Okiem byłego zawodnika. Grzegorz Piekarski "Ładowanie akumulatorów"
Przedstawiamy drugi odcinek cyklu "Okiem byłego zawodnika". Grzegorz Piekarski, były reprezentant Polski, ocenia wydarzenia w polskim hokeju, które miały miejsce w minionych tygodniach. Zapraszamy na jego drugi obszerny felieton dotyczący specyfiki przygotowań do sezonu.
Sezon hokejowy 2022/23 ruszy 9 września. Polskie drużyny powoli kończą ostatni etap przygotowań do nowego sezonu. Ostatnie sparingi i treningi z mocniejszym obciążeniem i większą intensywnością powoli dobiegają końca. To okres, którego wielu zawodników nie lubi: dużo jednostek treningowych, duże obciążenie, sparingi i walka o miejsce w składzie.
Eat, Sleep, Hockey, Repeat – hasło reklamowe bardzo popularne na hokejowych koszulkach, chyba w najprostszy i najbardziej dosadny sposób pokazuje jak wygląda życie hokeisty w tym okresie.
Naprawdę to najgorsza cześć sezonu, wymagająca, z bardzo dużym obciążeniem nie tylko pod względem fizycznym, ale również mentalnym. Okres który wielu trenerów nazywa "ładowaniem akumulatorów " i przywiązują do niego ogromną wagę.
Myślę, że zawodnicy GKS-u Tychy podzielą powyższe słowa. Proszę mi uwierzyć, ale dobrze przepracowany okres letni pod okiem Andrieja Sidorienki przynosi spektakularne efekty.
Zawsze imponowało mi, jak dobrze motoryczne była przygotowana drużyna JKH GKS-u Jastrzębie pod wodzą Róberta Kalábera. W odpowiednim i najważniejszym okresie sezonu zawodnicy imponowali szybkością, dynamiką i wytrzymałością. Oczywiście to nie bierze się z niczego, a jest efektem bardzo ciężkich treningów.
Taką różnicę w optymalnym przygotowaniu było widać chociażby w finałowej potyczce poprzedniego sezonu. Kiedy drużyna Jacka Płachty – GKS Katowice wyglądała dużo lepiej w każdym aspekcie hokejowego rzemiosła niż zawodnicy Re-Plast Unii Oświęcim. W szczególności widoczna była różnica w przygotowaniu motorycznym, w którym zawodnicy z Katowic wyglądali o klasę lepiej, a wynik 4:0 dobitnie to pokazuje.
Oczywiście trening to jedno, a drugie regeneracja. Niektórzy twierdzą, że jest ona kluczowa, a nawet ważniejsza. Rudolf Roháček, obecny trener Comarch Cracovii, przywiązywał i przywiązuje do tego elementu ogromną uwagę, zresztą do całego procesu pracy przed sezonem również.
Hokej na lodzie to dyscyplina, która rozwija się bardzo dynamicznie. Zmienia się styl gry, firmy produkujące sprzęt cały czas go ulepszają, zmieniają się przepisy, zmieniają się również metody treningowe i standardy. Wszystko po to, aby jak najlepiej przygotować organizm zawodnika przy minimalnym obciążeniu stawów tak, aby wykluczyć w przyszłości urazy i kontuzję. których w hokeju nie brakuje.
Każdy trener ma swoje metody i standardy, które później i tak zweryfikuje rywalizacja na lodzie.
Widać jak na dłoni czy okres ładowania akumulatorów był przepracowany w prawidłowy czy też nie.
Oczywiście nie jest nowością, że trenerzy często korzystają z usług wykształconych w tym kierunku specjalistów od przygotowania motorycznego i mentalnego.Takie standardy w hokejowym topie istnieją już dziesiątki lat. W taki sposób trenują i przygotowują się do sezonu czołowi zwodnicy ligi NHL.
Nathan MacKinnon, Sidney Crosby, Brad Marchand od lat korzystają z usług Andy’ego O'Briena, który pełni funkcję dyrektora ds. nauki i wyników sportowych w Pittsburgh Penguins i od lat pracuje z gwiazdami NHL. Efektów tej współpracy nawet nie trzeba komentować, bo od lat są to czołowi zawodnicy najlepszej hokejowej ligi świata.
Od kilku lat w naszym hokejowym środowisku powstała debata, czy to dobrze, że wielu obcokrajowców dołącza w późniejszym terminie i na własną rękę przygotowuje się do sezonu?
Zresztą nie trzeba patrzeć daleko w przeszłość, bo przypadek Zacka Philipsa pokazuje, że nie zawszę zawodnicy w pełni profesjonalnie podchodzą do swoich obowiązków. Bo jak można nazwać fakt, że w jednym sezonie pod sterami Róberta Kalábera w JKH GKS Jastrzębie zawodnik jest najlepszym zawodnikiem ligi, a w następnym sezonie w barwach Re-Plast Unii Oświęcim klub rozwiązuje z nim umowę ze względu na fakt, że zawodnik przyjechał kompletnie nieprzygotowany do sezonu.
Nasuwa się więc pytanie, czy obcokrajowcy nie powinni trenować wspólnie z całą drużyną i pod okiem trenera? Czy będą w stanie odpowiednio się przygotować indywidualnie do sezonu?
I co jest lepsze?
Według mnie jest to sprawa indywidualna, bo skoro najlepsi na świecie właśnie w taki sposób przygotowują się do sezonu i ma to później wymierny efekt. Jeżeli w taki sposób trenuje Nathan MacKinnon i od lat jest czołowym snajperem ligi, a pod względem motorycznym wygląda jakby „latał po lodzie”. Jeśli Brad Marchand (175 cm, 83 kg) potrafi wstawić „drzewo” kolosom ważącym po 100 kilogramów, a przy tym być czołowym zawodnikom Boston Bruins.
Należy również pamiętać, że ciężko w dużej grupie spersonalizować trening pod danego zawodnika, a każdy zawodnik to inny organizm, na dodatek o różnych parametrach motorycznych.
Istnieją różne testy, które określają czy zawodnik jest przygotowany do sezonu czy też nie.
Również kluby powinny dmuchać na zimne i zabezpieczyć się odpowiednim zapisem w umowie na wypadek właśnie takiego przypadku, kiedy zawodnik, który powinien podnosić poziom naszej ligi, przyjeżdża kompletnie nieprzygotowany jedynie po to, aby nabić swój portfel. Przypadków takich już było bardzo dużo i często dotyczyło to zawodników z bogatym hokejowym CV, którzy po prostu nie musieli już nic nikomu udowadniać, a w szczególności samemu sobie.
Odpowiedź na pytanie zadane powyżej jest prosta i wręcz banalna. Jeżeli ktoś podchodzi do swoich obowiązków i do swojej pracy profesjonalnie, to będzie przygotowany do sezonu niezależnie od tego czy będzie to robił indywidualnie, czy trenując wspólnie z drużyną.
A już niebawem sami przekonamy się, kto najlepiej przepracował ten okres, bo lód zweryfikuje wszystko, a w szczególności właśnie ten ciężki etap przygotowań do sezonu.
Komentarze