Po ostatnich zwycięstwach z JKH GKS Jastrzębie i Comarch Cracovią wydawało się, że hokeiści z Sosnowca złapali odpowiednią formę, aby namieszać w lidze. Dobre humory jednak przerwała piątkowa porażka w Sanoku 1:2. Doświadczony napastnik Dominik Nahunko nie krył rozczarowania stratą trzech punktów.
HOKEJ.NET: – Podsumujmy przegrane 1-2 spotkanie w Sanoku. Po niezłych ostatnich meczach, przyszły chyba nieco słabsze.
Dominik Nahunko, napastnik Zagłębia: – Po raz kolejny powróciły nasze demony związane z nieskutecznością. Mieliśmy kilka tak naprawdę stuprocentowych okazji, których nie wykorzystaliśmy i możemy mieć o to pretensje tylko do samych siebie o to, że wynik jest taki, a nie inny i wracamy do Sosnowca bez punktów.
Było też chyba sporo błędów w defensywnie, szczególnie w czasie gry w przewadze.
– Zgadza się. Bramka stracona podczas gry w przewadze nie świadczy dobrze o drużynie, tym bardziej będziemy musieli nad tym popracować. Zawiodła w tym momencie również koncentracja i drużyna z Sanoka skrzętnie to wykorzystała.
Więcej było Waszej nieskuteczności czy raczej świetnie bronił Dominik Salama?
– Trzeba pochwalić Dominika, że zagrał świetny mecz, ale mieliśmy dużo klarownych sytuacji i na pewno mogliśmy odwrócić przebieg tego meczu. Wygrać go, a nawet jeśli nie, to na pewno doprowadzić do remisu.
Patrząc na spotkania z poprzednich sezonów, to w Sanoku chyba zawsze ciężko się Wam grało?
– Zgadza się. Niezależnie od tego, jaka była drużyna czy mistrzowska, czy jak później dla Sanoka nastały nieco chude lata, to tu zawsze był dla nas - jak i zresztą dla każdej drużyny - ciężki teren. Byliśmy na to przygotowani i możemy tylko pluć sobie w brodę, że wracamy do Sosnowca na tarczy.
Rozmawiał: Sebastian Królicki
WIĘCEJ W MATERIALE WIDEO:
Czytaj także: