Krzemień: Cieszymy się z tego, co jest
Re-Plast Unia Oświęcim po czterech spotkaniach pożegnała się z marzeniami o złotym medalu. Biało-niebieskim przypadł tytuł wicemistrza Polski i prawo gry w Pucharze Kontynentalnym. – W tych czterech meczach byli od nas lepsi. Pokazali, że potrafią grać i dobrze przestudiowali naszą grę – zaznaczył Łukasz Krzemień, napastnik ekipy z Chemików 4.
Biało-niebiescy pomimo starań nie zdołali urwać zwycięstwa GieKSie i przegrali finałową rywalizację 0:4.
– Nie powiedziałbym, że oddaliśmy ten finał łatwo. Na pewno Katowice to dobra drużyna i gratuluję im zwycięstwa. W tych czterech meczach byli od nas lepsi. Pokazali, że potrafią grać i dobrze przestudiowali naszą grę. Walczyliśmy w każdym z tych spotkań o każdy centymentr lodu. Szkoda, że nie udało nam się wygrać choć jednego meczu – zaznaczył Łukasz Krzemień.
Nie da się ukryć, że słabym punktem oświęcimian okazały się gry w przewadze i osłabieniach, co z pewnością odbiło się na wynikach wszystkich spotkań. Uzupełnijmy, że podopieczni Toma Coolena w "power playu" radzili sobie ze skutecznością oscylującą w granicach 14,3 procent, a osłabienia bronili z 70-procentową skuteczność.
– Katowice różniły się od Jastrzębia. Inny styl gry, inne zachowania. Katowiczanie grali też bardzo dobrze w przewadze, co było naszą bolączką w tym sezonie. Dobrze, że wygraliśmy z JKH i awansowaliśmy do finału i sięgnęliśmy po srebro, bo z przebiegu sezonu nikt się tego nie spodziewał. Początek sezonu niemrawy, potem przyszedł koronawirus, więc cieszymy się z tego co jest – wyjaśnił środkowy trzeciej formacji.
„Krzemyk” swoją jedyną bramkę w play-offach zadedykował swojej żonie, która jest akurat w ciąży.
– Czekamy na potomka. Z początkiem nowego sezonu powinno się ono urodzić, jednak nie znamy jeszcze płci dziecka – uśmiechnął się.
25-letni napastnik w tym sezonie rozegrał 50 meczów, w których zdobył 8 goli i zanotował 23 asysty. Wszystkie swoje punkty zdobył podczas gier w równowadze.
Komentarze
Lista komentarzy
hubal
Panie Krzemień w 4 meczach
szyba666
Przegrać finał w takim stylu, to boli. Brakło siły, pomysłu i agresji