Sezon pędzi jak szalony. Jastrzębianie nie zdążyli się nacieszyć triumfem w Asker, a tymczasem przed nami powrót do ekstraligi i derby z GKS Tychy. Aby jednak "w czeluściach statystyk" nie zaginęły wspomnienia z Champions Hockey League, porozmawialiśmy z dyrektorem sportowym JKH GKS Jastrzębie Leszkiem Laszkiewiczem.
- Jesteście w trakcie bardzo intensywnego momentu sezonu. Za Wami niełatwa podróż do Norwegii, ale o odpoczynku nie ma mowy.
Leszek Laszkiewicz - To prawda, jednak z takim "rozkładem zajęć" liczyliśmy się od początku. W związku z udziałem w Hokejowej Lidze Mistrzów doszło nam sześć spotkań. Z uwagi na to gramy w zasadzie co dwa dni. Dość powiedzieć, że w ciągu dziewiętnastu dni zaliczamy dziewięć spotkań. Dlatego musimy rozsądnie gospodarować siłami drużyny, aby chłopcy mieli możliwość zregenerować organizmy. Natomiast sama podróż do Norwegii przebiegła tak, jak ją sobie zaplanowaliśmy. Najważniejsze jest to, że udało nam się uniknąć kontuzji.
- Organizacyjnie wyszło według planu, podobnie jak sportowo. Sześć punktów w dwumeczu z Frisk Asker to spory sukces.
- Oczywiście bardzo cieszymy się tego wyniku. To ogromny prestiż dla naszego klubu tym bardziej, że jesteśmy debiutantem w europejskich pucharach. Nie ukrywam, że byliśmy bardzo ciekawi, jak wypadniemy na tle tak mocnych rywali. Udało nam się zdobyć w sumie siedem punktów, więc mamy powody do radości.
- Gratulacje płyną nie tylko z miasta. Miłe słowa można było usłyszeć ze strony kibiców innych polskich klubów.
- To rzeczywiście bardzo sympatyczne, jednak już w poprzednim sezonie mogliśmy liczyć na podobne wsparcie. Kibice innych klubów doceniają to, co osiągnęliśmy. Wiedzą, ile pracy włożyliśmy, aby zdobyć potrójną koronę. Nie możemy jednak spocząć na laurach i z chłodną głową musimy iść do przodu. Wiemy, co udało nam się osiągnąć, jednak nie ustajemy w ciężkiej pracy, aby nasza drużyna nadal grała fajny hokej i skutecznie powalczyła o kolejne sukcesy.
- W obu spotkaniach z Frisk Asker powtórzyła się sytuacja ze słabszym momentem w trzecich tercjach. Czy rzeczywiście straty bramek były efektem rozluźnienia, czy też - jak mówił Roman Rac - brakowało Wam nieco energii?
- Sądzę, że wszystkiego po trochu. Faktycznie zauważyliśmy problem i trener Kalaber rozmawia na ten temat z drużyną. Rzeczywiście bywa tak, że po okresie świetnej gry przychodzi chwila uspokojenia i w efekcie sami sobie robimy nerwówkę. Liczymy jednak, że z meczu na mecz pod tym względem będzie coraz lepiej. Musimy grać równo przez 60 minut, a nie przez 20 czy 40. Wiemy wszyscy, ile trwa mecz hokeja. Trzeba jednak również pamiętać, iż niełatwą sprawą jest utrzymanie koncentracji na najwyższym poziomie przez cały czas. Niektórzy nasi zawodnicy mają za sobą kwalifikacje olimpijskie, które wiązały się przecież z ogromnym napięciem. Potem doszła Liga Mistrzów oraz nasze krajowe rozgrywki, gdzie każda z ekip chce zawalczyć o półfinał Pucharu Polski. Mamy niewiele czasu na regenerację i odpoczynek. Dlatego jesteśmy świadomi, że takie słabsze momenty mogą się nam przydarzać. Niemniej, jestem przekonany, że przy okazji najbliższej dłuższej przerwy chłopcy "zresetują głowy" i ten problem przestanie istnieć.
- Kolacja w Asker odbyła się w radosnej atmosferze, ale to zapewne nie wystarczyło to "wyczyszczenia głów"?
- Dla nas to już pewna rutyna. Oczywiście mieliśmy powody do zadowolenia, jednak czasu na świętowanie nie było. Wiemy, że mamy przed sobą kolejne spotkania. Z tyłu głowy mieliśmy myśl o tym, że po powrocie do Polski rozpoczynamy przygotowania do meczu z GKS Tychy. Myślimy teraz tylko o piątkowych derbach.
- Trener Robert Kalaber wielokrotnie podkreślał zasługi dyrektora sportowego Leszka Laszkiewicza odnośnie pozyskania zawodników z zagranicy. Wyniki uzyskane w Champions Hockey League wskazują, że kierunek był trafny. Czy można składać gratulacje za transfery?
- Na gratulacje jest zdecydowanie za wcześnie. Takie sprawy rozlicza się po sezonie, a nie w połowie października. Dla nas najważniejszym celem jest pozostanie w ścisłej czołówce Polskiej Hokej Ligi. Na pełną ocenę ruchów kadrowych przyjdzie jeszcze czas. Wszak za nami dopiero pierwsza runda ekstraligi. Oczywiście, cieszymy się, że chłopcy już zdążyli "pokazać serducho", jednak rozliczeń będziemy dokonywać po zakończonym sezonie. Jak doskonale wiemy, nie mieliśmy przed wrześniemwielu możliwości na zgranie formacji i dlatego nasz sztab szkoleniowy wciąż stara się je optymalnie poskładać. Natomiast nie ukrywam, że jesteśmy dobrej myśli. Wierzymy mocno w tę drużyną. Chłopcy pokazali, że potrafią grać. Jednak ostatecznej oceny dokonamy później.
- Czyli, krótko mówiąc, obecnie w JKH GKS Jastrzębie trwa akcja... Superpuchar Polski?
- Aktualnie myślimy tylko o GKS Tychy i w pełni koncentrujemy się na piątkowych derbach. Następnie rozpoczniemy akcję "GKS Katowice", a dopiero po niej przyjdzie moment na myślenie o Superpucharze Polski.
- Na koniec pozostawiam legendzie jastrzębskiego hokeja możliwość skierowania kilku słów do jastrzębskich kibiców.
- Jesteśmy szczęśliwi, że mogliśmy liczyć na wsparcie w Askerhallen. Dziękujemy im za doping, który poniósł nas do cennego zwycięstwa w Norwegii. Liczymy, że już w najbliższy piątek na derbach z GKS Tychy trybuny Jastora będą pełne. Chłopcy mają "trochę meczów w nogach", więc każde wsparcie ze strony sympatyków JKH GKS Jastrzębie jest teraz bezcenne. Bądźcie z nami i zapraszamy na Jastor!
Czytaj także: