W pierwszym meczu półfinałowym GKS Tychy po twardym i zaciętym boju pokonał JKH GKS Jastrzębie 4:1. Dwa razy na listę strzelców wpisał się w tym spotkaniu Alan Łyszczarczyk, z którym podsumowaliśmy to spotkanie.
HOKEJ.NET: – Wygrywacie pierwsze starcie w półfinale, a Ty dwukrotnie wpisałeś się na listę strzelców. Jak wyglądał ten mecz z Twojej z twojej perspektywy?
Alan Łyszczarczyk: – Potrzebowaliśmy trochę czasu, żeby się rozkręcić. Nie graliśmy ponad 10 dni więc to, dlatego to nie była dobra tercja w naszym wykonaniu. Z każdą minutą czuliśmy się coraz lepiej i wiele razy przejmowaliśmy sporą kontrolę nad tym spotkanie. W drugiej tercji odwróciliśmy losy tego spotkania. A co do moich dwóch trafień, to one bardzo cieszą, ale najważniejsze są zwycięstwa naszej drużyny.
Jedną z charakterystycznych cech jastrzębian jest mocna gra ciałem, ale nie byliście im dłużni...
– Wiemy, jakim zespołem jest JKH GKS Jastrzębie. Grają specyficzny hokej, lecz zawsze jesteśmy gotowi na wszystkie warianty gry. Jesteśmy w trakcie play-off, więc musimy się liczyć ze sporą liczbą pojedynków pod bandami.
Spodziewaliście się takiego przebiegu gry, czy rywale czymś was zaskoczyli?
– Spodziewaliśmy się takiego meczu, bo w trakcie sezonu graliśmy z nimi sześć razy. Wiadomo to działa w dwie strony - oni też zapewne dobrze znają nasz team. Ta seria się dopiero rozpoczęła. a przed nami jeszcze co najmniej kilka wymagających starć w drodze po wymarzony tytuł mistrza Polski.
Co musicie poprawić przed poniedziałkowym starciem?
– Na pewno mamy pewne aspekty do poprawienia. Musimy sobie chociażby lepiej radzić ze skutecznością i wykończeniem akcji. Optymistycznym faktem jest to, że choć nie zagraliśmy najlepszego meczu, to pokonaliśmy jastrzębian.
Rozmawiał: Wojciech Piech.
Czytaj także: