O restrukturyzacji Polskiego Związku Hokeja na Lodzie, trudnych negocjacjach z ministerstwem sportu, konieczności pokazywania hokeja w TVP oraz szansach na awans do Elity porozmawialiśmy z Mirosławem Minkiną, prezesem PZHL.
HOKEJ.NET: – Chciałbym na początek zapytać o sygnały, które docierają z Torunia na temat przesunięcia rozpoczęcia ligi w przyszłym sezonie. Jak związek się do tego odniesie?
Mirosław Minkina, prezes Polskiego Związku Hokeja na Lodzie: – Związek odniesie się, jeżeli będzie coś konkretnego. Na razie ta dyskusja toczy się poza związkiem. Poprzez media zapoznaliśmy się z pewnymi informacjami, ale do związku na razie nic nie dotarło, nie wpłynęło do nas żadne oficjalne toruńskie stanowisko. Jak dla mnie są to póki co luźne dywagacje, nic więcej.
Ale jak zapatrujecie się na sam pomysł przesunięcia startu ligi?
– Nie chcę w tym momencie się wypowiadać w tej kwestii, bo tak naprawdę, z naszego punktu widzenia, nie ma tematu. Ktoś coś nieoficjalnie sygnalizuje, nie widzę powodu, żeby się na tę chwilę do tego ustosunkowywać. Za chwilę będziemy mieć spotkanie z przedstawicielami wszystkich klubów, jeżeli Toruń będzie chciał tę sprawę poruszyć, będzie ku temu okazja.
Jak podsumowalibyśmy wyniki kadry w roku 2022? Chodzi mi głównie o występy seniorów oraz zakończone niedawno mistrzostwa U20 w wykonaniu biało-czerwonych.
– Jesteśmy naprawdę zadowoleni z tego, co prezentuje kadra seniorów, która wygrała turniej w Marsylii, gdzie pomimo przeciwności losu zagrała rewelacyjny mecz z Francuzami, oraz po długiej podróży wygrała mecz z Ukrainą. Wielokrotnie powtarzałem, że za taki występ, po takich przygodach należy im się ogromny szacunek. Zawodnicy wyszli, zagrali, wygrali a w meczu z Francją pokazali, że naprawdę potrafimy grać w hokeja. Jesteśmy z nich bardzo dumni i jest to dobry prognostyk przed Mistrzostwami Świata w Nottingham. Jesteśmy też bardzo zadowoleni, że wykonali swoją pracę na Mistrzostwach Świata w Tychach i awansowali do wyższej dywizji, więc możemy powiedzieć, że był to dla seniorskiej kadry bardzo udany rok – cel, który sobie postawiliśmy został zrealizowany. Ogromny szacunek dla zawodników i sztabu szkoleniowego.
Co do U20 to na pewno oczekiwania mieliśmy troszkę większe, czegoś zabrakło natomiast plan minimum został zrealizowany. Tu trzeba zaznaczyć, że ciśnienie było bardzo duże i w końcu, w ostatnim meczu, otworzył się worek z bramkami. Liczyliśmy na coś więcej, ale jest to tylko sport.
A co dalej z trenerem Ślusarczykiem? Takie pytania zawsze pojawiają się po każdych mistrzostwach.
– Te mistrzostwa, chociaż odbywały się w grudniu 2022 były tak naprawdę początkiem sezonu, więc przed nami zarówno trwające teraz mistrzostwa U18 pań, kluczowym miesiącem będzie kwiecień, wtedy odbędą się trzy imprezy mistrzowskie – U18 mężczyzn, seniorskie turnieje kobiet i mężczyzn – i decyzje co do sztabów trenerskich będą podejmowane po imprezie w Nottingham czyli koniec maja, początek czerwca 2023. Będziemy musieli znać wszystkie wyniki i mieć pełne dane dotyczące poszczególnych reprezentacji i ich osiągnięć i wtedy będziemy rozmawiali co dalej.
Jak związek zapatruje się na naszą grę w Nottingham? Czy prezes wierzy w to, że uda nam się awansować do Elity?
– Na Mistrzostwach Świata, które organizowaliśmy w Polsce w 2015 i 2016 roku zajęliśmy trzecie, będąc blisko awansu. Myślę zatem, że ta szansa - która pojawia się przy okazji tych mistrzostw w Nottingham - jest. Uważam, że jest duże prawdopodobieństwo spełnienia naszych marzeń.
To jest o tyle realne, że związek zrobi wszystko, żeby jak najlepiej przygotować się do tych zawodów, stąd też między innymi wyjazd do Anglii na początku lutego, na turniej, na który dostaliśmy zaproszenie od federacji brytyjskiej.
W zeszłym roku tam z różnych powodów nie pojechaliśmy. Choćby ze względu na play-offy i życzenia klubów natomiast w tym roku trener postawił sprawę jasno, że chce jechać, więc związek zrobił wszystko, żeby kadra się tam udała. Podchodzimy do tego bardzo poważnie i robimy wszystko, by w okresie przygotowawczym zapewnić kadrze jak najwięcej możliwości grania, sprawdzania się i przygotowania się do tej kluczowej imprezy.
Myślicie o tym, żeby jakoś dodatkowo zmotywować hokeistów? Może dodatkowa premia za awans? Czy coś w tym temacie jest poruszane?
– Jeżeli będzie sponsor, to na pewno będzie też ta większa motywacja. Wiadomo, że związek ma nadal spore problemy, jeżeli chodzi o zaszłości i nie będziemy obiecywać żadnych gruszek na wierzbie natomiast trwają rozmowy, aby kadra była odpowiednio zmotywowana.
W kuluarach mówi się o zawodnikach, względem których związek ma zaległości. Czy jest szansa na powrót do reprezentacji hokeistów, którzy jakiś czas temu zrezygnowali już z kadry, ale są jeszcze mimo wszystko brani pod uwagę?
– To już nie jest duża grupa tych zawodników. Nazwisk nie będę wymieniał, ale jesteśmy z nimi w kontakcie i prowadzimy rozmowy – zarówno ja, jak i sztab trenerski. By wszyscy, którzy są najlepsi w Polsce mieli możliwość zagrania na tych mistrzostwach.
Czyli szansa jest?
– Tak.
Wspomniał prezes o trudnej sytuacji finansowej związku. Próbujecie renegocjować kwotę, która ma być oddana do ministerstwa sportu z czasów, gdy rozliczenia były prowadzone w nieprawidłowy sposób?
– Wniosek w ministerstwie został złożony pod koniec marca zeszłego roku. Jesteśmy po negocjacjach z ministerstwem i czekamy na decyzje. Mieliśmy sygnały, że sprawa jest procedowana. Jesteśmy też w trakcie przygotowywania procesu restrukturyzacyjnego. Nie odżegnujemy się od długów, została powołana osoba, która zajmie się jego przeprowadzeniem, przygotowujemy też wszystkie kwestie księgowe po to, by wystąpić do sądu o rozpoczęcie restrukturyzacji.
Jakie akcje marketingowe zamierza przeprowadzić związek lub spółka PIHED, bo można zauważyć, że kibiców jest na trybunach coraz mniej.
– Można powiedzieć, że tak krawiec kraje jak mu materii staje. Ciągle nie mamy kluczowego sponsora, chociaż minimalne prognostyki ciągle są, bo rozmowy cały czas trwają. Proszę zwrócić uwagę na to, że na bandach U18 już wisi jedna z poważnych spółek. Ja jestem taką osobą, która nie lubi deklarować czegoś, czego nie mam. Jeżeli zakomunikuję, że jakieś pieniądze mam, to wówczas będzie marketing.
Natomiast akcje promocyjne to jest przede wszystkim telewizja, telewizja i jeszcze raz telewizja. Nadal będziemy walczyć o to, by ten cel, który został na razie nieco wstrzymany, czyli by w sezonie transmitowanych było co najmniej dwadzieścia meczów czy to w TVP Sport, czy to w telewizjach regionalnych został osiągnięty. To jest naszym zdaniem najlepsza promocja, najlepszy marketing, bo to zaspokoi zarówno potrzeby klubów, które mają własnych sponsorów poza związkiem, jak i nasze, bo będziemy mieć wówczas promocję hokeja przez cały sezon, włącznie z play-offami. Na dziś mamy Superpuchar Polski, Puchar Polski i finały play-offów – to jest zagwarantowane w kontrakcie, plus mecze reprezentacji. My dążymy do tego, by liga była pokazywana raz w tygodniu, o stałej porze.
A czy trwają w tej sprawie rozmowy z telewizją? Dlaczego do tej pory to się nie udało? W kuluarach mówi się nie tylko o zmianie prezesa TVP, ale też o zaległościach związku względem Telewizji Polskiej.
– Z mojego punktu widzenia te zaległości nie miały żadnego wpływu, bo mieliśmy inną umowę przygotowaną z telewizją i związek deklarował, że ośrodkom regionalnym będziemy płacić za mecze z tygodniowym wyprzedzeniem. To nie jest tak, że dostajemy te transmisje za darmo, za nie trzeba zapłacić. Byliśmy na takim etapie, że PZHL ma problemy finansowe z przeszłości, w tym pewnego rodzaju zobowiązania względem telewizji. Rozmawiałem z telewizją, zaproponowałem pewne rozwiązanie, telewizja go nie przyjęła. Sprawa nie doszła do skutku, ale w dalszym ciągu chcemy to wdrożyć te dwadzieścia meczów w sezonie.
A czy prezes jest zadowolony z Pucharu Polski w Oświęcimiu? Współorganizowaliście go z działaczami TAURON Re-Plast Unii Oświęcim i chyba nie wszystko poszło zgodnie z planem.
– Zrobiliśmy wszystko, by ten mecze mogły być oglądane przez wszystkie zainteresowane strony. Niestety pewne grupy kibiców zakłóciły te bardzo fajne zawody podczas jednego z półfinałów. Gdyby tego nie było, to uważam, że impreza byłaby bardzo udana, a sam finał, gdzie co prawda nie było zorganizowanej grupy kibiców gości, to z punktu widzenia realizatorskiego: sposób przygotowania obiektu, pokazania meczu czy band, które są profesjonalnie oklejane na jeden mecz – tu procentuje podglądanie jak ta kwestia wygląda w Lidze Mistrzów – to tu nie mamy sobie niczego do zarzucenia.
Mecze reprezentacji oraz te na poziomie Superpucharu i Pucharu pod kątem marketingowym robimy na najwyższym poziomie. Tu może zachęcę potencjalnych sponsorów – proszę zwrócić uwagę na wystrój hali podczas zakończonych Mistrzostw Świata U18, pokazywane są te mecze naszymi kamerami i tu doszliśmy do takiego poziomu, że już naprawdę nie mamy się czego wstydzić.
Co do kwestii kibiców to będziemy chyba dążyć do rozwiązań z poprzednich lat. Były sygnały, że kibice chcą, żeby byli wpuszczani też kibice innych drużyn, co uczyniliśmy. Proszę zwrócić uwagę na to, że zarówno podczas Pucharu Polski w Bytomiu w 2021 roku jak i teraz w Oświęcimiu, zrobiliśmy to.
Teraz będą na pewno jeszcze większe naciski ze stron służb zabezpieczających, czy to ochrony, czy to policji, by prowadzona była sprzedaż biletów dla wszystkich, tylko nie dla grup zorganizowanych. Każdy kibic, który będzie chciał w spokoju obejrzeć sobie mecze będzie mógł nabyć bilet i wejdzie na spotkanie. Jeżeli gospodarzem będzie na przykład Sanok, to będzie tam normalna sprzedaż biletów. Nie chodzi o to, żeby zamykać sektory, bo to też jest dla nas antyreklama, strefy buforowe wprowadzane na obiektach zwyczajnie nie wyglądają dobrze i generują pewne ograniczenia. To jest sport dla ludzi, którzy mają tworzyć fajną aurę na trybunach i my na takich kibiców chcemy też liczyć, nie na takich, przy których na taflę lodową lecą szklane butelki. Dbamy też o to, by ceny za bilet były korzystne dla osób chcących oglądać te wydarzenia, żeby były zdroworozsądkowe, ale tez adekwatne do rangi danego wydarzenia sportowego. O tych sprawach również będziemy z klubami rozmawiać.
Pytanie czy jak kibice się wymieszają to nie dojdzie do eskalacji konfliktów?
– Na pewno będziemy to też konsultować. Zrobiliśmy wszystko, by stworzyć fajne widowisko, tylko jaki my mamy wpływ na to, co się dzieje na trybunach? Jak ja mam rozmawiać z 3000 ludzi, którzy przychodzą na mecz a wśród nich jest grupka stu osób, którzy zachowują się nieodpowiedzialnie? Są służby, są kamery, trzeba to wychwytywać, ale to nie jest rola związku. A wracając do mniejszej frekwencji na trybunach to jest to moim zdaniem efekt tego, co się ostatnio działo, czyli pandemii i galopujących cen – nie każdego dziś stać na to, aby wydać na taką rozrywkę pieniądze. My ciągle będziemy jednak zachęcać kibiców do przychodzenia, bo uważamy, że ta dyscyplina zasługuje na to, by jak najwięcej ludzi ją mogło oglądać.
Rozmawiała: Agatha Rae
Czytaj także: