GKS Katowice po ciężkim siedmiomeczowym boju wywalczył w końcu przepustkę do półfinału, pokonując w decydującym spotkaniu JKH GKS Jastrzębie 6:2. Duży wkład w zwycięstwo swojego zespołu miał Brandon Magee, zdobywca dwóch bramek dla GieKSy. Kanadyjski skrzydłowy wraz z nami podsumował mecz decydujący i całą serię.
HOKEJ.NET: – Brandon, za wami piekielnie ciężka seria, w której potrzeba było aż siedmiu meczów do wyłonienia zwycięzcy. Które momenty tej serii były kluczowe?
Brandon Magee, napastnik GKS-u Katowice: – Przede wszystkim myślę, że w ostatnich kilku spotkaniach naprawdę wzięliśmy się w garść i poprawiliśmy naszą grę. Wszyscy zdobywali bramki, Piotrek Ciepielewski strzelił gola w ostatnim wyjazdowym meczu, wczoraj wstrzelił się Bepi (Mateusz Bepierszcz - przyp.red.) i dużo nam to pomogło. Indywidualnie wznieśliśmy się na wyżyny i wszyscy pracowaliśmy dla dobra drużyny.
Ta seria pokazała, że nie zawsze własny lód daje przewagę. W siódmym meczu jednak było widać, że mocno czerpaliście z atmosfery na trybunach.
– Zdecydowanie. Publiczność była naszym siódmym zawodnikiem. To zawsze bardzo motywujące, gdy słyszysz jak kibice reagują i doceniają każde dobre zagranie na bandzie, każdą zdobytą bramką lub każdą dobrą interwencję bramkarza. Wchłanialiśmy tę dodatkową energię z trybun przez całe spotkanie i myślę, że bardzo pomogło nam to na drodze do zwycięstwa.
Wydaje się, że momentem przełomowym była druga tercja, w której odskoczyliście rywalom podczas gier w przewadze. Która bramka Twoim zdaniem najbardziej ułatwiła Wam życie w trzeciej tercji?
– Myślę, że nie da się przypisać wszystkich zasług jednej bramce. Każda bramka dzisiaj była bardzo istotna. To, że każdy z drużyny przyczynił się do zwycięstwa było dla nas kluczowe. Nigdy nie ma jednej bramki, która zmienia obrót spotkania. Bramka Mateusza Bepierszcza zdobyta szybko w pierwszej tercji była dla nas dużym motorem napędowym na resztę spotkania i chcieliśmy z tego czerpać jak najdłużej. Super, że zwyciężyliśmy, ale jeszcze sporo pracy przed nami w fazie play-off.
To był twardy mecz, żadna ze stron nie odpuszczała. Wynikało z tego dużo wykluczeń. Osobiście chyba lubisz takie mecze, bo nie unikasz twardych starć. W końcówce miałeś spięcie z Maciejem Urbanowiczem, ostatnio jeszcze w sezonie regularnym była też bójka z Jakubem Michałowskim w meczu z Zagłębiem.
– Myślę, że w północnoamerykańskim stylu gry w hokeja widzisz takie “hity” cały czas i bójki są częścią meczu hokejowego. W Europie mam wrażenie, że takie sytuacje są trochę za bardzo temperowane. Gdy za bardzo ograniczasz taką możliwość, to gracze pozwalają sobie na zbyt wiele. Walczymy każdy za każdego i jak ktoś pozwala sobie na ostrą grę względem kolegi z drużyny, to uważam, że jestem w stanie wkroczyć i pomóc drużynie.
Macie teraz bardzo mało czasu na regenerację. Już za moment start półfinałowej rywalizacji z Comarch Cracovią, zwycięzcą sezonu zasadniczego. Jak oceniasz Wasze szanse w tym starciu?
– To jest play-off i wszystko może się zdarzyć. Zdecydowanie mają za sobą bardzo dobry sezon. Mecze w sezonie regularnym między nami były bardzo bliskie i musimy podejść do tego spokojnie. To będzie na pewno kolejna bitwa i zamierzamy do niej podejść krok po kroku.
Rozmawiał: Kamil Przegendza
Czytaj także....
Oto pary półfinału play-off
Ceny biletów na półfinał
Kto poprowadzi mecze półfinału?
"Stadion Zimowy" pięknieje w oczach
Czytaj także: