Zagłębie Sosnowiec mimo, że we wtorkowym pojedynku oddało o sześć strzałów więcej niż GKS Tychy, to przegrało mecz trzema bramkami. Mimo dobrej gry sosnowiczanie ponownie zjechali z lodu bez punktów.
– Był to wyrównany mecz, a o naszej porażce zadecydowały dwa elementy: brak skuteczności i fatalnie rozegrane przewagi. Drugi mecz z rzędu zagraliśmy dobry hokej. Zawodnicy uwierzyli, że w tercji ataku można grać i prowadzić tę grę. Niestety pojawiły się też błędy i szkoda, gdyż mieliśmy też swoje szanse – powiedział Marcin Kozłowski, trener Zagłębia.
– Musimy zmienić system rozgrywania naszych przewag. Oddajemy w nich za mało strzałów, a ten krążek chcemy wcisnąć do bramki. Jeżeli w dalszym ciągu utrzymamy poziom taki jak w dwóch ostatnich meczach, to będzie to wyglądać dobrze. Obecnie ta drużyna przypomina mi zespół ze stycznia, gdzie graliśmy bardzo równo – dodał.
W szeregach Zagłębia we wtorek zadebiutował Andrej Dubinin, który w meczu miał swoją szansę, by pokonać Johna Murraya, jednak trafił z bliska wprost w bramkarza tyszan.
– Jest to najlepszy zawodnik Zagłębia w pierwszej lidze, więc widziałem go w zespole. Ma warunki, nie boi się krążka i bez wahania podjął chęć gry w pierwszej drużynie. Właśnie po to mamy zespół w pierwszej lidze. Jeżeli hokeista tam się wyróżnia to dlaczego nie miałby zagrać w pierwszej drużynie – przekazał szkoleniowiec Zagłębia.
W meczu z GKS Tychy na lodzie zabrakło Damiana Słabonia, który nie wystąpił ze względu na gorączkę. Doświadczony napastnik rano zgłosił problemy ze zdrowiem.
– Śmiałem się, że za najstarszego zawodnika może wejść tylko najmłodszy. Tak się właśnie stało i dzięki temu Dubinin znalazł się w wyjściowym składzie. Mimo młodego wieku pokazał się z bardzo dobrej strony – zakończył Kozłowski.
W piątek Zagłębie Sosnowiec podejmie na własnym lodzie drużynę Naprzodu Janów. Początek pojedynku o godzinie 19:00.
Czytaj także: