Hokej.net Logo

NHL: Ciekawostki 1.meczu serii finałowej

2018-05-30 08:05 NHL
NHL: Ciekawostki 1.meczu serii finałowej

Nikt w historii nie był skuteczniejszy niż Jonathan Marchessault w debiutanckim sezonie swojego zespołu w rozgrywkach play-off, a John Carlson to król strzelców fazy postsezonowej wśród obrońców Washington Capitals w dziejach tej drużyny.

Ze statystycznego punktu widzenia szanse „Rycerzy” na końcowy ligowy triumf, po wygraniu pierwszego spotkania, wzrosły o ponad 28%, ponieważ przed pierwszym gwizdkiem sędziego każda z drużyn miała ich po 50%, ale jak wynika z historii finałów granych do czterech zwycięstw (od 1939), zwycięzca meczu numer 1, wygrywał całą serię w 78,2% przypadków. Tak stało się w 61 z 78 konfrontacji. Nie tylko zamierzchłe czasy potwierdzają tę regułę, gdyż miała ona 100-procentowe zastosowanie w ostatnich 6 edycjach. Ostatnimi, którzy zadali kłam tej zasadzie byli w 2011 roku hokeiści Boston Bruins, którzy pomimo porażki w pierwszym spotkaniu, ostatecznie w 7-meczowej serii pokonali Vancouver Canucks i wznieśli do góry Puchar Stanleya. Jeśli faktycznie statystyka będzie górą i hokeiści ze stolicy światowego hazardu wygrają ligę to będzie to pierwszy przypadek od 1950 roku w którejkolwiek z najwyższych, głównych lig profesjonalnych (koszykówka, hokej na lodzie, baseball, futbol amerykański) w Ameryce Północnej, żeby zespół inaugurujący dopiero swoje współzawodnictwo z innymi na tym froncie, zdobywał od razu główne trofeum. Taka sztuka udała się w 1950 roku w NFL futbolistom Cleveland Browns, którzy rozgrywali swój debiutancki sezon w najwyższej profesjonalnej lidze, po 4-letnim „ogrywaniu się” w AAFC.

Znalezione obrazy dla zapytania vegas golden knights washington capitals final NHL

Vegas Golden Knights, jak na razie tylko "statystyczni" mistrzowie NHL, ale być może już niedługo

będą to prawdziwi zdobywcy Pucharu Stanleya.

Wczorajszej nocy prowadzenie przechodziło z rąk jeden drużyny w ręce drugiej i z powrotem. Działo się to 4-krotnie. Najpierw na 1:0 strzelili gospodarze, by następnie przegrywać z waszyngtończykami 1:2, ale kolejne dwa trafienia były sprawą Vegas, co dało im prowadzenie 3:2. Capitals nie ustali w dążeniach do zmiany rezultatu i wysunęli się na czoło z wynikiem 4:3, po czym ostateczny atak Golden Knights ustalił końcowy rezultat na 6:4 dla tej drużyny. Był to trzeci przypadek w historii rozgrywek postsezonowych i pierwszy w finale NHL, żeby prowadzenie w meczu zmieniało się aż 4 razy. Pierwszy raz zdarzyło się tak w 1936 roku w ćwierćfinale Chicago Black Hawks – New York Americans 5:4, a po raz drugi było to w 1992 roku w półfinale dywizji, kiedy to Los Angeles King pokonali Edmonton Oilers 8:5.

Hokeiści z Las Vegas lubią udowadniać jako pierwsi w meczu wyższość nad swoimi przeciwnikami, a to ich ewidentnie napędza do kolejnych sukcesów. W bieżących play-offach już 12 razy to oni otwierali wynik bramkowy w spotkaniach, z czego 11-krotnie kończyło się ich triumfem w końcowym rozrachunku.

Oczywistym jest, że kibice w każdym sporcie, w którym trafia się do określonego celu, typu bramka, kosz najbardziej lubią gdy jest dużo goli lub zdobytych punktów. Wczoraj w Las Vegas tego elementu akurat nie brakowało. Hokeiści obu drużyn, łącznie 10 razy umieszczali krążek w siatce rywali, co w pierwszym meczu finałowym stało się po raz trzeci od 1983 roku (również w 2000 i 2010), a po raz dziewiąty w całej historii. Ostatni raz w finale więcej bramek oba rywalizujące zespoły strzeliły w meczu numer 4 w 2013 roku, kiedy to Boston Bruins przegrali po dogrywce 5:6 z Chicago Blackhawks.

To w ogóle bardzo bramkostrzelny rok w rozgrywkach postsezonowych. W dotychczasowych 80 meczach zdobyto aż 472 gole, co daje średnią 5,9 bramki na mecz, a jest ona najwyższa od 2010 roku, kiedy średnio w play-offach wpadało równo 6 w każdym spotkaniu.

W pierwszej odsłonie finałowego spektaklu najlepszej ligi świata Vegas Golden Knights pokonali na swoim terenie Washington Capitals, strzelając przeciwnikom 3 ostatnie bramki w tym meczu, począwszy od stanu 3:4, co całkowicie odwróciło losy tego pojedynku. Dwa z tych goli należały do 25-letniego Tomáša Noska. Dla Czecha było to pierwszy występ (bez podziału na fazy rozgrywek) w jego 97-meczowej karierze w NHL, w którym zdobył więcej niż jeden punkt, również po praz pierwszy to do niego należał gol wygrywający. Vegas otrzymali Noska z Detroit Red Wings w ubiegłorocznym drafcie uzupełniającym, z którego powstawał skład Golden Knights, rozpoczynający ich przygodę z najlepszą ligą świata. Rodowity pardubiczanin z zespołem „Czerwonych Skrzydeł” związał się umową w 2014 roku, będąc tak zwanym niezależnym wolnym agentem. W Golden Knights Nosek w 67 meczach sezonu regularnego zdobył 15 punktów (7G + 8A), a w 12 pojedynkach play-off dołożył jeszcze gola i dwie asysty, zanim wczoraj zdobył dwie bramki. Nosek to prawdziwy specjalista od meczów otwierających serie finałowe. W ubiegłym roku w 1.spotkaniu o Puchar Caldera w AHL zdobył wygrywającego gola dla Grand Rapids Griffins na 13,9 sekund przed końcową syreną pojedynku z Syracuse Crunch. Był wtedy najskuteczniejszym zawodnikiem swojej drużyny (10G + 12A) i trzecim w całej obsadzie ligowej fazy play-off. Tamte rozgrywki jego ekipa zakończyła wzniesieniem Pucharu Caldera, teraz zatem pora na kolejne trofeum za wygranie ligi.

Znalezione obrazy dla zapytania tomas nosek

Tomáš Nosek pokonuje Bradena Holtby'ego, zdobywając pierwszego swojego gola w finale NHL.

Napastnik Golden Knights Jonathan Marchessault w 16 meczach tegorocznych rozgrywek postsezonowych zdobył 19 punktów (8G + 11A), dokładając wczoraj „oczko” za asystę. To najlepszy wynik w historii, zawodnika występującego w pierwszym, debiutanckim sezonie jego drużyny w fazie play-off. 27-letni Kanadyjczyk zdetronizował gracza New York Islanders, Jude’a Drouina, który w 1975 roku zdobył 18 punktów i występującego w San Jose Sharks w 1994 Rosjanina Igora Łarionowa, zdobywcę również 18 „oczek”. Po piętach depcze mu już jego klubowy kolega Reilly Smith. Jego dorobek z bieżących rozgrywek postsezonowych wynosi już 18 punktów (3G + 15A), po tym jak wczoraj zdobył gola i asystę.

Znalezione obrazy dla zapytania jonathan marchessault play-off final

Jonathan Marchessault, najskuteczniejszy w historii gracz play-offów w debiutanckim starcie

swojej drużyny w tej fazie rozgrywek.

Deryk Engelland z Vegas potrzebował aż tak dużej stawki jak finał Pucharu Stanleya, żeby wreszcie „odpalić” i zdobyć pierwsze punkty w rozgrywkach postsezonowych w bieżącej kampanii. Jego niemoc trwała 15 spotkań, ale za to w meczu z Washington Capitals od razu dopisał sobie do swoich osiągnięć dwa punkty za asysty do swoich partnerów.

Okazało się, że magia T-Mobile Arena w Las Vegas trwa nadal. „Rycerze” rozegrali tam 8 pojedynków w play-off i przegrali tylko raz, 3:4 po dwóch dogrywkach z San Jose Sharks w drugim meczu 2.rundy. Ich bilans bramkowy na własnym lodzie w rozgrywkach postsezonowych to 31-16. Dobra postawa w obecnej części kampanii nie odbiega od tego, co Golden Knihgts prezentowali w swojej hali w sezonie zasadniczym. Wygrali wtedy u siebie 29 pojedynków, ulegając rywalom 12 razy, w tym dwukrotnie za jeden punkt, co było trzecim wynikiem w całej lidze w bieżących rozgrywkach. Vegas nie przegrali u siebie od 15 października do 24 listopada, notując 8-meczową serię bez porażki.

„Rycerze” to specjaliści nie tylko od wygrywania pojedynków domowych, ale również od udzielania rywalom szybkich odpowiedzi na ich wyczyny bramkowe. Wczorajszej nocy waszyngtończycy w trzeciej tercji tylko 91 sekund cieszyli się z prowadzenia 4:3, po czym wyrównujące trafienie zadał im Ryan Reaves. Poniżej 2 minut drużyna z Vegas na odpowiedź swoim rywalom po stracie gola w play-offach potrzebowała również w kolejnych czterech meczach z Winnipeg Jets. Począwszy od pierwszego spotkania wyglądało to w następujący sposób: 35 sekund (od 7:35 do 8:01 w pierwszej tercji), 88 sekund (od 7:17 do 8:45 w 3.tercji), 12 sekund (od 5:28 do 5:40 w 2.tercji), 43 sekundy (od 9:29 do 10:12 w 2.tercji).

Dwa klubowe rekordy pobili w 1.meczu finałowym zawodnicy Washington Capitals. Jewgienij Kuzniecow dzięki zaliczonej asyście, przedłużył serię punktową do 11 kolejnych spotkań. W tym czasie zdobył 16 „oczek” (6G + 10A). Jest to najdłużej trwająca seria punktowa w play-offach od 2010 roku i piąty najlepszy wynik od 1997. W tym czasie lepsi od Rosjanina byli: Eric Staal (15 pkt., Carolina Hurricanes, 2006), Cory Stillman (13 pkt., Carolina Hurricanes, 2006), Jonathan Toews (13 pkt., Chicago Blackhawks, 2010) i Johan Franzen (12 pkt., Detroit Red Wings, 2010).

John Carlson zdobywając wczoraj gola został najlepszym w historii Capitals strzelcem w play-offach wśród obrońców. 28-letni Amerykanin zadał swoje 17.trafienie w rozgrywkach postsezonowych w karierze, a jak dotąd najlepszy wynik miał Kevin Hatcher, który trafił 16 razy. Carlson to w ogóle najskuteczniejszy obrońca bieżących play-offów. Odnotował jak na razie 17 punktów (4G + 13A), co jest rekordem jego klubu na pozycji defensora jako zdobycz z jednej kampanii play-off, tak samo jak i jego 13 zaliczonych asyst.

Znalezione obrazy dla zapytania john carlson

John Carlson, najlepszy snajper wśród obrońców w całej historii startów Washington Capitals w play-off.


Drugi mecz finałowy odbędzie się już dzisiejszej nocy, a całość można śledzić na żywo dzięki transmisji w TVP Sport. Start o godzinie 2:05, choć studio przedmeczowe rusza już o godzinie 1:15.

Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe