Mistrzostwa Świata: "Dzień świstaka" Węgrów. Kolejna porażka w tych samych rozmiarach [WIDEO]

Węgrzy długo dzielnie walczyli dziś w Tampere na Mistrzostwach Świata z obrońcami tytułu, ale w trzeciej tercji zostali już rozbici i ulegli Finom dokładnie w takich samych rozmiarach jak wcześniej Amerykanom i Szwedom.
Reprezentacja Finlandii w swoim piątym meczu na tegorocznych Mistrzostwach Świata pokonała beniaminka elity 7:1. Takie same wyniki zanotowali w meczach z "Madziarami" gracze dwóch innych potęg występujących w grupie A.
Obrońcy Mikko Lehtonen i Atte Ohtamaa zanotowali po bramce i asyście, podobnie jak napastnicy Joel Armia i Kaapo Kakko. Bramki zdobyli także: Teemu Hartikainen, Kasperi Kapanen i Waltteri Merelä.
Dla rywali strzelił jedynie Balázs Sebők, który całą swoją dotychczasową karierę zawodową spędził w Finlandii, a ostatnio występował w ekipie Ilves Tampere, więc miejscowa Nokia Arena była jego obiektem "domowym". Sebők dopiero od nowych rozgrywek przenosi się do Niemiec.
Węgrzy po dwóch tercjach utrzymywali wynik na odległość jednego gola, bo było 2:1 dla gospodarzy, a w bramce drużyny Kevina Constantine'a jak w ukropie zwijał się znany w Polsce z występów w ostatnim sezonie w JKH GKS-ie Jastrzębie Bence Bálizs. W trzeciej odsłonie jednak miejscowi go przełamali i dorzucili aż 5 goli.
W całym meczu zespół Jukki Jalonena nie dostał ani jednej kary, a sam zdobył 3 bramki w przewagach.
Na Finów po pierwszych meczach turnieju spadło w mediach sporo krytyki, bo na razie nie przypominają zespołu, który rok temu sięgnął po tytuł mistrzowski. Najwięcej mówiło się o co najwyżej przeciętnej formie graczy z NHL. Dziś gole strzelali Armia, Kakko i Kapanen.
Po raz kolejny nie trafiła za to do bramki bodaj największa gwiazda NHL wśród wszystkich graczy uczestniczących w turnieju, czyli Mikko Rantanen. Trzeci najlepszy snajper ostatniego sezonu zasadniczego w NHL zdobył 55 goli, a na Mistrzostwach Świata ciągle czeka na pierwsze trafienie.
Ale w Tampere ze snajpera zmienił się w rozgrywającego. Dziś trzykrotnie asystował przy golach kolegów i dość niepostrzeżenie z 7 asystami awansował na pierwsze miejsce w tej indywidualnej klasyfikacji.
W przeciwieństwie do wczorajszego meczu ze Szwecją, Węgrom udało się strzelać na bramkę w każdej tercji, choć w trzeciej zrobili to tylko 2 razy, a Finowie zarzucili Bálizsa aż 24 strzałami. Fiński bramkarz Jussi Olkinuora, który przed rokiem był MVP Mistrzostw Świata, w całym meczu zatrzymał 12 uderzeń, a do tego zanotował asystę, ale przy golu Sebőka właściwie sam wepchnął sobie krążek nogą do bramki.
Finlandia z 10 punktami awansowała na 3. miejsce w grupie A. Węgrzy mają 2 "oczka" i zajmują w niej 7. pozycję.
Finlandia - Węgry 7:1 (1:0, 1:1, 5:0)
Lehtonen (13.), Kakko (24.), Ohtamaa (41.), Hartikainen (44.), Kapanen (47.), Merelä (55.), Armia (60.) - Sebők (27.)
W Rydze także współgospodarze turnieju pokonali beniaminka, ale mecz był bardziej wyrównany do samego końca. Zespół Łotwy wygrał ze Słoweńcami 3:2.
Strzelanie w Arēnie Rīga zaczął gracz czeskiego HC Vítkovice Roberts Bukarts, a zakończył jego młodszy brat Rihards, którego trafienie okazało się być zwycięskim. W międzyczasie jeszcze na listę strzelców wpisał się kapitan bałtyckiej drużyny Kaspars Daugaviņš. Stojący w łotewskiej bramce Artūrs Šilovs obronił 26 z 28 strzałów rywali.
Reprezentacja Łotwy zaczęła turniej od dwóch porażek z Kanadą i Słowacją, ale od tego czasu odniosła kolejne 3 zwycięstwa i obecnie z 8 punktami zajmuje 4. miejsce w grupie B. Do rozegrania pozostały jej jeszcze mecze z Kazachstanem i z bezbłędną na razie na tych mistrzostwach Szwajcarią.
Tymczasem Słoweńcy pozostają na tegorocznych MŚ ostatnim zespołem bez punktów. Pojutrze zagrają ze Słowacją, a w poniedziałek z Kazachstanem w meczu, który prawdopodobnie rozstrzygnie o tym czy utrzymają się w elicie.
Łotwa - Słowenia 3:2 (1:0, 2:2, 0:0)
Rihards Bukarts (12.), Daugaviņš (32.), Roberts Bukarts (38.) - Kuralt (28.), Verlič (40.)
Komentarze