnie w takim zestawieniu, jak trzecią odsłonę w drugim spotkaniu półfinału. Na prawym skrzydle pierwszej formacji szalał Jean Dupuy, a Brandon Magee znalazł się w czwartym ataku.
Dwa gole w 31 sekund
Mistrzowie Polski przed meczem podkreślali, że na własnym lodzie muszą jeszcze lepiej zagrać w destrukcji, a w ofensywie zaprezentować wyższą skuteczność. Ich plan szybko spalił na panewce, bo w 5. minucie na prowadzenie wyszli katowiczanie.
Serię błędów w ustawieniu oświęcimian wykorzystał Stephen Anderson, który dynamicznie wjechał do oświęcimskiej tercji i pociągnął z nadgarstka. Guma odbiła się od jednego słupka, potem od drugiego i wyszła w pole. Kanadyjczyk od razu pokazywał sędziom, że krążek znalazł się w siatce, ale ci zaliczyli gola dopiero kilkadziesiąt sekund później, po analizie wideo.
Biało-niebiescy próbowali odpowiedzieć, ale uderzenie Henry’ego Karjalainena pomknęło nad poprzeczką, a strzał Kamila Sadłochy świetnie wyłapał John Murray.
De facto o losach spotkania przesądziła końcówka pierwszej odsłony, w której goście - w odstępie 31 sekund – zdobyli dwa gole. Najpierw gumę przechwycił Anderson i w sytuacji sam na sam zaskoczył Linusa Lundina uderzeniem w "piątą dziurę". Chwilę później Jean Dupuy twardo potraktował Carla Ackereda, odebrał mu krążek i pomknął lewym skrzydłem, by wystawić jak na tacy gumę Patrykowi Wronce, który musiał tylko dopełnić formalności. Gospodarze reklamowali sędziom, że szwedzki obrońca był faulowany, ale nic nie wskórali.
Na bakier ze skutecznością
Po przerwie gospodarze mocniej zabrali się do pracy, chcąc rozpocząć odrabianie strat. Nie pomogły im w tym dwa okresy gier w przewadze.
Katowiczanie podczas swojego power playu dołożyli czwartego gola. Brandon Magee dograł na prawy bulik do Santeriego Koponena, a ten huknął bez przyjęcia, nie dając żadnych szans golkiperowi mistrzów Polski.
15 sekund później mistrzowie Polski w końcu trafili do siatki. Spod linii niebieskiej kropnął Jere Vertanen, a pole widzenia Johnowi Murrayowi skutecznie ograniczył Radosław Galant.
Wielu kibiców zaczęło się w tym momencie zastanawiać, czy ich podopieczni zdołają odwrócić wynik spotkania. Ale katowiczanie dobrze się bronili i po sprawnie wyprowadzanych kontrach mogli jeszcze podwyższyć prowadzenie. Na ich drodze stanął jednak Linus Lundin.
W końcówce spotkania kibice obejrzeli kilka pojedynków pięściarsko-zapaśniczych, ale nie skutkowały one karami wyższymi.
Re-Plast Unia Oświęcim - GKS Katowice 1:4 (0:3, 1:1, 0:0)
0:1 Stephen Anderson - Kacper Maciaś, Pontus Englund (04:15),
0:2 Stephen Anderson (19:01),
0:3 Patryk Wronka - Jean Dupuy (19:32),
0:4 Santeri Koponen - Brandon Magee, Aleksi Varttinen (39:22, 5/4),
1:4 Jere Vertanen - Roman Diukow, Christopher Liljewall (39:37).
Sędziowali: Paweł Kosidło, Patryk Kasprzyk (główni) - Michał Żak, Dariusz Pobożniak (liniowi).
Minuty karne: 16-10.
Strzały: 25-23.
Widzów: 4500.
Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 2:1 dla GKS-u Katowice.
Kolejny mecz: w sobotę o 18:00 w Oświęcimiu.
Unia Oświęcim: L. Lundin - A. Söderberg (2), C. Ackered; K. Sadłocha, D. Olsson Trkulja, L. Huhdanpää - J. Vertanen, R. Diukow (4); E. Ahopelto, V. Heikkinen (2), H. Karjalainen - P. Bezuška, M. Kolusz; A. Holm, K. Dziubiński (4), M. Kusak - P. Wajda; C. Liljewall, Ł. Krzemień (2), R. Galant (2) oraz A. Prusak.
Trener: Antti "Upi" Karhula
GKS Katowice: J. Murray - P. Englund, A. Runesson; P. Wronka, G. Pasiut, J. Dupuy (2) - J. Norberg, T. Verveda; M. Michalski, B. Sokay, C. Mroczkowski - S. Koponen (2), A. Varttinen (2); M. Bepierszcz, S. Anderson, M. Kallionkieli (2) - K. Maciaś; B. Magee, D. Salituro, I. Smal, J. Hofman.
Trener: Jacek Płachta
Czytaj także: