Reprezentacja Szwecji pokonała w Tampere Danię w "derbowym" meczu Mistrzostw Świata elity i jutro zagra o zwycięstwo w grupie A. W Rydze Kanada poniosła sensacyjną porażkę z rywalem, z którym do dziś wygrała na MŚ 23 z 24 meczów.
Duńczycy zmierzyli się ze Szwedami w drugą rocznicę odniesionego w Rydze jedynego w historii triumfu nad sąsiadami z drugiej strony cieśniny Sund na Mistrzostwach Świata. Przed dwoma laty hat trickiem do wygranej poprowadził ich Nicklas Jensen i to właśnie on dziś już w 4. minucie otworzył wynik meczu.
Szwecja w swoim szóstym meczu na tegorocznych MŚ dopiero po raz pierwszy przegrywała. Ale był to jedyny gol, którego straciła. Później strzelali tylko jej gracze.
Dennis Everberg w 14. minucie strzałem z bliska doprowadził do wyrównania, w drugiej tercji na prowadzenie zespół Sama Hallama wysunął swoim trafieniem André Petersson, a w trzeciej gole strzelali gracze NHL. Najpierw na 3:1 zawodnik Detroit Red Wings Lucas Raymond, a później wynik na 4:1 ustalił Carl Grundström z Los Angeles Kings. Petersson i Raymond zanotowali także po asyście.
W konfrontacji najlepiej broniących na tych Mistrzostwach Świata osłabienia Szwedów z najlepiej wykorzystującymi przewagi Duńczykami górą były "specjalne zespoły" tych pierwszych. Obie ekipy nie wykorzystały swoich trwających półtorej minuty podwójnych przewag, ale Petersson zdobył dla Szwecji zwycięskiego gola w grze 5 na 4 w polu.
Duńczycy zagrali bez swojego pierwszego bramkarza Frederika Dichowa, który w sobotnim meczu z USA doznał wstrząśnienia mózgu i już na tym turnieju nie zagra.
Przed dzisiejszym meczem jedni i drudzy po porannych rozjazdach narzekali na stan lodu, w którym pojawiło się wybrzuszenie na wysokości linii bramkowej. Gwiazdor Danii Nikolaj Ehlers powiedział, że na takiej tafli grać się bezpiecznie nie da, a Szwed Linus Johansson stwierdził, że jeśli organizatorzy nic z tym nie zrobią, to gra będzie "groźna dla życia".
Ostatecznie jednak udało się doprowadzić taflę do stanu, w którym mecz się normalnie odbył.
Po 6 meczach turnieju "Trzy Korony" mają na koncie zaledwie 3 stracone gole, co jest najlepszym wynikiem mistrzostw. W żadnym spotkaniu ich bramkarze nie zostali pokonani więcej niż raz.
Jutro defensywna gra podopiecznych Hallama poddana zostanie najtrudniejszemu dotąd testowi, bo zmierzą się oni ze strzelającą z kolei najwięcej goli na MŚ w tym roku drużyną USA. Ten mecz rozstrzygnie o pierwszym miejscu w grupie A.
Duńczycy z 8 punktami pozostali na 5. miejscu w grupie przed ostatnim w niej meczem. Jutro wyjeżdżając na wieczorne spotkanie z Finlandią, które zakończy fazę grupową, będą wiedzieli czy ciągle walczą o ćwierćfinał. Będzie tak tylko wtedy, gdy Niemcy wcześniej nie pokonają Francji.
Dania - Szwecja 1:4 (1:1, 0:1, 0:2)
N. Jensen (4.) - Everberg (14.), Petersson (33.), Raymond (53.), Grundström (55.)
W meczu grupy B w Rydze doszło do sensacji. Grająca już tylko o prestiż reprezentacja Norwegii po rzutach karnych pokonała walczącą o jak najlepsze miejsce przed ćwierćfinałem Kanadę 3:2.
Norwegowie prowadzili już 2:0 po golach Andreasa Martinsena i Sondre Oldena. Kanada zdołała jednak odrobić straty, a przed porażką w regulaminowych 60 minutach Lawson Crouse uratował ją golem zdobytym na 12 sekund do zakończenia trzeciej tercji.
Karne lepiej jednak egzekwował zespół ze Skandynawii, który wygrał tę decydującą rozgrywkę 4:2. Trafiali kolejno: Isak Hansen, Olden, Mathias Trettenes i Thomas Olsen. Norweski bramkarz Jonas Arntzen obronił 31 z 33 strzałów z gry oraz jednego karnego.
Kanadyjczycy kończyli mecz bez Adama Fantillego. Uważany za najlepszego kandydata do wyboru w tegorocznym drafcie NHL po Connorze Bedardzie 18-latek w końcówce drugiej tercji został przez sędziów odesłany do szatni z karą meczu za atak w okolice głowy i szyi rywala. Ekipie Tobiasa Johanssona nie udało się jednak po tym zdarzeniu wykorzystać 5-minutowej przewagi.
Norwegia pokonała Kanadę na Mistrzostwach Świata dopiero po raz drugi w historii. Pozostałe 23 mecze przegrała, a historyczny bilans bramkowy konfrontacji tych dwóch reprezentacji na MŚ wynosi 157-29 na korzyść ekipy z ojczyzny hokeja.
Do dziś wygrała ona z Norwegią 13 ostatnich meczów. Jedynej porażki doznała na MŚ w Rosji w 2000 roku. Zwycięskiego gola w tamtym, wygranym przez norweski zespół 4:3 meczu strzelił Tore Vikingstad. Jego syn Markus miał wówczas 6 miesięcy, a dziś grał na środku pierwszego ataku norweskiej ekipy, dokładnie tak samo jak 23 lata temu ojciec.
Dzisiejsza wygrana Norwegów niewiele im daje, bo w grupie B zajmują 6. miejsce z 6 punktami. Wiedzą już, że utrzymali się w elicie i że nie awansują do ćwierćfinału.
Z kolei Kanadyjczycy nie wykorzystali szansy powrotu na 2. miejsce w grupie. Zajmują w niej 3. pozycję z 12 punktami. Jutro na zakończenie fazy grupowej zmierzą się z Czechami. Zwycięzca tego spotkania awansuje do ćwierćfinału z 2. miejsca.
Kanada - Norwegia 2:3 (0:1, 1:1, 1:0, 0:0, 0:1)
Lucic (29.), Crouse (60.) - Martinsen (10.), Olden (22.), Trettenes (decydujący rzut karny)
Czytaj także: