Niespodziewane zakończenie kariery
Życie pisze różne scenariusze. Brendan Guhle, który był jednym z lepiej zapowiadających się graczy Buffalo Sabers, zdecydował się zakończyć karierę.
25-letni Kanadyjczyk przed wyborem w drafcie zbierał pozytywne opinie. Łowcy talentów doceniali jego opanowanie, umiejętność pracy z krążkiem, gry po obu stronach tafli i dobre przygotowanie fizyczne. Porównywali go nawet do czołgu.
Guhle był został draftowany do NHL w 2015 roku przez Buffalo Sabers, które postawiło na niego w drugiej rundzie (nr 51), bo w pierwszej sięgnęło po Jacka Eichela.
W NHL zadebiutował w sezonie 2016/2017, rozgrywając trzy spotkania dla macierzystego klubu, po czym na resztę sezonu został przeniesiony do ekipy farmerskiej Rochester Americans.
Łącznie w NHL rozegrał 65 meczów, a jego dorobek w AHL jest zdecydowanie bardziej pokaźny. Wystąpił w 199 spotkaniach, notując w nich 92 punkty w klasyfikacji kanadyjskiej, na które złożyły za 24 gole i 68 asyst.
Po sezonie 2021/22 zdecydował się przenieść do Europy i podpisać kontrakt z mistrzem Niemiec Eisbären Berlin.
Pech chciał, że Brendan w pierwszym meczu Hokejowej Ligi Mistrzów doznał kontuzji kolana i wypadł z gry na niespełna trzy miesiące. Do składu "Niedźwiedzi Polarnych" powrócił pod koniec listopada. Łącznie wystąpił w 7 meczach ligowych, po czym postanowił zakończyć karierę i zniknął też z mediów społecznościowych.
– Szczerze mówiąc, to dla nas ta wiadomość była szokiem, byliśmy całkowicie zaskoczeni. Wraz z trenerami próbowaliśmy z nim porozmawiać i chcieliśmy go przekonać do zmiany zdania, jednak na nic się to zdało – wyjaśniał Stephane Richer, dyrektor mistrza Niemiec.
– Mogę powiedzieć tylko, że nie ma to związku z kontuzją, jakiej doznał na początku sezonu. Pozostaje mi tylko życzyć Brendanowi wszystkiego najlepszego w przyszłości – dodał.
Dla ekipy ze stolicy jest to fatalna wiadomość, gdyż ten sezon nie idzie po ich myśli, obecnie zajmują trzynaste miejsce i mają 10 punktów przewagi nad zespołem z Augsburga, który rozegrał o jedno spotkanie mniej.
Komentarze