JKH GKS Jastrzębie nie zamierza spieszyć się ze wzmacnianiem składu. Mistrzowie Polski czekają na odpowiedni moment.
Wielu kibiców JKH zastanawiało się zapewne, czy ekipa z alei Jana Pawła II po serii słabszych meczów i kontuzji trzech kluczowych defensorów poszuka wzmocnień.
– Na ten moment czekamy na powrót kontuzjowanych zawodników. Ze względu na to, że nie udało nam się awansować do rozgrywek Pucharu Polski nie śpieszymy się ze wzmacnianiem drużyny – wyjaśnił nam Leszek Laszkiewicz, dyrektor sportowy mistrzów Polski.
Mateusz Bryk po przebytej operacji szybko dochodzi do siebie i być może wróci do składu początku grudnia. Siarhiej Bahalejsza powinien być gotowy do po przerwie reprezentacyjnej, a Māris Jass najwcześniej na fazę play-off.
W ostatnim czasie z drużyną z alei Jana Pawła II rozstał się Samuel Mlynarovič, który nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Jego los został przesądzony po przegranym (4:5 d.) spotkaniu z GKS-em Tychy. Nie powalały też osiągnięte przez niego liczby, bo w 16 ligowych starciach zdobył 3 bramki i zanotował 4 asysty.
Rozwiązanie kontraktu z 31-letnim Słowakiem miało wstrząsnąć jastrzębskim zespołem. Podopieczni Róberta Kalábera przegrali jednak z GKS-em Katowice 4:7, a we wtorek pokonali na wyjeździe KH Energę Toruń 5:0.
– Obserwujemy rynek, ale nie będziemy wykonywać gwałtownych ruchów. Oczywiście postaramy się znaleźć gracza, który da nam jakość oraz zmieści się w naszych widełkach finansowych. – wyjaśnił Leszek Laszkiewicz.
Czytaj także: