Trzecie zwycięstwo w finale play-off odnieśli hokeiści GKS-u Katowice. Podopieczni Jacka Płachty po dobrym meczu pokonali GKS Tychy 5:2 i są o krok od obrony tytułu mistrzowskiego. Jak ocenił środowe spotkanie Marcin Kolusz?
Marcin Kolusz w trzecim meczu finałowym pokazał się z dobrej strony, brylując w formacji defensywnej. 38-letni obrońca trzyma szyki obronne GieKSy i dobrze radzi sobie po drugiej stronie tafi. "Kolos" mający smykałkę do gry ofensywnej, z racji wieloletniej gry jako napastnik, zanotował dwie asysty w środowej rywalizacji z GKS-em Tychy.
– Na pewno chcę pomagać drużynie, dawać co najlepsze. Cieszę się, że jestem częścią tego zespołu – mówił skromnie po meczu "Kolos".
W 50. minucie trzeciego meczu finałowego nerwy puściły Tomášowi Fučíkowi. Bramkarz GKS Tychy został ukarany karą mniejszą za rzucenie kijem w kierunku sędziów (niesportowe zachowanie), a po przekroczeniu niebieskiej linii musiał zostać zmieniony przez Kamila Lewartowskiego.
– Dzięki Tomáš, bo co mogę powiedzieć. Pomógł nam. Wiedzieliśmy, że wychodzi w takim momencie nierozgrzany bramkarz i chociaż "Lewar" jest bardzo dobrym bramkarzem, to jest jakieś obciążenie. Chcieliśmy za wszelką cenę oddawać strzały na bramkę, ale cieszymy się, że wystarczył tylko jeden, ale za to bardzo precyzyjny Grześka Pasiuta – mówił po meczu Marcin Kolusz.
WIĘCEJ W MATERIALE WIDEO:
(Czy najtrudniejszy jest ostatni krok? Jak odczuwał głośny doping kibiców?)
Czytaj także: