W niebywałych okolicznościach przerwany został mecz hokejowy w Niemczech. Zawodnicy jednej z drużyn odmówili dalszej gry, bo - jak twierdzą - zostali okradzeni w szatni.
Do skandalu doszło podczas meczu grupy północnej niemieckiej Oberligi (trzecia klasa rozgrywkowa). Po dwóch tercjach przerwane zostało spotkanie pomiędzy ekipami Moskitos Essen i Hammer Eisbären. Ten drugi zespół odmówił wyjścia na trzecią odsłonę.
Początkowo kibice nie wiedzieli o co chodzi. Okazało się, że po zejściu z tafli po drugiej tercji zawodnicy gości zorientowali się, że doszło do włamania do ich szatni, a część ich własności została skradziona.
- To jest wstyd. Nie będzie żadnego oświadczenia ode mnie na temat meczu, który nie został zakończony i żadnych gratulacji za dwie tercje. Nasza drużyna została obrabowana. Nie było żadnej ochrony, żadnych kluczy do naszej szatni. To nie jest fair. To jest żart! - wściekał się kanadyjski trener gości Casey Fratkin podczas konferencji prasowej.
Władze klubu z Essen w swoim oświadczeniu opublikowanym w serwisie Facebook zapowiedziały rozważenie podjęcia kroków prawnych przeciwko Fratkinowi za słowa, które wypowiedział podczas konferencji.
Mecz został przerwany przy stanie 5:3 dla ekipy Moskitos. 2 gole zdobył dla niej były gracz Podhala Nowy Targ i Polonii Bytom Elvijs Biezais. Ostateczna decyzja w sprawie wyniku będzie należała do Niemieckiego Związku Hokeja na Lodzie (DEB).
Skrót meczu:
Klub gospodarzy tak opisał przedwczesne zakończenie spotkania na Facebooku:
- Goście z Hamm nie wrócili do gry po drugiej tercji. Powodem było zdarzenie w ich szatni. Po upływie wyznaczonego czasu drużyna Eisbären nie pojawiła się ponownie na lodzie. Mecz został przez sędziego przerwany zgodnie z obowiązującymi przepisami. Ostateczna decyzja należy teraz do DEB.
Czytaj także:
