24 kwietnia zmarł Bob Cole. Legendarny kanadyjski komentator hokeja miał 90 lat.
Mówi się, że hokej jest w Kanadzie religią narodową. Trzymając się tego porównania należy powiedzieć, Bob Cole był najwyższym kapłanem tego kultu, którego kazań słuchały miliony kibiców i dziennikarzy.
W jesienne i zimowe sobotnie wieczory ruch na ulicach Kanady zamiera – ludzie spieszą się, aby wrócić do domu na czas, usiąść przed telewizorem i obejrzeć najdłużej na świecie emitowany program sportowy, czyli Hockey Night in Canada. W każdym odcinku, poza obejrzeniem meczu ligi NHL, można posłuchać opinii ekspertów oraz wywiadów z zawodnikami i trenerami. W kraju, w którym według strony statista.com jest 2860 lodowisk zadaszonych oraz około 5000 ślizgawek pod chmurką, a zużycie wody, jak podaje portal flowingdata.com, wzrasta dokładnie w czasie, gdy wypadają przerwy w trakcie meczów ligowych i reprezentacji, hokej na lodzie jest nie tylko narodową religią, ale stanowi również niezwykle ważny składnik kultury i element narodowej dumy i świadomości. Do 24 kwietnia naturalnym elementem tego kultu był głos Boba Cole’a.
Cole urodził się 24 czerwca 1933 roku w St. John’s w Nowej Fundlandii i Labradorze. Marzył o karierze piłkarza, ale kontuzja pokrzyżowała mu plany. Podczas długiej rekonwalescencji jego uwagę zwróciło ogłoszenie lokalnej rozgłośni radiowej, która szukała komentatora sportowego. Bob wziął udział w castingu i - ku swojemu zaskoczeniu - został przyjęty. Tak zaczęła się jego kariera w mediach.
Po kilku latach przeniósł się z lokalnej rozgłośni w St. John’s do narodowego CBC Radio i stamtąd w 1973 roku trafił do Hockey Night in Canada, gdzie regularnie, od 1980 do 2008 roku, komentował mecze przede wszystkim Toronto Maple Leafs a także finałowe mecze o Puchar Stanleya. Spędził w tym programie dokładnie pięćdziesiąt lat.
6 lutego 2019 roku, podczas swojego ostatniego komentowanego w Toronto meczu, dostał od kibiców owacje na stojąco, a 6 kwietnia tego samego roku pracował przy swoim ostatnim hokejowym spotkaniu w karierze, w meczu między Montreal Canadiens i Maple Leafs. Poza komentowaniem meczów klubowych, Cole pracował też przy spotkaniach reprezentacji Kanady, z którą pojechał na niejedną olimpiadę i mistrzostwa świata. W 2022 roku odebrał nagrodę za osiągnięcia życia przyznaną mu przez Kanadyjską Akademię Filmu i Telewizji.
Zmarł w St. John’s z przyczyn naturalnych, dwa miesiące przed dziewięćdziesiątymi urodzinami.
– Uwielbiali go chyba wszyscy zawodnicy, a to jest niebywałe wręcz osiągnięcie – wspomina Cole’a Ron MacLean, inny długoletni pracownik Hockey Night in Canada. – Szanowali go, bo był niezwykle profesjonalny, nigdy nie pozwalał sobie na żadne osobiste wycieczki, nigdy żadnego z nich nie faworyzował. Dla niego hokej był sztuką, miał ogromny szacunek i podziw dla tej dyscypliny i dla zawodników. Kochał to. Kiedyś powiedział mi, że ma osiemdziesiątkę na karku a nadal jak wchodzi na arenę to ma gęsią skórkę z ekscytacji.
– Absolutna ikona, absolutnie ikoniczny głos, głos, na którym wychowały się w tym kraju pokolenia – powiedział o Cole’u Steven Stamkos z Tampy Bay Lightning w 2019 roku, gdy komentator odchodził na emeryturę.
– Hokej i Bob Cole to jedno – powiedział wówczas John Tavares z Maple Leafs.
Czytaj także: